Opublikowano Dodaj komentarz

Nunca dejes de creer

Dwumecz Atletico-Liverpool to jeden ciekawszych meczów na topowym poziomie, który można było ostatnio obejrzeć. Warto zagłębić się w ten pojedynek, jako, że w najbliższym czasie nie będzie można zobaczyć spotkań na takim poziomie, ze względu na epidemię koronawirusa. Nie lubię sprowadzania piłki nożnej do ogólnikowych komentarzy. Wygrali, bo mieli szczęście. Bramkarz wybronił im mecz. Drużyna będąca w posiadaniu piłki i stwarzająca większą ilość sytuacji zasłużyła na zwycięstwo. Między innymi takie opinie można było usłyszeć po dwumeczu Liverpool-Atletico. Ja uważam, że w piłce nie ma przypadku. Żeby wyeliminować taki zespół jak Liverpool trzeba zrobić bardzo dużo rzeczy dobrze. Dlatego też, postanowiłem przeanalizować ten pojedynek i wyróżnić kluczowe aspekty, dzięki którym Atletico wyeliminowało Liverpool.

Bez limitów

Coraz bardziej jestem przekonany, że o sukcesie w piłce ogromne znaczenia ma głowa. Gdzie jest granica cierpienia zawodników Atletico? Ile można biegać bez piłki? Diego Simeone sprawił, że każdy z zawodników jest w stanie grać ponad swoje limity. Nie oddadzą tego żadne statystyki, aspektów takich jak poświęcenie, intensywność czy wiara, nie można zmierzyć w żaden sposób. Argentyńczyk poprzez swoją postawę jest w stanie zarażać innych pasją do piłki nożnej. Nie zdajemy sobie sprawy jakie możliwości ma istota ludzka i jakie rezerwy ma każdy zawodnik. Podobał mi się filmik, w jaki sposób świętuje zwycięstwo rodzina Simeone. Emocje, które im się udzielają są podobne do drużyny rojiblancos.

https://www.marca.com/futbol/champions-league/2020/03/12/5e6a2dbb46163fa8718b460d.html

Zarządzanie emocjami

Jak silnym trzeba być mentalnie, żeby wytrzymać takie spotkanie? Grając u siebie utrzymać dyscyplinę taktyczną, która spowodowała, że Liverpool nie oddał celnego strzału na bramkę. Jednak zdarzenia na Wanda Metropolitano to była dopiero rozgrzewka przed rewanżem na Anfield. To właśnie tam zespół Atletico pokazał sztukę zarządzania emocjami. Będąc całkowicie zdominowanym przez Liverpool, cały czas zespół rojiblancos utrzymał koncentrację. Byli przygotowani na ciężkie momenty, gdyż wiedzieli, że w momencie, kiedy Anglicy będą prowadzić, może wkraść się rozluźnienie w ich poczynania, co odpowiednio wykorzystali.

Nie stracić bramki u siebie

Kontrola wyniku ma kluczowe znaczenie w przypadku spotkań mecz i rewanż. Zero z tyłu u siebie to bardzo dobry wynik, nawet jeśli miałby to być bezbramkowy remis. W przypadku Atletico udało się to uzyskać, wygrywając pierwszy mecz 1-0. Wynik ten zmusił Liverpool do gry bardziej ofensywnej w rewanżu, co w konsekwencji spowodowało, że byli bardziej narażeni na kontrę Atletico. Strata 1 lub nawet 2 bramek była wkalkulowana w grę rojiblancos. Wiedzieli, że Liverpool nie utrzyma koncentracji na najwyższym poziomie przez cały mecz i uda im się stworzyć sytuację bramkową. Kto by się spodziewał, że strzelą aż 3 bramki? Nie tylko eliminując rywala w wyśmienitej formie, ale pokonując go w obydwu meczach.

Jest jeszcze aspekt, o którym rzadko się mówi, czyli zarządzanie wynikiem. Drużyna jest w momencie kontrataku i głównym celem nie jest zdobycie bramki, ale sprowokowanie faulu, tak żeby odetchnąć i zabrać cenne sekundy. W jaki sposób wykonujesz rzut wolny, kiedy wygrywasz, a kiedy przegrywasz? Ilu zawodników bierze udział bezpośrednio w ataku bądź w obronie w zależności od wyniku? Czy jesteś w stanie wykorzystać „czas martwy”, tak aby zawodnicy złapali oddech lub aby zaskoczyć przeciwnika? Te zachowania drużyna Simeone ma opanowane do perfekcji.

 

Struktura 1-4-4-2

Należy zaznaczyć jak ważne w osiągnięciu celu była odpowiednia realizacja gry w ustawieniu 1-4-4-2. W jaki sposób Simeone dobiera wykonawców do jego pomysłu na grę. Można zauważyć, że część zawodników wzajemnie się uzupełnia. Na przykład skrzydłowi, w pierwszym meczu Koke i Lemar, zaś w drugim Saul i Correa. Spowodowało to, że pierwszy z nich dawał równowagę w środku pola, zaś dzięki szybkości drugiego, Atletico było bardzo niebezpieczne po odbiorze piłki. O podobnej różnorodności możemy powiedzieć w przypadku napastników, w pierwszym meczu Morata i Correa, w drugim Diego Costa i Joao Felix. Pierwszy typ to tzw. „punkt odniesienia” w ataku, dzięki temu Atletico skutecznie było w stanie realizować grę bezpośrednią, dodatkowo skupiał na sobie uwagę kilku obrońców, a przez to reszta zespołu miała więcej miejsca. Drugi napastnik charakteryzował się większą mobilnością oraz umiejętnościami technicznymi, które pozwalały wziąć głębszy oddech reszcie zespołu po obiorze piłki. Ważne było to, że po odbiorze piłki dwójka napastników była ustawiona na różnych wysokościach, dzięki temu ta współpraca była bardziej efektywna.

W obecnej drużynie Simeone, boczni obrońcy (Lodi i Tripper) charakteryzują się dużą mobilnością w ataku i defensywie doskakują bardzo wysoko. Ma to swoje plusy, jednak również minusy (Liverpool korzystał z wolnej przestrzeni za plecami bocznych obrońców). Cała struktura oparta była na solidnym kręgosłupie. Wybitnym bramkarzu (Oblak), dwójce środkowych obrońców, którzy nie mają umiejętności technicznych na najwyższym poziomie i wyprowadzenie piłki nie jest ich mocną stroną, jednak nadrabiają to poprzez agresywność oraz odpowiednie ustawianie się przede wszystkim w polu karnym (Savic i Felipe) oraz parze środkowych pomocników (Thomas i Saul lub Koke), którzy zapewniali równowagę tej drużynie, korygując ustawienie, realizując nieustanną asekurację, zaś z piłką dając ciągłość w ataku.

Bez ryzyka na połowie własnej

Podczas 180 minut wraz z dogrywką, drużyna Simeone, ani razu nie zdecydowała się na wyprowadzenie piłki wykorzystując atak pozycyjny. Dominowała gra bezpośrednia, w której to Jan Oblak kierunkował podanie w boczny sektor, przede wszystkim w kierunku napastnika „punkt odniesienia”. W tym przypadku ciężko jest wygrać „pierwszą piłkę” i płynnie przejść do ataku, dlatego też Atletico było nastawione na zebranie „drugiej piłki”. Ustawienie na różnych wysokościach oraz antycypacja stref, w które może spaść piłka decydowało o sukcesie tej akcji. Cała drużyna znajdowała się na bardzo małej przestrzeni, dzięki temu w przypadku gdy Liverpool wygrał tę sytuację, nie byli w stanie zaskoczyć Atletico.

 

Były momenty, w których drużyna Simeone zrealizowała dłuższą sekwencje podań. Sytuację te nie pojawiały się dosyć często, jednak były konieczne, tak aby móc „odpocząć z piłką” i nie biegać przez 90 minut wyłącznie za futbolówką. Działo się to w momencie, gdy udało się wygrać stykową piłkę i za pomocą „podania bezpieczeństwa” zagrać do tyłu. Realizacja kilku krótkich podań, które były możliwe ze względu na to, że Liverpool był nieco ustawiony niżej. Drużyna Kloppa przez krótki okres czasu może być pasywna w obronie, dlatego też sekwencje te nie były długie. W momencie gdy przeciwnik doskoczył, głównie Savic decydował się na dłuższe podanie za linię obrońców Liverpoolu, starając się wykorzystać tę przestrzeń, co w niektórych przypadkach okazało się skuteczne.

 

 

Na zewnątrz tak, przez środek nie

Struktura zespołu Atletico Madryt oraz charakterystyka poszczególnych zawodników wymusza w pewien sposób ich styl gry. Kiedy usłyszałem mądre zdanie, że zawodnik jest sam w sobie taktyką. Porównując ustawienia obydwu drużyn, wiadome było, że Atletico ciężko będzie miało stworzyć przewagę w środku pola, ze względu na sytuacje 2×3 w tym sektorze boiska. Dlatego też, starali się stworzyć przewagę na zewnątrz, wykorzystując ofensywne nastawienie bocznych obrońców, ustawienie skrzydłowego oraz wsparcie jednego z napastników, który często schodził w boczny sektor. Reszta zespołu, przesuwała się w kierunku strefy aktywnej, zabezpieczając dalsze strefy, przede wszystkim środkową oś boiska. Ważną funkcję pełnił skrzydłowy po przeciwnej stronie, który schodził do środka. Dzięki temu, w przypadku straty, drużyna była w równowadze i ciężko było ich zaskoczyć w przypadku odbioru piłki przez przeciwnika.

 

 

Efektywność

Dane w piłce nożnej nie zawsze muszą pokrywać się z wynikiem. Liverpool stworzył sobie dużo więcej sytuacji bramkowych, jednak efektywność ich ataków była dużo gorsza. W meczu rewanżowym na 12 strzałów celnych, 2 z nich trafiły do bramki (16% efektywności). Atletico było dużo bardziej skuteczne, 3 z 6 strzałów celnych zakończyły się bramką co daje 50% efektywności. Ilość podań obydwu drużyn, również dużo mówi na temat tego, w jaki sposób atakowała każda z drużyn (691 do 203 na korzyść Liverpoolu). Analizując ten dwumecz, mam wrażenie, że Atletico miało bardziej klarowne to co mają zrobić z piłką po jej odbiorze. Szukanie pierwszego podania do przodu, ruch bez piłki na wolne pole, tempo kontrataku oraz co najważniejsze wykorzystanie dezorganizacji drużyny przeciwnej. Liverpool słynie ze znakomitego „gegenpressingu”, co również było widoczne w tym meczu, jednak na połowie przeciwnika. Na połowie własnej, posiadając wielu zawodników zaangażowanych w atak oraz z dużymi odległościami pomiędzy graczami w obronie, nie udało im się zneutralizować zabójczych kontrataków Atletico Madryt.

