Opublikowano Dodaj komentarz

Kurs „Scenariusze gry”

Już jest dostępny mój autorski projekt pt. „Scenariusze gry”. Kurs ten to efekt moich ostatnich przemyśleń oraz refleksji podczas kwarantanny w Bilbao. Ostatnio dużo rozmawiam z przedstawicielami hiszpańskiej piłki i chciałbym podzielić się moimi wnioskami. W jaki sposób patrzeć na piłkę? Jakie elementy wpływają na grę? Co to znaczy dobrze grać w piłkę? Jak sklasyfikować poszczególne momenty w grze?

Czytaj dalej Kurs „Scenariusze gry”

Opublikowano Dodaj komentarz

Co zrobić, żeby polska piłka była na poziomie hiszpańskim?

To będzie wyjątkowy tekst. Dlaczego? Po raz pierwszy na moim blogu to ktoś inny napisał kilka słów od siebie. Jak to się stało, że Daniel Świrski został autorem na Fútbol Español? Jest to efekt przegranego zakładu ze mną o to, kto zostanie mistrzem Hiszpanii w La Liga. Nasz zakład miał miejsce w okresie pandemii, kiedy to Barcelona miała dwa punkty przewagi nad Realem Madryt, a do końca zostało 10 spotkań. Daniel jako wielki fan Barcelony poszedł za głosem serca, a ja za rozumem i postawiłem na Real. Wyszło na moje i dzięki temu możecie przeczytać poniższy tekst. Generalnie zachęcam wszystkich trenerów do współpracy, jeśli ktoś miałby ochotę napisać artykuł związany z hiszpańską piłką. A teraz już, zostawiam was z nowym autorem, mam nadzieję, że znajdziecie odpowiedź na pytanie: co zrobić, żeby polska piłka była na poziomie hiszpańskim?

Uczestnicząc w kursach on-line „Scenariusze gry” i „El Fussball Coaching” prowadzonych przez Aleksandra Kowalczyka, zauważyłem, że bardzo wiele metod uczenia się można znaleźć w jego warsztacie pracy. Zostały one  zaczerpnięte, świadomie lub nieświadomie, z książek „Włam się do mózgu” Radosława Kotarskiego, „Techniki zapamiętywania” Bartłomieja i Tobiasza Boral oraz z „Harvardzkiego poradnika skutecznego uczenia się” Petera C. Browna, Henryka L. Roedigera III, Marka A. McDaniela.

Olek wyznaje regułę polskich mistrzów pamięci – braci Boral: „ Nie da się raz na zawsze określić górnych granic ludzkiej pamięci”. Według książki „Harvardzki poradnik skutecznego uczenia się” nauka, która przychodzi łatwo jest niczym pisanie na piasku – dzisiaj jest, jutro jej nie ma. Idąc dalej tym tropem warto przytoczyć słowa Petera Browna, który tłumaczy, że mózg jest niczym las przez który chcemy przejść. Im więcej razy wydepczemy ścieżkę do danego wspomnienia, tym będzie ona głębsza i szersza, szybciej ją znajdziemy. Jeżeli będziemy chcieli przejść przez nią, lepiej ją zapamiętamy, bo będzie głęboka i szeroka. Inaczej ma się sprawa z przejściem przez las za pomocą GPS-u, który nas przeprowadzi, ale my nie zapamiętamy drogi, ponieważ ktoś nami kierował. To tak jak  jedziemy autem za pomocą GPS-u, nie pamiętamy wtedy ulic i drogi. Lepiej w takiej sytuacji posługiwać się mapą, bądź przeanalizować drogę dzień wcześniej za pomocą map Google.

Powrót do przeszłości

Zmierzając do sedna. W  tym artykule zajmiemy się również różnicami w metodach uczenia się piłki nożnej w Hiszpanii i Polsce. Mało kto pamięta, ale jeżeli wierzyć Mikelowi Etxarriemu (wybitnemu trenerowi, który pracował w klubach z La Liga), piłka hiszpańska  w latach 70-tych i 80-tych przeżywała głęboki kryzys. Żeby temu przeciwdziałać trenerzy hiszpańscy zaczęli jeździć na staże i wzorować sie na piłce francuskiej. Mało tego, poszli krok dalej, chcieli być lepsi od Francuzów i zaczęli zwracać uwagę na szybkość działania, zachowanie przeciwnika oraz metody wspomagające  rozwój  mózgu.

Jeżeli chodzi o polską piłkę, to nawet laicy wiedzą, że lata 70-te i 80-te były złotym okresem dla naszej reprezentacji. Mieliśmy fantastycznych zawodników, którzy perfekcyjnie prezentowali się pod względem piłkarskim, radząc sobie w różnych warunkach. Moim zdaniem była to zasługa piłki ulicznej, blokowisk i kreatywności piłkarzy. Jak było później każdy wie i nie licząc Igrzysk Olimpijskich w 1992 roku nastała, delikatnie mówiąc, stagnacja. Czyli w Hiszpanii poszli w kierunku rozwoju technik uczenia się, a w Polsce, powiedzmy szczerze, zachłysnęli się sukcesem.

Kiedy poznałem Olka w maju na kursach on-line zacząłem z uporem maniaka wypytywać go co jest powodem tego, że hiszpańska piłka jest półkę wyżej niż polska. Oczywiście od Olka nie otrzymałem odpowiedzi, ale sam zacząłem analizować wiele aspektów. Kiedy poznałem osobiście Olka w Choszcznie, który przyleciał do Polski w wyniku pandemii koronawirusa, doszło do ciekawego zdarzenia. Jeden z trenerów Gavii Choszczno przed treningiem zwyczajnie zapytał, pewnie zgodnie z zasadami kursów związkowych, w których każdy z trenerów brał udział, co jest tematem dzisiejszego treningu, Olek z uśmiechem na twarzy odpowiedział „piłka nożna”. Ten zabawny epizod skłonił mnie do refleksji i po rozmowie z Olkiem doszliśmy do wniosku, że w Polsce podaje się temat np. uderzenia wewnętrzną częścią stopy, potem robi się 10-15 min rozgrzewki bez piłki, wykonując ćwiczenia z drabinkami, pachołkami i płotkami. Potem wchodzi się w  wyizolowane ćwiczenia z piłką, około 20-30 min. My trenerzy  jesteśmy wtedy bardzo zaangażowani, ale kiedy rozpoczynają się gry nie zwracamy uwagi na ułożenie ciała przy przyjęciu, skanowanie przestrzeni i przeciwnika. Chcemy, żeby ta gra dalej trwała. Nie korygujemy błędów. Olek bardzo często powtarza, że obszar techniki i taktyki to jedność. Dlatego zadaję pytanie: ile jest piłki nożnej w czasie trwania naszych treningów? Nie ma w Hiszpanii zawodnika, który rewelacyjnie prowadzi piłkę slalomem, a nie wie, kiedy złapać plecy przeciwnika lub zastosować się do odpowiedniej  koncepcji, takiej, o jaką prosi go gra i w której zawodnik słucha grę. Piłkarz jest kompletny, kiedy jego technika i taktyka tworzą całość.