 

 

Powrót, tak aby odbudować ustawienie

To co najbardziej podobało mi się w grze Atletico, to powrót całej drużyny za linię piłki, tak aby odbudować ustawienie. Generalnie nie tylko w tym meczu, ale już w poprzednich spotkaniach aspekt ten był widoczny i jest na stałe wpisany do DNA drużyny Simeone. Jest to jeden z zespołów, który najlepiej realizuję tę koncepcję na świecie. W jaki sposób Argentyńczyk sprawił, że zawodnicy wracają z taką samą intensywnością na swoją połowę jak ruszając do kontrataku? Dobre pytanie. Bardzo trudno to wytrenować, dlatego też duży szacunek za końcowy efekt. W tym meczu było to kluczowe, gdyż w momencie gdy Liverpool minął ich pierwszą linię pressingu, nie mógł czuć się swobodnie z piłką. Obrońcy umiejętnie opóźniali akcję, dając czas na powrót reszcie zespołu. W konsekwencji Atletico przechodziło do obrony niskiej posiadając 11 zawodników za linią piłki.

 

 

Popis gry obronnej

Atletico Madryt słynnie ze skutecznej gry obronnej, jednak w tym dwumeczu weszli na jeszcze wyższy poziom, zatrzymując taką drużynę jak Liverpool. Ustawienie 1-4-4-2 pozwala w symetryczny i racjonalny sposób okupować przestrzeń w obronie, dlatego też ciężko jest przeciwstawić się takiej strukturze przeciwnikowi. Ponadto, drużyna Simeone inteligentnie zagęszczała środek pola, oddając wolne miejsce na bokach (strefie pasywnej). Jednak w przypadku przeniesienia gry w boczny sektor, Atletico szybko przesuwało i najbliżsi zawodnicy realizowali doskok w strefie aktywnej.

 

 

Obrona w polu karnym

Niezliczoną ilość dośrodkowań w pole karne wykonał Liverpool, przede wszystkim w meczu rewanżowym. Niektóre sytuacje były bardzo niebezpieczne, jednak w większości sytuacji uważam, że drużyna Simeona dobrze wyglądała w tym elemencie. Nie tylko poprzez akumulację dużej ilości zawodników, ale również dzięki realizacji wielu istotnych aspektów. Okupowanie odpowiednich stref, tak aby poszczególni zawodnicy sobie wzajemnie nie przeszkadzali i byli efektywni. Ważne również było, aby strefa Oblaka, była stosunkowo duża, tak aby mógł wykazać się swoimi umiejętnościami. Odpowiednie ustawienie poprzez orientację ciała, która umożliwia kontrolę przeciwnika i skuteczną obronę. Wybicie piłki, tak aby oddalić ryzyko i nie spowodować kolejnego zagrożenia ze strony Liverpoolu.

 

 

 

 

Przestrzeń za plecami bocznego obrońcy

Generalnie Atletico zostawiło bardzo mało wolnej przestrzeni dla Liverpoolu, jednak była jedna strefa, która mogłaby zostać lepiej wykorzystana. Mam na myśli, przestrzeń za plecami bocznego obrońcy. Zarówno Lodi jaki Tripper mają nawyk wysokiego doskakiwania do przeciwnika. W tej sytuacji za ich asekurację odpowiedzialny był jeden ze środkowych pomocników, który nie zawsze zdążył z asekuracją (tak padła pierwsza bramka dla Liverpoolu). W niektórych drużynach (na przykład SD Eibar) odpowiedzialny za to jest bliższy środkowy obrońca, jednak Simeone chce pozostawić ich w polu karnym, tak aby wykorzystali swoje warunki w obronie chociażby podczas dośrodkowania.

 

 

Zmiany

Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że dobrego trenera poznaje się po tym jakie zmiany robi. O Simeone można powiedzieć, że ten element warsztatu trenerskiego ma bardzo dobrze opanowany. Kto wpadłby na pomysł, żeby zdjąć napastnika (Diego Costę) i wprowadzić nominalnego środkowego pomocnika (Marcosa Llorente), jednak ustawiając go na skrzydle? „Po odbiorze idzie do przodu, ma dobre uderzenie, dlaczego go nie spróbować”? Tak mówił o nim argentyński szkoleniowiec. Ważny jest również timinig, jeżeli chodzi o zmiany. W jakim momencie dany zawodnik przestaje dawać wystarczająco i można go zmienić na innego. Gdyby Simeone wprowadził Moratę 10 minut wcześniej za Joao Felixa, mecz mógłby się inaczej potoczyć. Dlaczego zmienia Trippiera i wprowadza Vrsaljko? Teoretycznie zmiana defensywna, a przegrywał 1-0, czyli musiał strzelić bramkę. Czasami poprzez poprawę gry obronnej, drużyna stwarza więcej sytuacji bramkowych w ataku. Mówił mi o tym Gaizka Garitano, na przykładzie meczu Betis Sevilla-Athletic Bilbao. Przegrywając po pierwszej połowie 3-0, zmienił ofensywnego gracza wprowadzając środkowego obrońcę, mecz zakończył się wynikiem 3-2, a Athletic w końcówce mógł ten mecz nawet zremisować. Na podobny manewr zdecydował się Diego Simeone. W drugiej części dogrywki wprowadza Gimeneza za Correę, przechodząc na trójkę obrońców i zabezpieczając strefę pola karnego. W konsekwencji udało się zamknąć spotkanie strzelając 3 bramkę.

Oblak vs Adrian

Porównując tych bramkarzy, oczywiste jest, że pierwszy z nich jest dużo lepszy i zaliczył fantastyczny występ. To o nim Simeone powiedział: „Barcelona ma Messiego, zaś my mamy Oblaka, najlepszego bramkarza na świecie”. Jednak nie lubię sprowadzać wyniku meczu wyłącznie do dyspozycji bramkarza. Moją myśl dobrze oddaje porównanie dwóch bliźniaczych sytuacji. Pierwsza z nich, to błąd Oblaka, bez konsekwencji, zaś prawie taka sama sytuacja, po złym podaniu Adriana, kończy się bramką dla Atletico. Mało się mówi o sytuacji Oblaka, zaś fala krytyki spadła na bramkarza Liverpolu. Co decyduje o powodzeniu tej akcji? Postawa bramkarza, czy zachowanie zawodników z piłką? W pierwszej sytuacji Salah, chce przyspieszyć, grając na jeden kontakt, jednak nie zdaje sobie sprawy, że Firmino jest na spalonym. W drugiej sytuacji, Joao Felix przejmuję piłkę, ale nie zagrywa od razu do przodu, tylko daje czas Marcosowi Llorente, aby uniknął pozycji spalonej i dopiero wtedy decyduje się podać do niego. Niby mały szczegół, a robi różnicę.

 

 

 

Taktyka indywidualna

W grze Atletico oprócz znakomitej organizacji zespołowej, podoba mi się w jaki sposób zachowują się poszczególne jednostki. Mam na myśli taktykę indywidualną, czyli powiązanie techniki z intencją taktyczną. Detale które trzeba korygować w treningu, tak aby poprawić każdego zawodnika. Dwa przykłady zachowań zawodników Atletico Madryt. Pierwszy, to obrona w polu karnym. Warto zwrócić uwagę na nawyk ustawienia rąk z tyłu, tak aby uniknąć przypadkowego kontaktu i w konsekwencji rzutu karnego. Drugi przykład to zachowanie Koke przed doskokiem pressingowym. W jaki sposób obserwuje to co ma za plecami, tak żeby odpowiednio odciąć linię podania oraz jak obniża środek ciężkości, żeby nie zostać miniętym.

 

Na koniec trzeba przytoczyć słowa Diego Simeone: „si se cree y se trabaja, se puede” czy „nunca dejes de creer”, czyli „jeśli się wierzy i pracuje, to można” i „nigdy nie przestawaj wierzyć”. Nie są to puste słowa, tylko idą za tym czyny, które są widoczne na boisku. To nie tylko wyeliminowanie tak klasowej drużyny jak Liverpool. To coś więcej. Jak śpiewają kibice tego klubu: „Enamorado del Atleti, no lo puedes entender”. Zakochany w Atleti, tego nie zrozumiesz.

Źródło zdjęcia: Twitter El Partidazo de Cope

Opublikowano Dodaj komentarz

Kulisy pracy Asiera Garitano

Przez ostatni tydzień miałem możliwość przyjrzenia się z bliska pracy jednego z ciekawszych szkoleniowców w La Liga, Asiera Garitano. Jest to na tyle nietypowy przypadek, który pokazuje, że poprzez dobrą pracę na niższym szczeblu można trafić do elity. Jak sam twierdzi obecny trener Deportivo Alaves nie ma zbyt dużego doświadczenia, gdyż tak na dobrą sprawę jako pierwszy trener pracuje od sezonu 2011/2012. Wcześniej był zawodnikiem w niższych kategoriach Segunda, Segunda B oraz Tercera Division. Po zakończeniu gry w piłkę, przez kilka lat pełnił funkcję asystenta trenera. To właśnie w tym okresie poznał obecnego trenera Getafe, Jose Bordalasa, z którym miał okazję współpracować w latach 2004-2006. Z ciekawości spytałem się o ich relację i powiedział mi, że często ze sobą rozmawiają i mają bardzo dobry kontakt.

W sezonie 2011/2012 Asier Garitano rozpoczął pracę jako pierwszy trener. Zajął drugie miejsce w rozgrywkach Segunda B z zespołem Orihuela CF, co dało im prawo gry w fazie play-off do Segunda Division. Następnie prowadził zespóły CD Alcoyano oraz CD Leganes. To właśnie w tym drugim klubie osiągnął największe sukcesy. Dokonał historycznego wyczynu jakim był awans „ogórków” do Segunda, a następnie do Primera Division. Po sezonie 2017/2018, w którym utrzymał Leganes w elicie, zdecydował się na zmianę barw klubowych. Jego nowym pracodawcą został Real Sociedad. Był to na tyle sentymentalny wybór, gdyż Asier Garitano urodził się w prowincji Guipuzcoa (Kraj Basków), w miejscowości Bergara, niedaleko San Sebastian. Jego przygoda w ukochanym klubie nie trwała za długo i w połowie sezonu został zwolniony. Jego obecny klub to Deportivo Alaves, z którym dzielnie walczy o utrzymanie ligowego bytu.

Dużo piszę na temat piłki nożnej w Kraju Basków, przede wszystkim biorąc pod uwagę ilość klubów w Primera Division. Warto jednak wziąć pod uwagę fakt, że oprócz topowych drużyn, znakomitych piłkarzy, jest mnóstwo trenerów, którzy wywodzą się z tego regionu i pracują w elicie. Jose Luis Mendilibar, Imanol Alguacil, Jagoba Arrasate, Julen Lopetegui, Gaizka Garitano i właśnie Asier Garitano (zbieżność nazwisk dwóch ostatnich jest przypadkowa). Fakt, że jest, aż 6 trenerów z Kraju Basków w La Liga, nie jest przypadkowy i dlatego też warto przeanalizować każdego szkoleniowca z osobna, poznając jego specyfikę pracy. Pisałem już na blogu o pracy Gaizki Garitano, Jose Luisa Mendilibara, Jagoby Arrasate, a teraz wziąłem pod lupę warsztat Asiera Garitano.

Oglądając mecze piłkarskie lubię usiąść blisko ławki trenerskiej, tak móc obserwować zachowanie każdego trenera. W przypadku szkoleniowca Deportivo Alaves, mogłem odnieść wrażenie, że żywiołowo reaguje na wydarzenia boiskowe. Podchodzi do meczu niezwykle emocjonalnie, co nie zawsze jest pokazane w telewizji. Jednakże, obserwując jego treningi oraz rozmawiając z nim sprawia wrażenie innej osoby. Jest niezwykle spokojny, co widać w jaki sposób komunikuje się z zawodnikami na boisku. Potrafi przez długi okres czasu tłumaczyć dane ćwiczenie, wchodząc w szczegóły. Jest zwolennikiem realizacji tzw. „tablicy na boisku”, czyli oprócz tłumaczenia w szatni na tablicy, realizuje to na boisku, gdyż uważa, że tylko w ten sposób zawodnicy są w stanie w pełni przyswoić poszczególne założenia. Dla zawodników może wydawać się to nużące, gdyż tego typu korygowanie jest bardzo statyczne, jednak jak podkreśla Asier Garitano jest to kluczowe, aby zapewnić dobrą organizację gry zespołu. Wydaje mi się, że właśnie te słowa idealnie opisują drużyny prowadzone przez tego szkoleniowca. Dobra organizacja gry Deportivo Alaves czy w przeszłości Leganes, sprawia, że przeciwnikowi ciężko jest pokonać zespół prowadzony przez Asiera Garitano.

Mikrocykl, który miałem okazję obserwować to przygotowania do meczu z Athletic Bilbao. Ucieszyłem się, gdyż bardzo dobrze znam sposób gry przeciwników i byłem bardzo ciekaw, w jaki sposób będzie wyglądała praca nad poszczególnymi założeniami przed derbami Kraju Basków. Poprzedni mecz Deportivo Alaves to sobotnie spotkanie z Mallorcą, po którym trener Garitano zdecydował się dać dwa dni wolnego. Komuś może wydawać się, że dwa dni bez treningów to długi okres jak na warunki Primera Division. Przerwa ta wynikała z faktu, że łącznie z meczem z Mallorcą zawodnicy nie mieli dnia wolnego od 2 tygodni. Jak to możliwe, że dzień później nie ma treningu regeracyjnego/wyrównowawczego? Jak to wpłynie na formę zawodników? Ważne jest, żeby znaleźć odpowiedni balans i wziąć pod uwagę, że oczyszczenie głowy ma istotne znaczenie na tym poziomie.

Zawodnicy Deportivo Alaves wrócili do treningów od wtorku i do niedzielnego meczu, każdego dnia mieli zaplanowaną jedną jednostkę treningową. Każda jednostka treningowa rozpoczynała się od aspektu motorycznego na siłowni lub na boisku, a następnie realizowane były 3 ćwiczenia główne. Pierwszy dzień (wtorek) to praca nad założeniami ogólnymi. Chodziło o to, aby zawodnicy po 2-dniowej przerwie wrócili do rytmu treningowego, stopniowo wdrażając poszczególne koncepcje. Dla kogoś kto nie zna stylu gry Alaves, po obejrzeniu tego treningu można było domyśleć się w jaki sposób funkcjonuje zespół z Vitorii. Gra na utrzymanie 4×4+3N, w której było widać duży nacisk na fazy przejściowe i intensywność, którą widać w grze Deportivo Alaves. Ćwiczenie było realizowane w dwóch grupach i asystenci na bieżąco korygowali zachowania indywidualne. Trener Garitano bezpośrednio nie odpowiadał za to ćwiczenie, tylko przechodził od jednej grupy do drugiej obserwując wykonanie tego ćwiczenia. Jak sam uważa, tego dnia nie ma problemu z tym, aby oddać ćwiczenia swoim asystentom.

 

Następnie przeszli do finalizacji, która bardzo mi się podobała. Rozpoczynała się od fragmentu gry bezpośredniej, tak aby zakumulować przeciwnika w środkowej strefie i wykorzystać wolną przestrzeń w bocznym sektorze. Od tego momentu ćwiczenie zostało podzielone na dwie grupy, po dwóch różnych stronach boiska. Zawodników ofensywnych, którzy wchodzili w pole karne, tak aby okupować odpowiednie strefy podczas dośrodkowania (te grupę korygował Asier Garitano, jako, że sam był napastnikiem) oraz obrońców, którzy po skróceniu pola gry, mieli za zadanie wygrać pojedynek główkowy, a następnie dokonać powrotu w pole karne, ustawiając się w swoich strefach i w momencie dośrodkowania dokonać wybicia piłki, tak aby oddalić możliwe niebezpieczeństwo. Obserwując obrońców Alaves podczas meczu, widać, że mają bardzo dobrze dopracowany ten element i ciężko jest stworzyć im sytuację bramkową w taki sposób. Przy tego typu ćwiczeniach, często trenerzy skupiają się na zawodnikach ofensywnych, zaś w tym przypadku była to finalizacja kompleksowa, w której to obrońcy mieli do zrealizowania odpowiednie koncepcje.

 

Trening skończył się grą, na zawężonym boisku z akcentowaniem dośrodkowań w pole karne. Podczas realizacji tego elementu było dużo wątpliwości ze strony zawodników. Dlaczego nie mogę wyskoczyć za tę strefę do zawodnika dośrodkowującego? Dlaczego nie mogę dać wsparcia? Dlaczego nie mogę ruszyć na wolne pole? Czasami wprowadzane reguły w ćwiczeniu ograniczają zawodników, a przez to „prostytuują” grę w piłkę nożną, zamykając zawodników do rozwiązań, które wymyślił sobie trener.

Środa to pierwszy dzień w którym zostały wdrożone koncepcję pod kątem niedzielnego spotkania. Jak sam przyznał Asier Garitano w tym tygodniu więcej czasu poświecili pracy pod kątem przeciwnika, jako, że Athletic gra trójką obrońców, co jest dosyć nietypowe porównując inne drużyny Primera Division. Pierwsze ćwiczenie to podobnie jak poprzedniego dnia aktywacja w formie gry na utrzymanie (3x3x3+1N). Jest to dobry moment na prace nad zachowaniami mikro zawodników, tj. profil w działaniach ofensywnych, ustawienie ciała w momencie doskoku pressingowego, zróżnicowanie tempa gry, etc.

 

Następnie przeszli do gry 10×10 z 8 małymi bramkami, które miały symulować korytarze, do progresji w ataku. Było to pierwsze ćwiczenie w tygodniu, które odzwierciedlało warunki meczowe. Chodziło o to, aby odpowiednio atakować oraz skutecznie bronić wolne przestrzenie w ustawieniu 5 obrońców. Ostatnia część to gra 6×6+2 BR, w którym zabrano kilku zawodników z każdej drużyny, zmniejszając przy tym rozmiary boiska. Czasami podczas treningu musisz pójść na kompromis, coś tracisz, żeby coś zyskać. W tym przypadku tracisz strukturę i przełożenie na warunki meczowe, na rzecz intensywności, tempa gry i rywalizacji do końca. Drużyna niegrająca realizowała sprinty na dużym dystansie. Jak sam wytłumaczył to trener element ten jest najczęściej pomijany w treningu. Dużo jest przyspieszeń, zahamowań, zmian kierunków biegu, jednak brakuje sprintów, tak aby osiągnąć prędkość maksymalną, dlatego też zdecydowali się skompensować to w taki sposób.

Czwartek to trening na stadionie Mendizorroza. Tym razem część motoryczna została zrealizowana na boisku, w formie koordynacji i zwiększenia mobilności. Następnie dwie formy aktywacji z piłką, schemat podań oraz gra na utrzymanie. Jednak danie główne to gra 11×11, w której to Asier Garitano wdrażał poszczególne konspekty istotne w meczu przeciwko Athletic Bilbao. Oglądając te ćwiczenie miałem wątpliwość w jaki sposób zagra Alaves, czasami widziałem grę 5 obrońców, w niektórych momentach 4. Sam trener przyznał, że próbują różnych rozwiązań, zawodników na różnych pozycjach, tak aby po analizie video móc wybrać optymalne rozwiązanie. To co było widoczne, to stosunkowo częste przerywanie, tak aby dopracować dany element. Asier Garitano na spokojnie tłumaczył w której strefie będzie przewaga i w jaki sposób ją wykorzystać. Na co musimy być przygotowani, jak temu przeciwdziałać? Każdego dnia czekałem na trenera, tak aby rozwiać moje wątpliwości po treningu. Tym razem, szkoleniowiec nie mógł ze mną porozmawiać ze względu na to, że chciał od razu obejrzeć video z treningu, aby na gorąco przeanalizować co można jeszcze poprawić przed niedzielnym meczem.

 

W wielu klubach jest tendencja, że na dwa dni przed schodzi się z obciążeń. Tak też było w przypadku Deportivo Alaves. Piątkowy trening został poświęcony na stałe fragmenty gry oraz analityczną formę 11×0. Drużyna została podzielona na dwie grupy, jedna pracowała nad stałymi fragmentami gry, zaś druga grała w „dziadka” . Druga część treningu to tzw. „tablica na boisku”. Widać było po zawodnikach, że byli znużeni tą formą, jednak trener uważa, że tylko w taki sposób zawodnicy są w stanie to w pełni przyswoić. „Tlumaczysz im na tablicy w szatni, wydaję ci się, że zrozumieli, potem oglądasz to na wideo jak to wyglądało w treningu i jest dużo błędów. Dlatego też uważam, że taka forma jest potrzebna”, mówił mi trener Garitano.

Sobotni trening przedmeczowy, to jedyna jednostka, na której klub nie wyraził zgody, aby ktokolwiek przebywał. Trener Garitano po krótce opowiedział mi w jaki sposób wygląda ich trening dzień przed meczem. Rozgrzewka pod względem szybkości, sytuacje związane z finalizacją, fragment gry ze stałymi fragmentami gry oraz gra na zmniejszony polu gry, tak aby zakończyć tydzień z dobrymi odczuciami przed meczem.