Pretemporada

Zanim przejdziemy do technik uczenia się, które moim zdaniem funkcjonują już w Hiszpanii od wielu lat, zajmiemy się okresem przygotowawczym i zwrotem nielubianym przez Olka, czyli ładowaniem akumulatorów.

Nie będę rozpisywał się za bardzo o przygotowaniach przed sezonem, ale w moim odczuciu w Polsce dba się o to, żeby poprawić kondycyjne i koordynacyjne zdolności motoryczne, czyli szybkość, siłę, wytrzymałość, gibkość oraz koordynację ruchową. W Hiszpanii zatarły się już powyższe zdolności motoryczne i zamiast tego kształtuje się szybkość, ale myślenia, siłę w kontekście odporności, zapału do pracy, wytrzymałość, czyli determinację, gibkość, czyli elastyczność myślenia oraz koordynację ruchową, czyli ukształtowanie nawyków ruchowych. Nie wiem, czy teraz wielu czytelników spadło w tym momencie kolokwialnie mówiąc z konia, ale takie są realia. Zdolności mózgowe są nieograniczone, a my zajmujemy się zdolnościami motorycznymi, które może poprawimy o kilka procent, ale w perspektywie nie przełoży się to na rozwój zawodników. Zostając przy temacie okresu przygotowawczego, ilu z nas, jako trenerów, brało za priorytetowe koncepcje gry w ataku (koncepcja krótko-długo, koncepcja wiązania z piłką, czy koncepcja wykorzystania słabej strony przeciwnika), koncepcje gry w obronie (koncepcja pilnowania zawodników oddalonych, koncepcja muru, koncepcja wachlarza), nadrzędne nad przygotowaniem motorycznym.

Jak lepiej trenować?

Kolejne problemy, które zauważam w Polsce to ćwiczenie podań od pachołka do pachołka i oczywiście bez przeciwnika. Porównam to do ucznia klasy ósmej szkoły podstawowej, który umie płynnie czytać, a nauczycielka wymaga od niego, aby uczył się liter. Takiego ucznia dopada irytacja, mózg wyłącza się i wpada w stan hibernacji. To nie ma sensu. Powtórki dla powtórki to skandal.

Bardzo popularny polski trening w dwóch rzędach, często jest oderwany od specyfiki gry. Olek w niego nie wierzy, ja również, a mimo to jest najczęściej stosowanym środkiem treningowym. W Hiszpanii nie wierzą w formę ścisłą i trening bez przeciwnika. Dla nich trening jest wtedy, kiedy ciągle borykają się z przeciwnikiem. Ich mózgi nigdy się nie nudzą. Nie chcę, aby wszyscy teraz pomyśleli, że forma ścisła jest niepotrzebna, ale uważam, że w Polsce jest nadużywana.

Trening mózgu

Teraz chciałbym zająć się treningiem mózgu. Bardzo dużo osób wie, że największą jego efektywność osiąga się wtedy, gdy obie półkule ze sobą współpracują. Pytanie brzmi, co to oznacza, jak przeprowadzić trening, by to się stało?

Po pierwsze mózg nie posługuje się językiem polskim, czy hiszpańskim, tylko językiem obrazkowym. Kiedy słyszysz słowo „piłka”, widzisz w wyobraźni obraz piłki, natomiast kiedy słyszysz słowo bofulo, nie kojarzy ci się ono z niczym, ponieważ nie masz przyporządkowanego do niego obrazka (słowo „bofulo” w języku suahili znaczy chleb). Tak naprawdę trening pamięci to nic innego, jak trening wyobraźni i kreatywności, który przełoży się następnie na rozwój piłkarzy. Co sprawia jednak, że zawodnicy zapamiętują polecenia, ćwiczenia, bądź koncepty trenera? Jest na to kilka metod. Posłużę  się nazewnictwem z książek „Włam się do mózgu” oraz „Techniki zapamiętywania”.

Metoda terminatora

Pierwszą metodą jest metoda terminatora. W średniowieczu terminatorem nazywano młodzieńca, który uczył się u mistrza danej sztuki np. kowalstwa i poznawał właściwości fizyczne i chemiczne metali, np.  jak się zachowują pod wpływem wysokiej temperatury i wody, itp. Już wtedy ów młodzieniec zauważał, że lepiej zapamiętuje, gdy od razu zamienia teorię w praktykę. Czyli należy wcielać naukę w ruch.

Jeżeli chodzi o piłkę nożną, na przykład uderzenie wewnętrzną częścią stopy, musimy naszym podopiecznym wykładać teorię i od razu zamieniać ją w ruch. Ktoś od razu pomyśli studiując na AWF-ie, że to nic innego, jak pokaz i objaśnienie. Niby tak, ale tu zostawiłbym wzorową metodykę i systematykę. Często bywa tak, że należy zrobić 4 kroki do przodu, a potem 2 w tył, to nie może być schematyczne. Wtedy mózg to wszystko wymiesza, podświadomie wytworzą się nowe połączenia neuronów. W tej metodzie wykorzystywałbym kamerę lub tablet, by na bieżąco pokazywać zawodnikom ich własne błędy i je korygować w formie slow motion lub fast motion. Potem oczywiście możemy przesłać filmik z treningu na naszą grupę whatsapp i zawodnik za kilka godzin lub dni będzie mógł przećwiczyć nieudane zagrania w domu. Kluczem do sukcesu jest wprawienie ciała w ruch.

Metoda nauczyciela

Powyższą metodę powiązałbym z metodą nauczyciela. Bardzo często zdarza się w naszym treningu, że wyręczamy zawodników i po zadaniu pytania, nie czekając na odpowiedź, od razu sami na nie odpowiadamy. Czujemy wtedy, że mamy super wiedzę, ale czy korzysta z tego zawodnik, czy zapamiętuje te odpowiedzi? Nie wydaje mi się. Jeżeli zawodnicy sami znajdą odpowiedź to jest bardzo prawdopodobne, że zapamiętają ją na dłużej. Dlatego czekajmy na odpowiedzi zawodników, albo tak formułujmy pytania, aby mogli na nie odpowiedzieć. Przy metodzie nauczyciela starajmy się, aby przy nauce podopieczni, którzy wykonują poprawnie zadanie ruchowe stawali się nauczycielami, łączmy ich w pary, albo w grupy. Dajmy szansę wszystkim zawodnikom, by sami zaprezentowali daną czynność i stawali się nauczycielami, niech wypowiadają daną praktykę na głos. Wówczas nie będzie problemu z przyswajaniem nowych treści, a zawodnicy sami zauważą, że skończyła się nauka i rozpoczynają doskonalenie np. konceptów gry w ataku.