Pozostało danie główne, czyli mecz z Athletic Bilbao. Byłem bardzo ciekawy w jaki sposób gospodarze zrealizują założenia nad którymi pracowali w całym tygodniu. To co przykuło moją największą uwagę to elastyczność taktyczna pod względem zmian systemu podczas meczu. Alaves rozpoczęło w ustawieniu 1-5-3-2. Chodziło o to, aby zabezpieczyć boczne sektory, jako, że wahadłowi Athletic, zarówno Yuri i Capa są bardzo ważnymi zawodnikami pod względem podłączenia się za akcją. Zdecydowali się dobrać w pary wahadłowych w grze obronnej. Zarówno Martin Aguirregabiria oraz Ruben Duarte świetnie wywiązali się ze swoich zadań, nie dając rozwinąć skrzydeł graczom Athletic w bocznych sektorach boiska. Ponadto dzięki trójce stoperów Laguardia, Ely oraz Ximo Navarro, strefa pola karnego była jeszcze lepiej zabezpieczona w przypadku dośrodkowań. Dodatkowo chodziło o to, aby być w sytuacji 3×2, przeciwko dwójce najbardziej niebezpiecznych graczy, czyli Inaki Williams oraz Raul Garcia. Pierwszy z nich jest bardzo skuteczny jeśli posiada wolną przestrzeń za plecami obrońców, wykorzystując swoją szybkość. Dlatego też trener Asier Garitano wielokrotnie podczas treningów uczulał swoich obrońców na wcześniejsze przygotowanie do biegu i asekurację, nie tylko 2×1, ale nawet 3×1. W przypadku Raula Garcia jest on ustawiony nieco niżej, bardzo ważne było to, aby nie dać mu się odwrócić z piłką, jako, że jeśli jest twarzą do bramki jest niezwykle niebezpieczny.

W działaniach ofensywnych płynnie przechodzili z 1-5-3-2 do 1-4-4-2, gdzie prawy wahadłowy ustawiał się wyżej, a pół prawy środkowy obrońca pełnił funkcję bocznego obrońcy. Podoba mi się duet napastników Lucas Perez oraz Joselu, gdyż bardzo dobrze się uzupełniają poprze inną charakterystykę. Joselu to typ napastnika punkt odniesienia, zaś Lucas Perez jest dużo bardziej niebezpieczny na wolnej przestrzeni. Ważną funkcję pełnił Aleix Vidal, który był ustawiony po lewej stronie, w trójkącie pomiędzy wahadłowym, pół prawy stoperem a środkowym pomocnikiem Athletic. W momencie kiedy otrzymywał podanie w tę strefę był niezwykle niebezpieczny, wiązał kilku zawodników wokół siebie, a przez to tworzył wolne przestrzenie dla pozostałych zawodników. W środku pola trener Asier Garitano zdecydował się na równowagę. Ustawiając Manu Garcię o profilu defensywnym wraz z Camarasą, który zapewnia większą kreatywność w ataku.

Ciekawa sytuacja nastąpiła w połowie drugiej połowy. Wydawało się, że mecz zakończy się remisem, jako, że żadna z drużyn nie przeważała w wyraźny sposób. Dokładnie w 71 min z boiska schodzi Joselu, a jego miejsce wchodzi Olivier Burke. Zmiana napastnika za skrzydłowego i przejście z systemu 1-4-4-2, na 1-4-1-4-1. Decyzja ta, nie spodobała się Lucasowi Perezowi. Jako, że siedziałem blisko ławki Alaves, widziałem jego reakcje. Trenerze, po co zmieniamy? Przecież wyglądamy dobrze. Generalnie Lucas Perez to bardzo ważna osobowość w szatni i jak przyznał trener Garitano jest to zawodnik, z którym musi rozmawiać codziennie. Widać, że ma wysokie umiejętności, potrafi zrobić różnicę w kluczowym momencie (swego czasu Arsenal zapłacił za niego 20 milionów euro). Wracając do zmiany, wydaje mi się, że chodziło w wzmocnienie środka pola, co miało pomóc utrzymać wynik do końca. Uważam, że zmiana ta korzystnie wpłynęła na zespół z Alaves, gdyż poprzez wzmocnienie gry obronnej w końcówce odebrali więcej piłek i mieli przewagę. Efektem tego była akcja bramkowa w 90 minucie, dośrodkowanie Lucasa Pereza, wykończenie Rodrigo Ely i ostatecznie 3 punkty zostały w Vitorii.

Miałem już okazję poznać pracę kilku trenerów z Primera Division, także mam skalę porównawczą. Uważam, że na tle innych Asier Garitano wyróżnia się spokojem, sposobem komunikacji oraz dbaniem o detale w każdym ćwiczeniu. Można też przyczepić się do wielu rzeczy w jego warsztacie, żmudne tłumaczenie, długie przestoje w treningu czy brak wyrazistości. Jednak każdy trener ma swoją metodę, w którą musi głęboko wierzyć. Ważne, aby była skuteczna. Racje ma ten, kto ma wyniki.

Źródło zdjęcia: https://cadenaser.com/ser/2019/05/21/deportes/1558433486_185632.html

 

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Que bonito es, este Mirandes!

Jak to możliwe, że Mirandes zagra w półfinale Copa del Rey? Co sprawia, że zespół, który jest beniaminkiem w rozgrywkach Segunda Division wyeliminował Celtę Vigo, Sevillę i Villarreal? Obecny sezon to jeden z najlepszych w historii Mirandes, a może być wyjątkowy, drużyna ta nigdy nie była w Primera Division, ani nie doszła do finału Copa del Rey. Klub ten jest dobrze zarządzany, co ma przełożenie na grę całego zespołu. Skromność, pokora, zaufanie, te wartości najlepiej opisują drużynę z Mirandy. Co rozumiem poprzez dobre zarządzanie? Chociażby fakt, że pomimo 1 zwycięstwa w 10 pierwszych kolejkach, klub obdarzył zaufaniem trenera Andoniego Iraolę, który odpłacił się wynikami ponad stan w dalszej części sezonu. Obecny trener to była legenda Athletic Bilbao oraz były reprezentant Hiszpanii. Jako trener ma niewielkie doświadczenie, wcześniej prowadził AEK Larnaca na Cyprze. Zakwalifikował się do fazy grupowej Europa League oraz zdobył z tą drużyną Superpuchar pokonując APOEL.

 

W jaki sposób stworzono kadrę tego zespołu? Dobierając zawodników głodnych sukcesu, nie wydając przy tym dużych kwot na transfery bądź obfite kontrakty. Można stwierdzić, że jest to zespół złożony z zawodników niechcianych, niedocenianych lub którzy nie są jeszcze gotowi na rywalizację na najwyższym poziomie. Świadczy o tym duża ilość zawodników wypożyczonych (aż 10 w całej kadrze). Dobry przykład to Alvaro Rey. Zawodnik ten wcześniej grał w niższych ligach w Hiszpanii oraz podróżował po różnych zakątkach świata (USA, Grecja czy Polska). Dlatego też, nasuwa się pytanie, jak taki zawodnik mógł nie poradzić sobie w Arce Gdynia? Dlaczego nikt na niego nie postawił, tak aby mógł pokazać pełnię swoich umiejętności? Przecież właśnie takich zawodników nam brakuje. Charakteryzuje go szybkość, duże umiejętności techniczne, gra 1×1 i odejście z piłką. Alvaro Rey to kluczowy zawodnik w zespole z Mirandy. Widać, że klub jest skromny w swoich działaniach. Stadion Anduva może pomieścić nieco ponad 5 tysięcy osób, a drużyna nie jest tworzona ponad stan, tylko dostosowana do realnych potrzeb.

Miranda de Ebra to mała miejscowość (około 38 tysięcy mieszkańców) znajdująca się w prowincji Burgos, około 80 km od miejsca w którym mieszkam, czyli Bilbao. Ciekawostką historyczną jest fakt, że czasie II wojny światowej znajdował się tutaj najdłużej działający, bo do 1947 roku, frankistowski obóz koncentracyjny. To, że znajdują się w pobliżu Kraju Basków sprawia, że mogą korzystać z kopalni talentów wywodzących się z tego regionu. Inigo Vicente, Jon Guridi czy Martin Merquelanz to zawodnicy pochodzący z Kraju Basków, którzy znajdują się na wypożyczeniu w Mirandes. Zaintrygowany ich wynikami postanowiłem przekonać się na własne oczy co sprawia, że są w stanie rywalizować z najlepszymi drużynami La Liga. Wsiadłem w samochód, wybrałem się do Mirandy, aby zobaczyć jak eliminuje Sevillę, a w następnej fazie Villareal. Poniżej przedstawię Wam swoje wnioski.

Mirandes gra w ustawieniu 1-4-2-3-1 bądź 1-4-4-2. Doświadczenie oraz solidność z tyłu zapewnia im pozycja bramkarza, Limones (33 lata) wraz z dwójką stoperów Sergio Gonzalez (27 lat) oraz Odei Onaindia (30 lat). Nie podejmują zbędnego ryzyka, są bardzo zdecydowani w swoich działaniach i dzięki temu drużyna czuje się pewniej. Poprzez dobrą strukturę bezpieczeństwa, nie jest im łatwo stworzyć sytuację bramkową. Boczni obrońcy odgrywają ważną rolę w ataku, podłączając się za akcją w przypadku odbioru piłki. Zarówno Franquesa oraz Gonzalez świetnie wyglądają w ataku i dzięki temu dobrze wygląda współpraca, w ataku, w bocznych sektorach ze skrzydłowymi. Mój ulubiony zawodnik z tej drużyny to środkowy pomocnik Mickael Malsa, który występuje z Sanchezem bądź Guridim. Doskonale rozumie grę, wie kiedy przyspieszyć, kiedy ją spowolnić, dobrze się ustawia i dzięki temu notuje dużo odbiorów oraz zapewnia równowagę całej drużynie. Z przyjemnością się na niego patrzy, kwestią czasu jest kiedy zmieni barwy klubowe. Jednak kluczową rolę w ich stylu gry odgrywają zawodnicy ofensywni, skrzydłowi: Merquelanz i Alvaro Rey, ofensywny pomocnik Alvaro Pena i napastnik Matheus Aias. Są bardzo efektywni i pokazują pełnie swoich możliwości tuż po odbiorze piłki na połowie przeciwnika.

Zachowując wszelkie proporcje Mirandes przypomina mi Liverpool. Jest to zespół, który ma bardzo dobrze dopracowane fazy przejściowe. Przede wszystkim tuż po odbiorze piłki, są bardzo wertykalni, w ciągu kilku sekund są w stanie zakończyć akcję stwarzając zagrożenie. Z drugiej strony bardzo szybko reagują na stratę piłki, zagęszczając strefę piłki oraz wykonując powrót zawodników oddalonych. Podobnie jak Jurgen Kloop, Andoni Iraola jest fanem wysokiego pressingu, co widać w działaniach jego zespołu.

 

 

Analizę ich gry zacznijmy właśnie od tego aspektu. Wyróżnia ich to, że są w stanie wybrać odpowiedni moment na doskok pressingowy. Nie idą na każdą piłkę, tylko w momencie kiedy ich drużyna znajduje się w równowadze. Nie są chaotyczni w swoich działaniach i unikają dezorganizacji w obronie. Najbliższy zawodnik wykonuje doskok pressingowy, ukierunkowując przeciwnika do danej strefy, w której ma nastąpić odbiór. Dodatkowo, warto wspomnieć o tzw. „drugich obrońcach”, którzy są odpowiedzialni za antycypację stref, gdzie przeciwnik będzie chciał dokonać progresji w ataku. Jest taka rzecz, której nie widać na wideo, a można zaobserwować analizując mecz na żywo. Chodzi o zabezpieczenie dalszych stref poprzez ustawienie tzw „trzecich obrońców”. W meczu z Villarreal było to dobrze widoczne. Pomimo faktu, że piłka znajdowała się na połowie przeciwnika, środkowi obrońcy Mirandes byli ustawieni bardzo blisko napastnika Gerarda Moreno, który w tym meczu nie mógł pokazać pełni swoich możliwości. Jest to bardzo istotny element, o którym mało się mówi.

 

 

 

Podoba mi się zachowanie zawodników ofensywnych w obronie. Jest to drużyna, która stara się zaangażować cały zespół w działania defensywne. Rezygnują z pozostawienia zawodników z przodu na rzecz powrotu i posiadania całego zespołu za linią piłki. Dobrze to widać tuż po jej stracie. Są momenty, w których zagęszczają strefę aktywną, tak aby w ciągu kilku sekund ponownie być w posiadaniu piłki. Jeśli przeciwnik wyjdzie z tej sytuacji dokonują zorganizowanego powrotu do obrony. Dążą do odbudowania ustawienia tak, aby 10 zawodników znajdowało się za linią piłki. Nie wszyscy, gdyż jeden napastnik jest ustawiony nieco wyżej tak, aby być tzw. „punktem zaczepienia” w momencie odbioru piłki.

 

 

Powrót po stracie, nie tylko dotyczy zawodników ofensywnych, ale przede wszystkim obrońców bądź pomocników. Jak zachować się w przypadku, gdy przeciwnik odebrał piłkę, znajduje się w sytuacji 3×3 i ma dużo wolnego miejsca? Obrońcy Mirandes mają dobrze dopracowaną koncepcję opóźniania akcji, tak aby uniknąć bezpośredniego zagrożenia oraz dać czas reszcie zespołu na powrót i asekurację w obronie. Poprzez te zachowanie drużynie przeciwnej ciężko jest ich zaskoczyć poprzez kontratak.

 

 

Mirandes płynnie przechodzi z systemu 1-4-4-2 na 1-4-2-3-1. Pierwsze ustawienie widać realizując wysoki pressing, gdzie dobrze wykorzystują dwójkę napastników, tak aby ukierunkować przeciwnika do danej strefy. Zaś w przypadku obrony na połowie własnej decydują się na 1-4-2-3-1, gdzie zagęszczają środek pola i wysunięty napastnik oraz dwójka skrzydłowych będą receptorami pierwszego podania tuż po odbiorze.

Grając z przeciwnikami o większych umiejętnościach technicznych, ciężko jest grać przez 90 minut wysokim pressingiem. Dlatego też w zarówno w meczu z Sevillą jak i Villarealem były momenty, w których zostali zepchnięci do obrony na połowie własnej tak, aby bronić historycznego wyniku. Pomimo dominacji przeciwników z La Liga poprzez posiadanie piłki ciężko było im stworzyć sytuację bramkową. Dlaczego? Zespół z Mirandy dobrze broni strefy w polu karnym (odpowiednie ustawienie, pozycja ciała, kontrola przeciwnika, spojrzenia, komunikacja oraz jakość wybić piłki). Te detale decydują, że w danej sytuacji przeciwnik stworzy sytuacje bramkową bądź nie.

 

 

Zdecydowanie najlepsza cecha tego zespołu to przejście z obrony do ataku. Piłka nożna idzie w kierunku szybkości i w przypadku Mirandes widać, że podążają za najnowszymi trendami. Tuż po obiorze piłki odpalają swoje „petardy”, czyli Alvaro Rey, Merquelanz i Matheus Arias, którzy są bardzo efektywni w tym elemencie i po kilku sekundach od odzyskania piłki stwarzają sytuację bramkową. Obserwując tych graczy, można zauważyć dużą różnorodność w działaniach bez piłki. Poprzez odpowiedni ruch są w stanie uzyskać przewagę pozycyjną nad przeciwnikiem. Widać nawyk podłączenia się za akcją, reszty zawodników, chociażby bocznych obrońców, tak aby w przypadku niepowodzenia dalej móc kontynuować atak. Chęć zakończenia akcji za wszelką cenę, powoduje, że uniemożliwiają stworzenie kontry drużyny przeciwnej.

 

 

 

 

 

Czy można mieć inicjatywę w meczu bez dużego posiadania piłki? Uważam, że tak. Dobrze to widać właśnie na przykładzie zespołu z Segunda Division. Zarówno z Sevilla (33%) jak i Villareal (37%) mieli dużo mniejsze posiadanie piłki. Unikają tej fazy na połowie własnej, decydując się na grę bezpośrednią oraz wertykalną tuż po odbiorze. Dzięki temu są w stanie stwarzać podobną ilość sytuacji bramkowych jak przeciwnik (z Villareal 13 vs 15 i z Sevillą 15 vs 14). Poprzez wysoki pressing, dominację faz przejściowych oraz podejmowanie szybkich decyzji, sprawiają, że rywal czuje się niekomfortowo podczas meczu, przez co udaje im się kontrolować przebieg spotkania.

Wyprowadzenie piłki ogranicza się do gry bezpośredniej od bramkarza, tak aby przebywać jak najwięcej czasu na połowie przeciwnika. Są przygotowani na zebranie drugiej piłki, nie tylko poprzez dobre ustawienie, agresywność, ale przede wszystkim poprzez nastawienie mentalne. Szybsze przewidywanie stref, w które piłka może spaść powoduje, że to oni są w posiadaniu piłki. Te ułamki sekund są kluczowe, aby uzyskać przewagę nad przeciwnikiem i wygrywać stykowe sytuacje.

W grze Mirandes można zaobserwować sekwencje kilku podań, jednakże głównie na połowie przeciwnika, kiedy to przeciwnik jest zamknięty na połowie własnej. Charakteryzują się wysokim tempem gry, dlatego też nie ma tych sytuacji za dużo podczas meczu . Kluczową rolę odgrywa środkowy pomocnik Mickael Malsa, który bardzo dobrze różnicuje tempo gry. Wie kiedy przyspieszyć, a kiedy spowolnić grę. Dzięki temu drużyna trenera Areoli, jest w stanie „odpoczywać z piłką” na połowie przeciwnika.

 

 

Jest to drużyna, która jest skuteczna w stałych fragmentach gry. Jak powiedział mi kiedyś Kiko Ramirez, 80 % w tym elemencie to jakość dośrodkowania. W przypadku Mirandes, Merquelanz zapewnia jakość , poprzez swoją magiczną lewą nogę. Oprócz dośrodkowań jest w stanie zagrozić bezpośrednim strzałem na bramkę . Często szukają strefy dalszego słupka, jako że przeciwnik na ogół zaniedbuje te miejsce. Warto też zwrócić uwagę na rzuty z autu. Akumulują najbliższych zawodników przy linii bocznej, tak aby skupić uwagę przeciwnika i wykorzystać dalszego gracza. Jest to niezwykle skuteczny element, który wdrożyłem do gry mojego zespołu.

 

Cudowna przygoda zespołu z Mirandy w Copa del Ret wciąż trwa. Przed nimi bardzo trudny przeciwnik jakim jest Real Sociedad. Nie mogę doczekać się tego dwumeczu. Zderzenie ataku pozycyjnego z atakiem szybkim. Po cichu liczę, że drugoligowiec namiesza w półfinale i lokalni kibice znów zaśpiewają: „que bonito es, este Mirandes”, czyli ale piękne jest, to Mirandes!

Źródło zdjęcia: https://unionfutbolera.com.es/2020/01/30/cd-mirandes-sevilla-fc-el-matador-de-primera/

Opublikowano Dodaj komentarz

FT Askartza – wiara tworzy możliwości

Wraz z ostatnim weekendem zakończyła się pierwsza runda rozgrywkowa mojego zespołu, drużyny FT Askartza (U-18). Jest to dobry moment, żeby podsumować pierwszy etap sezonu, wyciągając odpowiednie wnioski na przyszłość. Do nowego wyzwania podchodziliśmy z dużą pokorą, jako, że jesteśmy beniaminkiem i dopiero co awansowaliśmy do wyższej ligi. Celami jakie postanowił przede mną zarząd klubu to spokojne utrzymanie i wyposażenie zawodników w umiejętności, które pozwolą im dalej się rozwijać. W historii Askartzy, tylko raz drużyna ta była w Preferente (kategorii do której awansowaliśmy) i w tym samym sezonie od razu spadła do niżej ligi. Dlatego ważne jest, aby uniknąć powtórki z przeszłości i zapewnić ciągłość temu projektowi.

Wydaję mi się, że nikt (łącznie ze mną) nie spodziewał się takiego wyniku naszej pracy po pierwszej rundzie. Obecnie znajdujemy się w strefie awansu, na drugim miejscu, 34 pkt w 15 meczach (11 zwycięstw, 1 remis, 3 porażki). Zaledwie jeden remis może wynikać z faktu, że nie uznaję podziału punktów. W każdym meczu gramy o 3 pkt. Kiedy wynik jest stykowy, wolimy zaryzykować i grać o pełną pulę, licząc się z tym, że możemy przegrać zamiast grać na remis.

Zostały mi w głowie słowa Diego Martineza po awansie z Granadą do Primera Division. „Creer crea posibilidades”, czyli wiara tworzy możliwości. W taki sposób staram się zmotywować zawodników do przewyższania swoich barier. Dzięki pracy z dnia na dzień udaje nam się pokonywać przeszkody, które teoretycznie trudno byłoby pokonać bez odpowiedniego nastawienia. Kluczowe jest, aby sprawić, żeby wszyscy podążali w tym samym kierunku, tylko wtedy jesteśmy w stanie wyciągnąć z każdego zawodnika to co najlepsze. Dużo czasu poświęcam na rozmowy indywidualne. Aby móc wydobyć z nich to co najlepsze pod względem piłkarskim, trzeba dobrze poznać każdą osobę.