Metoda papugi

Kolejną metodą jest metoda papugi. Z tego miejsca pozdrawiam trenerów, Przemka Gomułkę oraz Aleksandra Adamusa (oni wiedzą dlaczego). Dlaczego papugi? A dlatego, że naukowcy odkryli, że ślad pamięciowy u papugi staje się mocniejszy, gdy wypowiadanym słowom, towarzyszą emocje. Papugi lepiej zapamiętywały wulgaryzmy wypowiadane rzadziej przez swoich właścicieli, niż wypowiadane częściej zwroty grzecznościowe np. dzień dobry. Tak samo jest z nami trenerami, pamiętajmy nasze emocje równa się pamięć naszych zawodników. Podopieczni zapamiętają tak samo emocje dobre i złe. Bardzo ważna jest nasza mowa ciała i pozytywne nastawienie. Wielu  specjalistów uważa, że inteligencja emocjonalna jest kluczową kompetencją trenera.

Metoda króla boksu

Jedną z lepszych metod uczenia się jest metoda króla boksu, chodzi tu oczywiście o legendarnego pięściarza Muhammada Ali. Ów zawodnik stosował niecodzienną metodę, by w jego mózgu pozostał mocny ślad pamięciowy. Założeniem tej metody jest trening, który wyprzedza rozwiązania stosowane przez różnych przeciwników. Jest to tak naprawdę przeprowadzenie zajęć w chaotyczny sposobów, na pewno nie blokowy. Nie ma powtarzania kolejnych ćwiczeń, czy serii, czyli każde kolejne ćwiczenie różni się od poprzedniego. Trening polega na nieustannym mieszaniu ćwiczeń, tak, aby mózg nie wykonywał monotonnych zadań ruchowych. Ali w swoim treningu mieszał wszystko, czyli dobierał sobie do treningu kilku bokserów z różnymi parametrami. Pierwszym sparingpartnerem przez kilka rund był niski zawodnik, drugim siłowy, a trzecim bardzo wysoki. Przeciwko każdemu z zawodników stosował różne techniki bokserskie, po to, aby mózg adoptował się do ciągle zmieniających się warunków, tak jak chociażby podczas ronda lavadora, czyli ronda pralka, wymyślonego przez Olka.

Przenosząc to na piłkarski grunt, trzeba uczyć zawodników kilku elementów technicznych i taktycznych podczas jednego treningu. Już słyszę głosy polskich trenerów, że zawodnicy nie nauczą się niczego. Jest to oczywiście błąd i funkcjonujący od lat stereotyp. Dzięki temu, że wymieszamy wszystko w piłkarskim treningu, podopieczni może od razu wszystkiego nie załapią, ale z biegiem czasu wytworzą się nowe struktury nerwowe w ich mózgu. Dla przykładu powinniśmy zacząć trening od podań wewnętrzną częścią stopy w formie rywalizacji, potem przejść do gry 1×1 w ataku i obronie, a skończyć grą akcentującą pressing i przejścia z ataku do obrony i odwrotnie. Albo rozgrywać mecze z różnymi przeciwnikami, tymi grającymi w pressingu niskim, średnim, wysokim lub stosującym grę bezpośrednią.

Metoda „dziesiątki”

Kolejną metodą jest metoda „dziesiątki”, która służy zapamiętaniu wszelkich informacji wyrażonych liczbami. Ponieważ nasz mózg posługuje się obrazkami, przyporządkujmy liczbom konkretny obraz, czyli 0-piłka (kulisty kształt, jak cyfra zero), 1-bramkarz (nr bramkarza), 2-bliżniaki (dwie osoby), 3-trójkąt (trzy boki), 4-stół (posiada cztery nogi), 5-pięść (pięć palców zaciśniętych w dłoni), 6-sześciopak (nasze wyćwiczone mięśnie brzucha), 7- Cristiano Ronaldo (CR7), 8-bałwan (kształt śniegowego pana), 9- Robert Lewandowski ( najlepsza dziewiątka na świecie). Ktoś zapyta po co piłkarzom zapamiętywać cyfry. Na przykład po to, aby zapamiętać drużynę składników pokarmowych według Akademii Młodych Orłów (1-białko, 2-węglowodany, 3-tłuszcz, 4-błonnik, 5-witaminy i składniki mineralne oraz 6-woda, czyli 6 elementów). Ułóżmy więc ciekawą i śmieszną historyjkę, która pobudzi wyobraźnię i kreatywność naszych zawodników. Wyobraźmy sobie bramkarza (1), który stoi w sklepie spożywczym i pije jogurt naturalny, czyli białko. Następnie wyobraźmy sobie, że stał się bardzo silny, jak siłacz. Wychodzi na dwór i dostrzega bliźniaków (2), którzy dają mu szuflę do przerzucania węgla (nasze węglowodany) na przyczepę, aby rozładować swoją energię. Pracował tak mocno, że widzimy, że spływa po nim tłuszcz, który tworzy na ziemi figurę geometryczną trójkąt (3). Aby uzupełnić braki energii zjada grahamkę (błonnik) i banana, które leżały na stole (4). Bramkarz znowu jest zregenerowany i zaciska pięść (5), aby pokazać swoją siłę, jednak wie, że musi w drodze do domu wstąpić na targ i kupić warzywa , owoce i nasiona (witaminy i składniki mineralne), aby stać się jeszcze silniejszym zawodnikiem. Przed wejściem do domu, w ogrodzie, zaczyna ćwiczyć brzuszki (6), po ćwiczeniach jest tak spragniony, że wyciąga ze studni wiadro wody i zaczyna ją pić. Gotowe, drużyna składników mineralnych została zapamiętana i to w takiej kolejności jakiej chcieliśmy, dzięki metodzie dziesiątki. Im historia bardziej pokręcona i zwariowana, tym lepiej dla procesu zapamiętywania.

Metoda Loci

Podobną metodą do powyższej jest metoda Loci, wykorzystująca przestrzeń. Możemy w niej wykorzystać metodę dziesiątki połączoną z przestrzenią lub filmem animowanym. Jeżeli chcielibyśmy nauczyć młodego adepta futbolu, jak ma zachowywać się, gdy jego drużyna posiada piłkę, wyznaczmy kolejność jego działań (fundamenty gry w ataku). 1. Czy znajduję się na właściwym miejscu boiska względem kolegów z drużyny (właściwa struktura). 2. Czy tworzę linię podania. 3. Czy znajduję się w pozycji otwartej, względem gry. 4. Krzyczę do partnera z piłką, żeby do mnie zagrał. 5. Przed podaniem obracam głowę za siebie. 6. Jak piłka do mnie zmierza to ponownie obracam głowę za siebie. Wykorzystamy do tego bajkę Shrek, znaną przez wszystkich. Wyobraźmy sobie bramkarza (1), który wkrada się do bajki o Shreku i zastanawia się, czy znajduje się we właściwym miejscu (wyobraź sobie właściwe miejsce na boisku). Następnie spotyka przyszywanych bliźniaków (2) – tu dwie osoby – Shreka i Osła, którzy mówią do niego, że aby uratować księżniczkę Fionę, muszą wyruszyć na wyprawę z liną (linia podania), aby pokonać niebezpieczny most. Po pokonaniu mostu Shrek zakłada hełm, którego góra część jest w kształcie trójkąta (3), aby uratować Fionę otwiera do niej drzwi (pozycja otwarta). Gdy Fiona wręcza Shrekowi chustkę, można sobie wyobrazić, że można nakryć nią mały stolik (4) nagle słychać ryk (krzyk) smoka (krzyczę do partnera, żeby zagrał mi piłkę). Następnie Shrek orientuje się, że muszą uciekać, zaciska pięści (5) i rozgląda się gdzie uciec (obracanie głowy przed podaniem). Gdy bierze przyjaciół pod pachę (jego brzuch napina sie, jak sześciopak-6),  już trwa ucieczka i co chwilę ponownie patrzy się za siebie (ponowne obracanie głowy za siebie).

Tak w telegraficznym skrócie wygląda metoda Loci. Może wydawać się śmieszna i nieźle naciągana, ale o to właśnie chodzi. Im bardziej jest zniekształcona, tym większa szansa, że zostanie w pamięci na dłużej. Uważam, że tę metodą można śmiało wykorzystać przy zapamiętywaniu przez naszych zawodników stałych fragmentów gry.

Metoda tancerki i testu zderzeniowego

Podsumowując wszystkie powyższe metody należy wyjaśnić, że każda z nich wymaga powtórzeń i mądrego treningu rozłożonego w czasie, czyli powtarzania wszystkiego metodą tancerki. Nazwa wywodzi się od legendarnej tancerki, która zauważyła, że jej podopieczne lepiej przyswajają dany układ choreograficzny, jeżeli jest powtarzany po jakimś czasie. Ucząc nowych elementów piłkarskich, czy konceptów, warto do nich po czasie wrócić, tak, aby mózg częściowo zapomniał o nich po to, aby włożył wysiłek w przypominanie sobie tych elementów.  Przez to powstaną trwałe, głębsze struktury w mózgu. Kompatybilna z tą metodą powinna być metoda testu zderzeniowego, czyli testowanie zawodników w formie meczów kontrolnych, aby przeegzaminować na przykład swoje wyuczone zasady gry w ataku i w obronie. Albo, żeby wychodzić na pierwszą połowę w pressingu niskim, a w drugiej połowie wyjść w pressingu wysokim. Chodzi o to, aby nasi zawodnicy w meczach mistrzowskich nie czuli presji i byli przygotowani na każdą sytuację meczową.

Jakich metod używa Aleksander Kowalczyk?

Analizują warsztat pracy Aleksandra Kowalczyka można stwierdzić, że stosuje on wszystkie wymienione metody, poza metodą dziesiątki i Loci.

Metoda terminatora nie jest mu obca, ponieważ Olek już jedną godzinę przed treningiem i dwie godziny przed meczem spotyka się ze swoim sztabem trenerskim i każdy z trenerów przekazuje swoje refleksje odnośnie treningów i meczów. Olek nagrywa każdy trening i mecz, jeździ na mecze przeciwników i na grupie drużyny na whatsappie dzieli się grupowo lub indywidualnie swoimi spostrzeżeniami, wsłuchując się w uwagi zawodników. Dzieli treningi lub mecze na krótkie filmiki i wyjaśnia nieścisłości. Bardzo często Olek patrzy na swój zespół z różnej perspektywy, jest w środku gry, poza boiskiem, na środku, poza liniami końcowymi lub na wzniesieniach. Twierdzi, że tak lepiej zauważy deficyty lub dobre strony swojej drużyny.

Drugą metodą, którą stosuje jest metoda nauczyciela. Daje zawodnikom swobodnie się wypowiedzieć przed każdym treningiem, stara się, aby to oni mówili, on słucha. Jest bardzo drobiazgowy, jeżeli chodzi o temat pressingu i chce, aby każdy zawodnik znał swoje zadania w różnych momentach gry na swojej połowie i połowie przeciwnika. Uczy zawodników, a raczej oni sami do tego dochodzą, że pressing na połowie przeciwnika będzie skuteczny, gdy przeciwnik ma kilka wariantów na popełnienie błędu i tu pojawia się koncepcja ustawiania między zawodnikami drużyny przeciwnej, zespołu Eibaru, której nie będę szerzej rozwijał. Nie wiem, czy Olek zdaje sobie sprawę, ale doskonale przekonuje zawodników do swojego stylu, grając pressingiem. Mało kto wie, ale zgodnie z instrukcjami zawartymi w książce  Daniela Kahnemana „Pułapki umysłu” zawodnik nie zacznie realizować celów trenera, dopóki sam nie zrealizuje swoich.

Kolejną metodą, którą Olek wykorzystuje w swojej pracy jest metoda papugi. Niczym najlepszej klasy aktor, jak Mel Gibson w filmie „Braveheart-waleczne serce” od początku treningu lub meczu wciela się w rolę trenera. Słowo pasja to najlepsze odzwierciedlenie jego podejścia do pracy. Mowa ciała jest na najwyższym poziomie. Swoim zachowaniem i pasją skupia uwagę zawodników, którzy, jak papuga zapamiętają wszystkie treści z treningu, bo towarzyszą temu emocje.