Warto również zwrócić uwagę na ilość straconych bramek, zaledwie 11. Podobnie jak Gaizka Garitano uważam, że aby zespół dobrze funkcjonował, należy go nauczyć solidnej gry w defensywie i dopiero potem myśleć o ataku. Nie oznacza to, że staramy się grać zachowawczo, gdyż jestem zwolennikiem wysokiego pressingu. „Se juega como se vive”, czyli grasz tak jak żyjesz”. Jeżeli starasz się wpajać zawodnikom takie wartości jak: odwaga, poświęcenie czy ciężka praca, musi być to poparte odpowiednim stylem gry. Dzięki wysokiemu pressingowi przebywamy na połowie przeciwnika przez większość czasu i po odbiorze jesteśmy blisko bramki rywala. Gramy na dużej intensywności, w kilku meczach już po 10-15 minutach udało nam się prowadzić 3-0. Zwracamy dużą uwagę, aby zespół był w każdym momencie meczu w równowadze. Jeden przegrany pojedynek nie może spowodować zachwiania harmonii w drużynie, odpowiednia asekuracja, zaangażowanie całego zespołu w obronę i przygotowanie na kolejną akcję to klucz do tego, aby tracić mało bramek.

Zwracamy uwagę na to, aby zawodnicy ofensywni powracali do swoich stref, unikając szerokiego ustawienia. Dzięki temu ustawieniu są w stanie uczestniczyć w wielu strefach, w zależności od tego jak potoczy się akcja. Dodatkowo, pressing pleców przeciwnika jest niezwykle skuteczny, dlatego ofensywni gracze mają zakodowaną koncepcję „sandwich”. Podczas pressingu ważną rolę odgrywają również wahadłowi. Nazywam to funkcją termometru. W strefie aktywnej boczny obrońca ma za zadanie ustawienie się w strefie pomiędzy, tak aby być przygotowanym zarówno na doskok pressingowy, jaki i na zabezpieczenie strefy za jego plecami. Z drugiej strony, wahadłowy po przeciwnej stronie stara się „zrównoważyć temperaturę” i zapewnić równowagę w dalszych strefach.

Coraz bardziej przekonuję się, jak ważne jest korygowanie dalszych zawodników podczas realizacji pressingu. Na przykład w przypadku środkowych obrońców, bardzo ważne jest ustawienie ciała, nawet jeśli piłka jest na połowie przeciwnika i ofensywni gracze wykonują pressing. Jeśli nie przyjmiesz odpowiedniej pozycji, nie zdążysz zabezpieczyć wolnej strefy za plecami w przypadku zagrania długiego podania od rywala. Ponadto, trzeba pamiętać o ciągłym skracaniu pola gry, gdyż dzięki trzymaniu odpowiednich odległości, przeciwnikowi trudniej się gra.

Jak to wygląda w przypadku bramkarza? Wydaję mi się, że jest to pozycja, którą mam w najmniejszym stopniu opanowaną. Często się mówi, że kluczowe jest, aby bramkarz dobrze bronił. Ale co poza tym? Dlaczego nie można korygować innych aspektów? Jaka jest odległość pomiędzy nim a linią obrony? Jaki typ podania może wykorzystać w danej sytuacji? Dlaczego nie traktować bramkarza jako dodatkowego zawodnika, który może wykorzystać prowadzenie piłki w celu wiązania przeciwnika? Wydaję mi się, że warto zawrzeć te oraz wiele innych kwestii w analizie zachowań naszych bramkarzy.

Ktoś może spytać, jak to się stało, że poświęcając dużą uwagę na grę w defensywie jesteśmy drużyną, która strzeliła najwięcej bramek (38) tuż po SD Deusto (40)? Dzięki odpowiedniej strukturze bezpieczeństwa jesteśmy w stanie atakować w sposób bardziej efektywny, w przypadku straty nie narażamy się na kontrę i dobrze realizujemy pressing tuż po stracie piłki. Grając na własnej połowie unikamy niepotrzebnego ryzyka, płynnie przechodząc na połowę przeciwnika. Jeśli jest taka możliwość zawsze staramy się grać do przodu, często wykorzystujemy również podania diagonalne, które są efektywnym rozwiązaniem. Z drugiej strony podanie wszerz boiska nie istnieje w naszym słowniku, wolimy zagrać do tyłu niż ryzykować stratę piłki. Widzę coraz większe zastosowanie fizyki w piłki nożnej. Przecież wypadkowa z podania do przodu, a podania wszerz boiska to właśnie podanie diagonale. Przede wszystkim na mniejszym boisku, jest to bardzo skuteczne, tak aby „wydłużyć” boisko podczas działań ofensywnych.

Dobrze wygląda współpraca w bocznym sektorze boiska, gdzie często wahadłowy wraz z fałszywym skrzydłowym tworzą przewagę. Są to zawodnicy o dużej jakości i dzięki swoim umiejętnością często wiążą przeciwnika na małej przestrzeni, tworząc wolną strefę po przeciwnej stronie. Dużą uwagę zwracamy na rozwój mikro relacji pomiędzy poszczególnymi zawodnikami. Nasi środkowi pomocnicy, nie są odpowiedzialni wyłącznie za destrukcję, ale również mają za zadanie podłączenie się za akcją i obecność w strefie przed polem karnym, która może przeistoczyć się w użyteczną. Bardzo często potrafią zebrać „drugą piłkę” i zakończyć akcję strzałem. Nasz napastnik jest aktualnie królem strzelców (13 bramek). Jest to typ napastnika „referencia”, czyli tzw. punkt odniesienia w działaniach ofensywnych. Jest w stanie zapewnić nam długość w ataku oraz dzięki swoim warunkom, grać bezpośrednio, wiązać kilku obrońców bez piłki, tworząc miejsce dla fałszywych skrzydłowych czy wykończyć akcję po dośrodkowaniu.

Ponadto, duży procent bramek strzelamy po stałych fragmentach gry. Uważam, że ten aspekt w stosunkowo łatwy sposób można wytrenować. Co więcej, jest on bardzo związany z aspektem mentalnym, zdolności do odpowiedniej koncentracji. Kluczowe jest, aby przewidywać strefy w które może spaść piłka wcześniej od przeciwnika.

Po przeczytaniu powyższego fragmentu ktoś może pomyśleć, że wszystko jest takie kolorowe. Początek natomiast nie należał do łatwych. Do sezonu przystąpiliśmy w bardzo dobrych nastrojach. W okresie przygotowawczym nie przegraliśmy żadnego meczu, grając z rywalami z wyższych lig. Aż przyszedł pierwszy mecz ligowy i zdałem sobie sprawę, że okres startowy, a liga to dwie zupełnie różne dyscypliny. Nie ma presji, nie ma prawdziwego sędziego, jeśli sfaulujesz, nie ma większych konsekwencji, nie grasz o 3 pkt, etc.

W pierwszej kolejce przegrywamy 3-0 grając u siebie. Rywal całkowicie nas zdominował, poprzez agresywność, wygrywanie stykowych piłek i podejmując szybsze decyzje Co więcej od 30 minuty graliśmy w osłabieniu i nie potrafiliśmy odnaleźć sposobu na odwrócenie przebiegu spotkania. W tym meczu się pomyliłem, mieliśmy bardzo duże posiadanie piłki, jednak niewiele z tego wynikało. Nie byliśmy przygotowani na reakcję po stracie, zabezpieczenie dalszych stref i przeciwnik nas groźnie kontrował. Przygotowania do meczu też były utrudnione, dużą uwagę poświęcam analizie przeciwnika i doboru odpowiedniej strategii operacyjnej na dany mecz. W tym przypadku, było to utrudnione, jako, że była to pierwsza kolejka i mecze sparingowe przeciwnika nie do końca odzwierciedlały rzeczywistość. Po meczu zaplanowałem imprezę urodzinową, którą musiałem odwołać, gdyż nie byłem w stanie emocjonalnie znieść porażki po tym spotkaniu. Zamiast świętować urodziny, zamknąłem się w mieszkaniu i zacząłem analizować przegrany mecz.

Po tym zimnym prysznicu w pierwszej kolejce, należało coś zmienić w tym zespole. Większość okresu przygotowawczego poświęciliśmy na ustawienie 1-4-4-2, jednak nie rezygnując ze struktury 1-4-1-4-1 oraz 1-3-4-2-1. I właśnie na to ostatnie ustawienie zdecydowaliśmy się postawić w następnym meczu. Skorygowaliśmy kilka aspektów, tj. gra bardziej wertykalna, zabezpieczenie środkowego sektora boiska, intensywność w strefie aktywnej. Drużyna się podniosła wygrywając kolejne dwa spotkania. Jednak czułem, że czegoś nam brakowało. Aby wygrać mecz, musisz zrobić dużo rzeczy bardzo dobrze i rzadko się mylić. Musi być to powtarzalne i nie ma miejsca na przypadek. W kolejnych meczach, nie potrafiliśmy wystarczająco zdominować przeciwnika i w rezultacie gubiliśmy punkty.

Przełomowy moment nadszedł w kolejce 8, kiedy to graliśmy na wyjeździe z ostatnią drużyną, która nie zaznała jeszcze zwycięstwa. Przegraliśmy 1-0. Oddaliśmy 28 strzałów na bramkę, zaś przeciwnik zaledwie 1, ale jakże skuteczny. Nasza strategia na ten mecz była oparta na dużej ilości dośrodkowań, tak aby jak najczęściej wejść w pole karne przeciwnika. Pomimo licznych prób, nie udało się strzelić chociażby jednej bramki. Może wystarczyło uspokoić grę i w wykorzystać umiejętności techniczne poszczególnych zawodników? Zamiast bezsilnie bić głową w mur. Taka refleksja naszła mnie po meczu. Prawdziwy zespół tworzy się właśnie w takich momentach. Od tego momentu wygraliśmy 7 spotkań z rzędu i passa ta trwa do dziś.

W jaki sposób pracuję z moją drużyną? Wyznaję zasadę, że nawet jeśli jesteś na niskim poziomie rozgrywkowym, nie można się dostosowywać do reszty, tylko trzeba robić coś ponad, aby osiągnąć sukces. Jeśli chcesz być trenerem w Primera Division, pracuj już teraz profesjonalnie. Tak jak wspominałem wcześniej dużą uwagę przywiązuję do analizy przeciwnika. Oglądam co najmniej 3 mecze każdego rywala, tak żeby być dobrze przygotowanym do meczu. Nie ma miejsca na przypadek. Przygotowuje raport o przeciwniku (nagrywanie meczy rywali w tych kategoriach jest zabronione), który wieszam w szatni i wspólnie z zawodnikami go omawiany. Ważne jest, aby zawodnicy identyfikowali się ze sposobem gry naszej drużyny. Tylko wtedy jesteśmy w stanie wydobyć z nich maksimum. Poniżej wstawiam przykładowy raport o przeciwniku.