Podczas treningów Olek wykorzystuje kolejną metodę, czyli metodę króla boksu. Udziela krótkich wskazówek, jak na przykład ustawienie drużyny diagonalnie i granie piłek diagonalnych, dba o wysoką intensywność i zmieniające się warunki w bardzo dynamicznych grach. Zawodnicy są zmuszeni do pracy na bardzo wysokich obrotach, nie tylko pod względem motorycznym, ale głównie szybkością podejmowania decyzji, za co oczywiście odpowiedzialny jest mózg. Trening wygląda, jak bitwa dwóch drużyn. Drużyny ciągle przechodzą z ataku i obrony, próbują reagować na zmieniające się co chwila warunki. Cel został osiągnięty, warunki są meczowe, a zawodnicy zadowoleni z osiągniętych postępów.

Olek bardzo dużo uwagi poświęca metodzie tancerki i metodzie testu zderzeniowego. Powtarza często wyuczone koncepty, tak aby stałe się one głębsze i dłużej zostały  w naszej pamięci. Co tydzień jego drużyna  rywalizuje z innymi drużynami, realizując, ściśle nakreślone koncepty gry w ataku, czy obronie i dzięki temu bardzo szybko rozwija się piłkarsko.

Co zrobić, żeby polska piłka była na poziomie hiszpańskim?

Co mogę jeszcze dodać, na pewno to, że Olek nie lubi, jak się mu słodzi. Po treningu w Choszcznie nie pytał się, co było dobrze, tylko nad czym ma popracować. Nie wiedziałem, co mam mu odpowiedzieć. Dla mnie to był trening z innej planety. Trenerzy i  zawodnicy byli zadowoleni i pod wrażeniem jakości prowadzenia treningu.

Cały ten artykuł skłania mnie do refleksji, co zrobić, żeby polska piłka była na poziomie hiszpańskim. To co ja zauważam i oczywiście nie mam na celu nikogo krytykować, to fakt, że w polskiej piłce wszystko musi być proste, czyli podanie, dośrodkowanie i gol. W Hiszpanii konkretne zachowanie zawodników wyprzedza drugie. Mam tu na myśli na przykład koncept akumulacji konkretnych zawodników drużyny przeciwnej w środku pola, po to by za chwilę podać do boku, dośrodkować i strzelić gola.

Kolejnym aspektem, o którym wcześniej napisałem, jest przygotowanie motoryczne. Nie chcę tu nikogo pouczać. Na kursie poznałem znakomitego fachowca z tej dziedziny, Rolanda Kowalczyka, ale mam wrażenie, że my jako trenerzy za dużo uwagi poświęcamy przygotowaniu motorycznemu, a nie poszerzamy granic ludzkiego mózgu, nie dbamy o koncepcje, które powinny funkcjonować w naszej drużynie. Wydaje mi się, że dalej powinniśmy dbać o zdolności motoryczne naszych zawodników, zachowując odpowiednie proporcje, tak jak w Hiszpanii.

Uważam, że w Polsce około 10 % większych akademii pracuje, bądź zaczyna pracować zgodnie z hiszpańską metodologią , ale jest to zdecydowanie za mało. Potrzebna jest zmiana poglądów i stereotypów, które funkcjonują w naszej trenerskiej społeczności.

Od kilku lat PZPN idzie w dobrym kierunku, dokształcając trenerów i organizując takie turnieje, jak np. „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, lecz zmiana musi być globalna. My trenerzy musimy chcieć się zmieniać i patrzeć do przodu, a nie za siebie.

Z tego miejsca przytoczę słowa Sebastiana Mili, który zapytany w jednym z wywiadów  o to, co by powiedział sobie jako młodemu piłkarzowi, odpowiedział, że bardziej słuchałby się swoich trenerów, wsłuchiwałby się w ich uwagi, aby stać się lepszym piłkarzem. Być może my, polscy trenerzy, powinniśmy wsłuchiwać się w uwagi hiszpańskich trenerów? To  pytanie pozostawiam jednak bez odpowiedzi.

Literatura:

„Włam się do mózgu” Radosław Kotarski,

 „Techniki zapamiętywania” Bartłomiej i Tobiasz Boral,

 „Harvardzki poradnik skutecznego uczenia się” Peter C. Brown, Henryk L. Roediger III, Mark A. McDaniela,

„Pułapki myślenia” Daniel Kahneman,

Kurs on-line „Scenariusze gry” Aleksander Kowalczyk,

Kurs on-line :”El Fussball Coaching” Aleksander Kowalczyk, Przemysław Gomułka, Alex Trukan.

Autor tekstu:

DANIEL ŚWIRSKI: trener piłki nożnej UEFA A, trener drużyny żaków „Allsport Pełczyce”,

nauczyciel dyplomowany wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej w Lubianie.

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

„Psychologia i piłka nożna: nauka przywództwa w pierwszej osobie” Maria Ruiz de Oña

Dawno nie czytałem tak dobrej książki. Przede wszystkim takiej, która odzwierciedla problemy trenerów, zmusza do refleksji oraz pozwala na wdrożenie poszczególnych pomysłów w praktykę. Książka jest dostępna w języku hiszpańskim oraz angielskim, jednak nie ma tłumaczenia na język polski. Dlatego też, po rozmowie z Marią uznałem, że muszę opisać najważniejsze zagadnienia, tak aby przybliżyć je polskim trenerom.

„Zarówno w ścieżce piłkarskiej i trenerskiej nie ma drogi na skróty. To jest długotrwały proces, w którym należy bardzo dobrze poznać siebie. Eksperymentować, popełniać błędy, wyciągać wnioski, być krytycznym w pierwszej osobie, słuchać zarówno siebie jak i innych oraz zmuszać się do ciągłej refleksji. Trzeba zaakceptować trudności, bo jest to jedyny sposób na rozwój. Należy zrozumieć, że w tym zawodzie cierpliwość popłaca, tak aby być bardzo dobrze przygotowanym na moment, w którym nadejdzie twoja szansa”.

„Proces ten to niezwykle górzysty teren. Jednak, nie jest to wyścig pod górę, w którym, kto wejdzie jako pierwszy na szczyt wygrywa. Chodzi o to, aby dogłębnie poznać wnętrze tej góry, jej pochodzenie, tak abyśmy mogli poprawić poszczególne aspekty. Tak, aby w przyszłości cała praca u podstaw, którą wykonaliśmy wcześniej mogła dać upragniony efekt”.

„Dużo osób oczekuje gotowych oraz szybkich rozwiązań. Kupują technologie, kopiują treningi, puszczają filmiki motywacyjne, tak aby uzyskać magiczny efekt. Jednakże, żadne z tych narzędzi nie rozwinie w pełnym stopniu trenera oraz zawodnika. Chodzi o to aby dotrzeć w głąb zawodnika”.

„W jaki sposób trenerzy trenują samych siebie? Kiedy trener ogranicza kreatywność swoich zawodników, mówiąc na przykład: „nie graj przez środek” czy „z tyłu nie chcę ryzyka, nie gramy od tyłu”, tak naprawdę ogranicza grę całego zespołu będąc przewidywalnym w swoich działaniach i ułatwiając zadanie przeciwnikowi. W ten sposób ciężko jest wygrywać, chodzi o to, aby stworzyć zrównoważony zespół. Drużyna, którą ciężko jest pokonać to taka, która gra w sposób kompleksowy (przeciwnik nie wie czy będą grali przez środek czy na zewnątrz, czy zagrają dłuższym podanie czy krótkim, etc)”.

„W jaki sposób rozmawiać z zawodnikami? Chodzi o to, aby stworzyć relacje, które umożliwiają rozwój. W taki sposób ukierunkować rozmowę, aby istniała możliwość wpływu na zawodnika. Aby zawodnicy zrozumieli dane kwestie należy stworzyć przestrzeń do interakcji. Dlatego też, tak ważne jest pytanie. Jest to główny napęd procesu nauczania, jako że pytania otwierają nowe drogi oraz umożliwiają wyjścia z sytuacji, przedstawiając zawodnikowi nowy punkt widzenia”.

„Istotne jest również to aby być otwartym na to, co może nastąpić w danej konwersacji. Nie zamykać się na swoje poglądy, nie oceniać. Z drugiej strony, aby umieć pokazać swoje słabości, być zdolnym do refleksji na temat swojej osoby”.

„Zawodnik jest naszym lustrzanym odbiciem. Jego forma, zachowanie oraz słabości są moim odzwierciedleniem . Jego problemy są również moimi problemami. Aspekty te pokazują moje słabe strony oraz to gdzie mam pole do poprawy”.

„Występują trzy elementy, które muszą być obecne w efektywnej konwersacji z zawodnikiem: etyka, estetyka, oraz funkcjonalność. Jeśli skupiamy się wyłącznie na ostatnim elemencie (aspekty techniczne), jednak bez odpowiedniej refleksji na temat różnych wartości (etyka) to nasza rozmowa nie będzie efektywna. Ponadto, trzeba wziąć pod uwagę jakich sposobów używamy, aby nasza komunikacja była efektywna (estetyka)”.

„Ważne jest to, żebyśmy my jako trenerzy odpowiedzieli sobie na pytanie, skąd wywodzi się moja filozofia pracy. Pomaga nam to w byciu spójnym, zmniejszając ilość wątpliwości, przez co stajemy się bardziej wiarygodni dla zawodników. Ponadto, warto zadawać sobie pytania typu: w co wierzę? Jakie są moje wartości jako trenera? Tego typu pytania powodują samorozwój”.

„Aby ukierunkować pytanie w odpowiedni sposób warto pamiętać o kilku zasadach:
-po pierwsze, należy kwestionować samego siebie
-dobre pytania rodzi się poprzez dobre słuchanie
-jaki jest cel pytania, po co pytam?
-powinniśmy stosować pytania sprecyzowane, jednak muszą one być zrozumiałe oraz mieć wpływ na drugą osobę
-cisza jaką wytwarza pytanie jest znakiem wartości tego pytania, warto zadbać, żeby była obecna”

„Feedback jest niezwykle istotny. Sam fakt, że dany trener prosi drugą osobę o feedback może być bardzo efektywny. „Ja proszę Ciebie, żebyś dał mi feedback” albo „czy mógłbyś mi dać swój feedback na temat tego co widziałeś u mnie”? Trzeba zaakceptować strach przed usłyszeniem informacji, która może nas zaboleć. Kluczowe jest aby to, aby zrozumieć, że to jak postrzegają nas inni, może nam powiedzieć dużo o nas samych”.

„W jaki sposób sprawić aby zawodnik podczas treningu nabywał aspekty związane z grą w piłkę? Jakiego typu trudności możemy napotkać w danym ćwiczeniu? Określone pytania mogą naprowadzić zawodnika na to, po co i dlaczego warto realizować dany element w ćwiczeniu. Pytania typu, o co prosi ciebie te ćwiczenie? Co się z tobą dzieje kiedy realizujesz to ćwiczenie? Jakie są twoje trudności w tym ćwiczeniu? Tego typu pytania ułatwiają zrozumienie zawodnikowi co się z nim dzieje w trakcie tego ćwiczenia”.

„Ważne jest to aby dać zawodnikowi odpowiedzialności mówienia o sobie w pierwszej osobie. Na ogół mówimy o nas, o drużynie i w tego typu wyrażeniach odpowiedzialność jest rozłożona również na inne jednostki”.

„Wiara w pewne aspekty determinuje nasze zachowanie. Dlatego też, jeśli chcemy poprawić sposób zachowania naszych zawodników, musimy wcześniej identyfikować z daną ideą lub zmienić sposób myślenia, który powoduje ograniczenia w kierunku osiągnięcia danego celu”.


„Duże znaczenie w przekazywaniu informacji na linii trener-zawodnik mają emocje. Tak naprawdę to one nadają barw naszej relacji. Zdolność do pokazywania swoich emocji, zarażenia swoją pasją jest niezwykle istotne, aby zawodnik mógł w odpowiedni sposób przyswoić nasz przekaz”.

„Ważne jest to, żeby mówić rzeczywiście od serca. Mówiąc w taki sposób na przykład po angielsku mój odbiór jest dużo lepszy niż w przypadku spokojnej mowy. Czasami rzeczy, które wychodzą od nas ze środka, bez specjalnego przemyślenia, mają dużo lepszy oddźwięk i w pełni oddają to co chcieliśmy przekazać”.

„Dlaczego tak ważne jest ustawienie trenera w ćwiczeniu? W którym momencie wchodzę do środka ćwiczenia, a kiedy jestem na zewnątrz? Czego wymaga ćwiczenie w danym momencie? Będąc w środku zyskuje większą wieź z zawodnikiem, mogę lepiej skorygować aspekt indywidualny, dany gracz czuje, że jestem obok. Z drugiej strony, będąc na zewnątrz, zyskuję większą perspektywę, widzę więcej i mogę lepiej skorygować aspekty globalny. Tak samo jak prosimy zawodników, żeby nie tylko widzieli to co dzieje się w ich pobliżu, ale również byli w stanie dostrzec dalsze strefy. Tego typu rozumowanie dotyczy również nas trenerów”.