Informe-Deusto-pol

Proces analizy nie zamyka się tylko na przeciwniku. Każdy mecz jest nagrywany, tak aby poprawić grę naszego zespołu. Nie rozumiem dlaczego zaledwie kilku trenerów z naszej ligi nagrywa swoje mecze. Przecież dzięki tym obrazkom, jesteśmy w stanie zidentyfikować rzeczy ,które dobrze zrobiliśmy, wyegzekwować błędy oraz obejrzeć mecz z innej perspektywy. Robimy dwie analizy wideo, pomeczową oraz przedmeczową, w której to pokazujemy wybrane sytuacje z treningów (również każdy jest nagrywany) w kontekście następnego meczu. Lubię obejrzeć trening jeszcze raz w domu, tak aby spojrzeć na to z innej perspektywy i sprawdzić czy założenia nad którymi pracowaliśmy zostały dobrze zrealizowane.

Oprócz analizy działań grupowych dużą uwagę zwracam na zachowania indywidualne. Aby poprawić cały zespół, należy pracować nad wybranymi elementami z każdym zawodnikiem. W temu celu stworzyliśmy kilkadziesiąt grup na WhatsAppie (każdy zawodnik+sztab szkoleniowy), w których to omawiamy poszczególne zachowania danego zawodnika. Wstawiamy wideo z meczu, treningów jak i przykłady zawodników z najwyższej półki na tej samej pozycji, tak aby czerpać wzorce od najlepszych. Zawodnicy bardzo chwalą sobie takie rozwiązanie i uważają, że sporo to im pomaga. Chcę, aby reszta sztabu miała dostęp do tej grupy, aby byli świadomi nad jakimi założeniami pracujemy z danym zawodnikiem, a przez to móc ich skorygować podczas treningu lub meczu.

Ktoś może powiedzieć, że 3 treningi w tygodniu to za mało dla tej kategorii wiekowej. Być może tak, jednak staram się skupiać na rzeczach na które mam wpływ i nie myśleć o aspektach, które nie są zależne ode mnie. Dlatego każdy trening musi być bardzo wartościowy dla każdego zawodnika i musimy wykorzystać czas do maksimum. Nie pracuję w oparciu o żadną znaną metodologię. Staram się ewoluować z treningu na trening, nie zamykając się nad daną metodę treningową. W każdym tygodniu wybieramy koncepcje, które będą użyteczne w kontekście kolejnego meczu ligowego. W ten sposób udoskonalamy grę naszego zespołu. Jest to niekończąca się droga do perfekcji.

Planując jednostkę treningową warto mieć na uwadze, takie aspekty jak wymiary każdego boiska, ilość m2 przypadających na zawodnika, czy dane ćwiczenia ma kierunek obrony i ataku, jest ukierunkowane czy tego kierunku brak, jakie role będzie pełnił każdy trener w danym ćwiczeniu. Zawsze zaczynamy trening godzinę przed, rozmawiając o drużynie, założeniach w treningu oraz innych podocznych aspektach, które wpływają na funkcjonowanie naszego zespołu. Oprócz tego, nie można zadowalać się realizacją treningu, tylko należy myśleć o przyszłości. Co można zmodyfikować w tym ćwiczeniu, co poprawić? Ewaluacja treningu, czyli na przykład rozmowa ze sztabem jest bardzo ważna, tak aby cały czas się rozwijać. Poniżej publikuje przykładowe konspekty z danego mikrocyklu.

Konspekt-30-POL

Konspekt-31-POL

Konspekt-32-POL

semana-9-pl

W pierwszym dniu treningowym skupiamy się na poprawie błędów popełnionych w poprzednim spotkaniu, zarówno indywidualnych jak i grupowych. Coraz bardziej podoba mi się praca w mniejszych grupach tego dnia, gdyż jesteś w stanie wyegzekwować najmniejszy szczegół. Pracując nad mikro relacją w bocznym sektorze boiska, widać wpływ pojedynczej decyzji na funkcjonowanie całego mechanizmu. Na przykład, wahadłowy pokazuje przeciwnikowi, że chce zagrać do środka, po czym w ostatnim momencie zmienia swoje ustawienie ciała i zagrywa po zewnętrznej, tuż przy linii bocznej, na wolną przestrzeń do fałszywego skrzydłowego. Bardzo ciężko zareagować bocznemu obrońcy przeciwnika na taki mechanizm. Zaczynając od działań mikro, przechodzimy do meso kończąc na makro, nawiązując do koncepcji związanych z następnym spotkaniem.

Kolejny trening to już praca nad założeniami związanymi z nadchodzącym meczem. Każdą jednostkę zaczynamy od odprawy, akurat w tym dniu z tablicą taktyczną, gdzie wspólnie dyskutujemy o strategii operacyjnej na dany mecz. Stałym punktem tego dnia, jest gra na struktury przeciwstawne, w której to koryguje zachowania mojego zespołu, zaś mój asystent skupia się na drużynie przeciwnej, tak aby jak najlepiej odwzorowywali przeciwnika.

Ostatni dzień to trening przedmeczowy, w którym to oprócz wprowadzenia ostatnich poprawek przed spotkaniem, ważne jest aby zawodnik zszedł z treningu zadowolony, z dobrymi odczuciami przed meczem. W tym dniu rozmawiam również w wybranymi zawodnikami około 30 minut przed treningiem, nie tylko o piłce, ale przede wszystkim o życiu. Piątkowy trening, to jednostka nieco krótsza niż pozostałe, jednak intensywność jest podtrzymana. Stały punkt programu to tzw. „rondo lavadora”, czyli „rondo pralka”, często pracujemy nad finalizacją, w której atakujący grają w przewadze, tak aby zwiększyć ilość goli przed meczem. Kończymy zawszę grą, w której wplatamy stałe fragmenty gry. Ważne jest, aby zawodnik rywalizował na pełnych obrotach już teraz i zszedł z treningu „głodny gry”.

Kilka słów chciałbym poświęcić również dniu meczowemu. Staram się, aby każda odprawa była inna. Wybrać odpowiedni bodziec przed danym meczem, zaskoczyć zawodników. Na przykład: śpiewaliśmy wspólnie hymn Athletic Bilbao, raz wyrzuciłem torbę zawodnikowi z szatni, odprawa bardziej emocjonalna, porównanie historii Polski, a Kraju Basków, czy uderzenie w aspekt wolicjonalny. Wszystko w zależności od tego czego potrzebuje moja drużyna przed danym meczem. Dużą uwagę zwracam na rozgrzewkę. Tak jak będziesz wyglądał przed meczem, tak rozpoczniesz dane spotkanie. Krótka o dużej intensywności (15-20 min), tak aby nie wyczerpać zasobów energetycznych, które będą potrzebne na cały mecz. Przerwę wykorzystujemy na dyskusję, w której to każdy z zawodników przedstawia swój punkt widzenia, tak aby skorygować popełnione błędy oraz wyjść na drugą połowę z odpowiednim planem. Po meczu podziękowanie kibicom, krótka rozmowa w szatni i ewentualne celebrowanie zwycięstwa.

Podsumowując. Mając na uwadze naszą pozycję ligową można stwierdzić, że tworzymy historię. Askartza nigdy nie utrzymała się w Preferente, a co dopiero mówić o awansie do wyższej ligi. Trzeba wziąć pod uwagę, że runda rewanżowa będzie dużo trudniejsza, jako, że przeciwnicy nie będą postrzegali nas już jako beniaminkami, ale jako kandydata do awansu. Dlatego też z każdym dniem musimy stawiać sobie wyższe wymagania i starać się pokonywać swoje dotychczasowe bariery . Wiara tworzy możliwości.

Opublikowano Dodaj komentarz

„El Loco” Bielsa

Do tej pory wszystkie artykuły na moim blogu dotyczyły hiszpańskiej piłki. Dlatego może ktoś zapytać dlaczego poświęcam artykuł Marcelo Bielsie, skoro na ten moment pracuje w Leeds United. Jednak „El Loco” w dużym stopniu został zapamiętany w miejscu, w którym obecnie mieszkam, czyli w Bilbao. Mieszkańcy tego miasta do dziś tęsknią za nim, ponieważ ich drużyna grała wtedy najlepszy futbol.

To właśnie on w sezonie 2011/2012 doprowadził Athletic do finału Europa League oraz Copa del Rey. Sam jako nastolatek z przyjemnością oglądałem jego mecze. Zawodnicy tacy jak: Javi Martinez, Fernando Llorente, Iker Muniain i Ander Herrera, robili na mnie duże wrażenie. Młodzi Baskowie, w dużej mierze dzięki Argentyńczykowi zaistnieli w futbolu na najwyższym poziomie. Do dziś pamiętam spotkanie na Old Trafford, Manchester United-Athletic (2-3). Na pytanie o ten mecz jeden z moich znajomych, który jest socio „los leones” powiedział, że był to najlepszy dzień w jego życiu. Świętował historyczne zwycięstwo swojej ukochanej drużyny w teatrze marzeń.

Całe Bilbao oszalało na punkcie Bielsy. Do tego stopnia, że kierowcy autobusów zamiast wyświetlać kierunek trasy, pisali Aupa Athletic! W tym momencie zrozumiałem, że trener piłki nożnej może mieć niesamowitą moc. Poprzez grę swojego zespołu jest w stanie uszczęśliwić wiele osób, dla których futbol jest pewnego rodzaju odskocznią od życia codziennego. Na stałe wpisał się w historię nie tylko tego miasta, ale całego hiszpańskiego futbolu jako wizjoner i wzorzec do naśladowania dla wielu trenerów.

Warto poświęcić chwilę czasu, aby obejrzeć treningi Bielsy w internecie. Wyróżniają się na tle innych jednostek treningowych. „El Loco” w dużym stopniu bazuje na trenowaniu poszczególnych mechanizmów, które mają być widoczne w grze. Wybrane koncepcje taktyczne były do tego stopnia powtarzane, że przekształcały się w ćwiczenia analityczne. To właśnie Bielsa zreformował ośrodek treningowy Athletic Bilbao w Lezamie. Zwracał uwagę na ilość boisk oraz na jakość murawy. Przed treningiem rozstawiał kilkadziesiąt grzybków na kilku boiskach, tak aby móc przechodzić z jednego ćwiczenia na drugie bez zbędnych przerw. Trawa musiała być na odpowiedniej długości, tak aby szybkość podań, a przez to tempo gry na treningu było wysokie.