„Jaki typ wiadomości przekazujemy swoim zawodnikom? Czy zwracamy uwagę na swój ton głosu oraz przejrzystość informacji? Każda wiadomość ma w sobie część emocjonalną oraz informacyjną. Ta druga część nie może być zbyt rozległa, jej długość powinna być optymalna. Ton głosu pokazuje nasze emocje. Ważne jest aby zrozumieć czego w danym momencie potrzebuje dany zawodnik: informacji, emocji czy obydwu z nich”?

„Nie chodzi o to, aby mieć duży wachlarz ćwiczeń, ale żeby mieć zdolność zagłębienia się w szczegóły”.

„W jaki sposób analizujemy nasze mecze? Chodzi o to, że powinniśmy skupiać się na aspektach jakościowych, a nie wyłącznie ilościowych. Nie zamykać się wyłącznie na wynik spotkania, ilość stworzonych lub zmarnowanych akcji, ale zajrzeć bardziej w głąb. Na przykład, w jaki sposób przekłada się nasza praca na drużynę bądź określonego zawodnika? Czy jesteśmy w stanie zaspokoić potrzeby danego gracza”?

„W jaki sposób tworzymy środowisko do rozwoju na linii trener-zawodnik? Zamiast skupiać się na tym co my możemy zaoferować danej jednostce, a co ona musi w zamian za to zrobić, powinniśmy skoncentrować się na tym jakie środowisko tworzymy razem. Dzięki temu zyskamy zaufanie, które pozwoli bardziej otworzyć się zawodnikowi. Poprzez to, zarówno ja, jako trener oraz zawodnik, będziemy mogli się jeszcze bardziej rozwinąć”.

„Aby być dobrym trenerem musisz mieć szeroką wiedzę na temat tej dyscypliny, ale przede wszystkim czuć to od serca. To właśnie ta pasja jest kluczowa, aby osiągnąć sukces”.

„Trener powinien widzieć w swojej drużynie, istotę ludzką zamiast piłkarzy. Zawodnik to tylko część danej osoby, a często sprowadzamy to do jednej istoty. Dana osoba to dużo więcej niż zawodnik. To właśnie ta osoba jest olbrzymią wartością, to ona będzie podejmowała decyzje, pokonywała przeciwności losu, czuła frustracje. Często popełniamy błąd, analizując te zachowania wyłącznie z punktu widzenia zawodnika”.

„Świat trenerów piłki nożnej jest niezwykle wymagający. Dlatego też, dużą wartość ma fakt, czy jesteś w stanie wnieść coś nowego do danej drużyny lub do warsztatu określonego zawodnika. Nie chodzi tutaj o stosowanie magicznych recept, tylko o to, aby dogłębnie poznać daną osobę, co sprawi, że będziemy z niej w stanie wycisnąć jeszcze więcej”.

„W procesie nauczania, chodzi o to, aby rozwinąć trzy podstawowe wartości, które ma dana osoba:
– życie (wszystkie aspekty związane z determinacją, myśleniem, podejmowanie decyzji, pokonywaniem przeciwności losu)
-uczucie (czucie drugiej osoby, pokazywanie emocji, zdolność do empatii, pewność siebie, relacje z innymi ludźmi)
-rozwój (poprawianie samego siebie, refleksja na temat tego co robimy, szukanie u nas mocnych oraz słabych stron, spojrzenie nieco bardziej w głąb nas samych)”

„Ważne jest to, aby relacja na linii trener-zawodnik, była na poziomie horyzontalnym, w relacji człowiek z człowiekiem, zamiast sytuacji, w której jedna osoba jest ponad drugą”.

„Trzeba zrozumieć, że należy zawodnikowi dać przestrzeń do zastanowienia się. Dlatego też, tak ważna w relacji jest pauza i chwila ciszy. Żyjemy w ciągłym pośpiechu i to nie jest to dobra droga. Cisza, jest to wyjątkowe miejsce, w którym to można dokonać odpowiedniej refleksji, zacząć działać lub poprawić naszą relację z daną osobą”.

„Jakie aspekty motywują zawodników?
-autonomia (możliwość podejmowania własnych decyzji)
-rywalizacja (sprawienie, aby dany zawodnik mógł się rozwijać w optymalnych dla niego warunkach)
-przynależność (możliwość współpracy z innymi zawodnikami drużyny)
-sens (poczucie, że praca którą realizuje ma sens i jest to element określonej wizji)”

„Jakie cechy lub wartości według zawodników powinien posiadać dobry trener?
-charakter/osobowość (chcę przebywać w towarzystwie tego trenera)
-bycie kompetentnym (mój trener zna się dobrze na tym co robi)
-zaangażowanie (mój trener ma pasję w swoim zawodzie)
-bliskość (wiem, że mogę liczyć na mojego trenera do końca życia)
-poczucie pewności (trener pomaga mi w momentach trudności)
-dobra komunikacja (trener potrafi mnie wysłuchać i moja opinia ma znaczenie)
-ciągłość w działaniach (potrafi utrzymać się na równym poziomie, niezależnie od wyniku)”

„Aby dany zespół funkcjonował w odpowiedni sposób, trzeba sprawić aby każda osoba czuła się potrzebna. Każdy zespół opiera się na relacjach międzyludzkich i trzeba na to spojrzeć z trzech różnych perspektyw: ja, inna osoba, kolektyw”.

„Kiedy obejmujemy dany zespół warto zwrócić uwagę na strukturę tej drużyny. To znaczy, kto jest tutaj liderem? Jakie są wzajemne relacje, poszczególne role oraz spójność tej grupy. Kluczowe jest to, aby zwrócić uwagę na sposób komunikacji. Mam tutaj na myśli to, w którym kierunku ona zmierza. Kto z kim rozmawia, czy jest duża ilość osób, które mało wnoszą, czy są ludzie chętni do współpracy”?

„Z piłkarzami jest podobnie jak z aktorami. Czy jako reżyser możesz powiedzieć Robertowi Redfordowi co ma dokładnie robić? Przecież on sam w sobie jest wyjątkowy i nie musisz mu mówić co ma robić. Podobnie jest z zawodnikami. Chodzi o to, żeby powiedzieć im co mają robić, jednakże na swój sposób. Ponadto, zawodnik musi się z tym pomysłem identyfikować. W przeciwnym razie nie spełni oni danej funkcji w prawidłowy sposób”.

„W jaki sposób rozwiązywać konflikty? Tego typu sytuacje rozwiązują się, jeśli uprzednio zrealizowaliśmy długotrwały proces, wprowadzając poszczególne wartości. Właśnie te zasady pozwolą nam przetrwać w trudnych momentach. Trzeba podkreślić znaczenie procesu, idąc w tym samym kierunku i jednorazowa porażka nie może przekreślić pracy, którą wykonaliśmy do tej pory. To samo w przypadku zwycięstwa, nie możemy popaść w euforię, tylko powinniśmy zrozumieć, że jest to element naszej drogi, którą musimy w dalszym ciągu podążać”.