O tym, że Bielsa jest kompletnym świrem świadczy też opowieść mojego znajomego trenera. Wybrał się on do Anglii, aby odwiedzić jednego z analityków, współpracujących z Argentyńczykiem. Podczas pobytu spędził dużo czasu ze sztabem szkoleniowym Leeds, a mojemu koledze bardzo zależało na rozmowie z pierwszym trenerem, jednak „El Loco” był bardzo niedostępny. Bielsa powiedział, że jeżeli chce z nim porozmawiać, to jedyny wolny moment to jego powrót do domu. Dlatego też, mój znajomy postanowił odprowadzić go do jego mieszkania, które było godzinę drogi na piechotę od ośrodka treningowego. Jak sam przyznał ta rozmowa była bezcenna.

Można zadać pytanie dlaczego więc Marcelo Bielsa obecnie nie pracuje w którymś z topowych klubów? Skoro jest inspiracją dla wielu trenerów, a wielu topowych szkoleniowców, tj. Guardiola, Pochettino czy Simeone uważa go za swojego największego mentora. Jedna z opinii to, że ma trudny charakter, inna to, że poprzez grę o tak wysokiej intensywności wyczerpuje swoich zawodników. Oscar de Marcos zapytany kiedyś czy chciałby, aby Marcelo Bielsa wrócił do Athletic Bilbao, odpowiedział, że nie. Jeżeli gość, który jest nie do zdarcia i był czołową postacią w drużynie Argentyńczyka nie chce jego powrotu to coś faktycznie musi być nie tak. To nie przypadek, że jego drużyny zaczynają na ogół dobrze, zaś końcówka jest bardzo słaba (Athletic Bilbao, Olympique Marsylia czy Lille).

Dla mnie jednak Marcelo jest wielki, gdyż jest olbrzymią dawką inspiracji. Podczas procesu rekrutacyjnego do Instatu musiałem przedstawić raport dowolnej drużyny na świecie. Wybrałem drużynę Lille Bielsy. Praca najwyraźniej się spodobała, bo zaproponowano mi współpracę. Kilka dni temu moi zawodnicy powiedzieli, że jestem jak Bielsa. Zrobiło mi się bardzo miło. Chodziło o to, że aby dogłębnie przeanalizować kolejnego przeciwnika udałem się na ich trening, co jak wiemy u Argentyńczyka jest standardem. Wysyła on swoich asystentów, żeby dostarczyli mu każdy detal o rywalu. Jak sam mówi, nie robi tego, żeby przekazać całość informacji swoim zawodnikom, tylko po to, aby być lepiej przygotowanym do meczu, a przez to czuć się spokojniej.

Ostatnio dużo osób zachwalało mecz Arsenal-Leeds, także postanowiłem to sprawdzić i obejrzeć powtórkę. Mecz spodobał mi się do tego stopnia, że zdecydowałem się obejrzeć go jeszcze raz i wybrać najciekawsze fragmenty. Czasami jeden mecz, może dać ci więcej niż 10 przeczytanych książek. Otwiera ci oczy na pewne sprawy, zmusza do refleksji oraz odpowiada na trudne pytania. Tak też było w przypadku Leeds, Marcelo Bielsy.

Wielu trenerów szufladkuje argentyńskiego szkoleniowca z atakiem pozycyjnym i utrzymaniem się przy piłce za pomocą krótkich podań. Owszem, drużyny Bielsy potrafią utrzymać się przy piłce, jednak nie rezygnują z gry bezpośredniej. Warto tutaj przytoczyć jego słowa: „jeśli za pomocą jednego podania jesteś w stanie przedostać się na połowę przeciwnika, to dlaczego należy na siłę utrzymywać się przy piłce na połowie własnej”? Jednak, to co mi się najbardziej podoba w tym aspekcie to przygotowanie na pressing strefy „drugiej piłki”. Jedna rzecz to grać długą, bezmyślną piłkę, bez żadnego celu. Zaś drużyna Bielsy jest do tego bardzo dobrze przygotowana. Ponadto jest w stanie bardzo szybko zakończyć akcję po zebraniu tej piłki.

Jeżeli chodzi o atak pozycyjny to też wyciągnąłem kilka ciekawych wniosków. Na przykładzie tego meczu dobrze było widać tzw. zróżnicowanie tempa gry, tak aby przyspieszyć w odpowiednim momencie. Generalnie drużyny Bielsy grają na bardzo dużej intensywności, ale ważne są też momenty w których drużyna potrafi „odpocząć z piłką”. Utrzymując się przy piłce na własnej połowie widać takie jak: zminimalizowanie czasu pomiędzy przyjęciem a podaniem, jakość i szybkość podania, ustawienie ciała, myślenie o kolejnej akcji, a nie o teraźniejszości. Wszystko to ma jeden cel, przyspieszyć grę z piłką.

Ponadto, gra na różnych wysokościach ułatwia utrzymanie się przy piłce oraz zapewnia możliwość gry za pomocą podań diagonalnych, unikając podań wszerz boiska. Nie tylko jeżeli chodzi o środek pola, ale o cały zespół. Co więcej stwarza to więcej rozwiązań dla zawodników z piłką, a dzięki temu drużyna jest bardziej nieprzewidywalna dla przeciwnika.

 

Z przyjemnością patrzy się na zawodników Leeds, jeżeli chodzi o grę bez piłki. Nie tylko zachowanie przed otrzymaniem podania, co widać poprzez odpowiedni ruch separujący i przygotowanie do kolejnego działania, ale również po zagraniu. Widać dużą ruchliwość po zagraniu piłki. Ruchy diagonalne zamiast ruchów wertykalnych. Dzięki temu są w stanie wyjść spod pressingu przeciwnika, grając z taką drużyną jak Arsenal.

Osobiście bardzo podoba mi się ruch środkowych pomocników po zagraniu piłki w „strefę Bielsy”, czyli w kierunku chorągiewki. Środkowi bądź boczni obrońcy przeciwnika są głównie skupieni na napastnikach lub skrzydłowych, a tu niespodziewanie rusza środkowy pomocnik, co powoduje dużą dezorganizację w grze obronnej. Muszę przyznać, że wdrażam tę koncepcję w swojej drużynie i widać duże efekty. Wydaję mi się, że to właśnie te nietypowe ruchy w dużej mierze wyróżniają Leeds na tle innych zespołów z angielskiej Championship.

Trzeba poświęcić kilka słów na temat mikro-relacji w zespole Bielsy. Generalnie widzę tendencję w piłce nożnej na najwyższym poziomie, że drużyny które są w stanie dopracować do perfekcji współpracę pomiędzy 2,3,4 zawodnikami są bardzo niebezpieczne. Zespół Leeds jest świetnym tego przykładem. Przede wszystkim w bocznym sektorze w jaki sposób współpracują ze sobą: boczny obrońca, środkowy pomocnik i skrzydłowy. Nawyk pójścia do przodu po zagraniu, niezwykle dynamizuje akcję i jest trudny do bronienia dla drużyny przeciwnej.

 

Jedną z głównych zasad, jaką Argentyńczyk stara się wpoić swoim zawodnikom, jest to żeby wejść w pole karne przeciwnika z jak największą częstotliwością podczas meczu. Co więcej, mają to być wejścia „jakościowe”, w których to mają przewagę pozycyjną nad przeciwnikiem. Zapewnia to duża ruchliwość zawodników ofensywnych oraz gra na jeden na dwa kontakty. Przeciwnik nie jest w stanie tak szybko zareagować i przez to zawsze będzie spóźniony. Kluczowe jest okupowanie wolnej przestrzeni w polu karnym tuż przed rywalem. To nie jest to samo być, a pojawić się w danej strefie.

Jeżeli chodzi o grę bez piłki to zawsze drużyny Bielsy starają się grać wysokim pressingiem. Podobnie widać to w przypadku gry obronnej Leeds. To co rzuciło mi się oczy to ukierunkowanie przeciwnika do stref, w której ma nastąpić odbiór piłki. Poprzez odpowiednie ustawienie ciała są w stanie wymusić na przeciwniku określone decyzje. Dużą rolę odgrywa również „ustawienie pomiędzy”, tak aby mieć możliwość interweniowania w więcej niż jednej strefie.

Bardzo istotny aspekt w pressingu to jego ciągłość. Po nieudanym działaniu w pierwszym momencie, bardzo ważne jest, aby pressing dalej trwał aż do momentu odbioru piłki. Drużyna musi znajdować się równowadze, jeden błąd nie ma prawa wprowadzić dezorganizacji w działaniach obronnych. Po odzyskaniu posiadania piłki, widać koncepcję „wyczyszczenia strefy” i zagrania podania bezpieczeństwa, tak aby nie stracić od razu futbolówki.

Aby skutecznie wykonać pressing, musi być w to zaangażowana cała drużyna. Począwszy od bramkarza i jego ustawienie, kończąc na napastniku, który na ogół inicjuje pressing. Widać to na przykładzie tzw. dalszych zawodników, czyli w tym przypadku obrońców, którzy pełnią bardzo ważną rolę, poprzez umiejętność antycypowania pojedynków 1×1 i zabezpieczenie dalszych stref. Obrońcy Leeds nie czekają, aż przeciwnik otrzyma podanie, tylko starają się temu przeciwdziałać poprzez odpowiednie czytanie gry. Dzięki temu, nawet jeśli przeciwnik zdecyduje się na zagrania dłuższej piłki, aby uwolnić się spod pressingu, drużyna Marcelo Bielsy jest na to przygotowana.

W większości przypadków Leeds akumuluje dużą ilość zawodników na małej przestrzeni i przez to przeciwnikowi jest bardzo trudno wyjść z takiej sytuacji. Jest to widoczne w przypadku reakcji po stracie piłki. Każde krótkie podanie kończy się stratą, a zagranie dłuższego podania jest nieprzygotowane. Kolejnym z detali jakie udało mi się wyciągnąć z tego meczu jest podążanie za przeciwnikiem po stracie piłki. W wielu przypadkach większość zawodników kieruje się w sektor piłki nie myśląc o potencjalnym receptorze podania. W przypadku Leeds można zaobserwować, że tylko jeden zawodnik podąża za przeciwnikiem, zaś reszta myśli już o tym, żeby odciąć od podania innego zawodnika.

Oglądałem kilka spotkań drużyny Argentyńczyka w tym sezonie, jednak żadne nie przypadło mi tak to gustu jak to z Arsenalem. Dlatego też, postanowiłem podzielić się swoimi wnioskami. Mam nadzieję, że będą w stanie utrzymać obecną formę i tym razem awansować do Premier League. Jeśli tak się stanie, to w przyszłym sezonie czeka nas dużo ciekawych spotkań do analizy. Oglądanie meczy drużyny tego Pana to przyspieszony kurs trenerski i kumulacja detali taktycznych, które są tak bardzo istotne w dzisiejszej piłce.