„Jak my jako trenerzy zachowujemy się podczas treningu? Warto zwrócić uwagę na to, jaką informację przekazujemy swoim zawodnikom. Czy nie bombardujemy ich zbyt dużą ilością treści? Kluczowe jest, aby podkreślić to co w danym momencie jest najważniejsze”.

„W starożytnej Grecji mówiono, że życie jest jak sztuka teatralna, a my jesteśmy aktorami tego dzieła. To pozwala nam zrozumieć, że każdy z nas jest aktorem własnego życia, gdzie mamy możliwość decydowania o tym co robimy w każdym momencie. Ważne jest, aby zrozumieć ten punkt widzenia, gdyż pozwoli to nam inaczej patrzeć na nasze życie”.

„Kluczowe jest stworzenie odpowiedniego środowiska w danej drużynie. Intymności, w której jeden zawodnik może poczuć drugiego. Gdzie każdy się wzajemnie słucha. Gdzie jest miejsce na refleksje. Gdzie można kogoś skrytykować. Gdzie widoczne są emocje. W miejscu gdzie błąd jest częścią naszej drogi. Jak wspominał Phil Jackson w swojej książce „11 pierścieni” chodzi o to, aby poczuć odpowiedzialność w stosunku do tego jak zarządzasz relacją z samym sobą oraz z innymi”.

„Priorytetem w naszych działaniach powinno być to co jest tu i teraz, czyli teraźniejszość. Jest to okres ruchomy, jednak możemy mieć na niego wpływ. Dobrze przedstawia to przykład Alberta Einsteina, który jeździł na zajęcia rowerem. Z uśmiechem porównywał swoje życie właśnie do roweru. Aby utrzymać się w równowadze musisz być w ciągłym ruchu. Jeśli wystąpi moment, w którym stracisz równowagę trzeba podjąć działanie, które sprawi, że wrócisz do pozycji wyjściowej. W którym kierunku? W kierunku tego co jest tu i teraz”.

„Słowo ryzyko wiąże się z hinduską filozofią i ideą „płonącego oka potrzeby”, entuzjazmem, chęcią poznania czegoś nowego. Należy usytuować ryzyko na drugim biegunie, porównując do niebezpieczeństwa. Mam tu na myśli ryzyko przemyślane, takie które ma na celu połączyć wiedzę z chęcią poznania czegoś nowego. To jest klucz do kreatywności, żeby wydobyć z danej osoby maksimum. Ryzyko nie może być związane z cierpieniem, trzeba usytuować je po zupełnie innej stronie”.

„W jaki sposób zarządzać strachem? Wyobraźmy sobie, że mamy do czynienia z alpinistą, który nie boi się niczego bądź takiego, który ma lęk przed wszystkim. Jeśli boisz się za bardzo, nie zostaniesz dobrym alpinistą, z drugiej strony jeśli niczego się nie boisz, najprawdopodobniej zginiesz. Strach jest magiczną siłą, która pozwala dowiedzieć się nowych rzeczy. Jak zarządzać strachem na przykładzie alpinisty? Wiedzieć więcej o górach, obserwować siebie, być dobrze przygotowanym, słuchać innych”.

„Istnieje dużo możliwości na zakończenie treningu. W niektórych momentach nie mamy niczego do powiedzenia. Czasami kończymy wkurzeni, zabłąkani lub w zbyt dużej euforii. Wszystkie te zachowania są dopuszczalne, jednak tylko wtedy, gdy jesteśmy wstanie dokonać samooceny i refleksji na swój temat. Jest jedno pytanie, którego nie może zabraknąć po treningu. Czy wydarzyło się coś takiego, czego nie zdołałem zaobserwować”?

„Jedyna prawdziwa relacja to taka, którą utrzymujemy z samym sobą. Nikt inny nie zna lepiej naszych wewnętrznych motywacji. Wszelkiego typu relacje zewnętrzne, które prowadzimy z innymi ludźmi są odzwierciedleniem relacji, którą mam z samym sobą”.

„Oprócz wspomnianego wcześniej dialogu z samym sobą, należy dokonać kolejnego kroku naprzód czyli relacji z innymi ludźmi od których również można się dużo nauczyć. Co więcej, być może, będziemy w stanie zrozumieć lepiej siebie samych po rozmowie z inną osobą, tak żeby zdać sobie sprawę, co tak naprawdę mnie definiuję i jaką jestem osobą lub trenerem. To jest głęboki proces rozwoju istoty ludzkiej. Wyłącznie poprzez relacje z innymi możemy dokonać wyraźnego progresu”.

„Cztery elementy, które wpływają na naszą relację:
-Czas (Często naszą wymówką odnośnie relacji jest to, że nie mamy czasu. Jednak trzeba zdać sobie sprawę, że aby stworzyć prawdziwą relację należy poświęcić na nią przede wszystkim czas)
-Przestrzeń (W których momentach rozmawiamy z zawodnikami? Wyłącznie podczas meczów, treningów, w szatni, etc? Czy odnajdujemy również inne przestrzenie, w których to możemy z nimi porozmawiać?
-Treść (O czym rozmawiamy z naszymi zawodnikami? Czy aspekty te mają rzeczywiście jakąś wartość?)
-Zaufanie (W jaki sposób tworzymy zaufanie drugiej osoby do nas?)”

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Wróciła La Liga!

Tak się stęskniłem za ligą hiszpańską, że postanowiłem przeanalizować wszystkie spotkania ostatniej kolejki La Liga. Każdy mecz to zupełnie inna historia, dlatego też postarałem się zajrzeć nieco bardziej w głąb i o tym napisać. Które spotkanie zrobiło na was największe wrażenie?

Sevilla 2-0 Betis (wykorzystanie słabości przeciwnika)

Trener drużyny gospodarzy, Julen Lopetegui w znakomity sposób zidentyfikował słabe punkty przeciwnika, po czym bezczelnie je wykorzystał. Z drugiej strony, Betis nie był w stanie zareagować przez 90 minut spotkania, płynąc cały czas pod prąd. Od początku Sevilla mogła się podobać. Intensywność w działaniach obronnych, przez co Betis miał trudności w konstruowaniu akcji, porządek i płynność w ofensywie oraz dynamiczne wejścia w pole karne, tak aby dokonać finalizacji. W pierwszej połowie można było przyczepić się co do skuteczności, jednak poprzez upór w dążeniu do celu, udało się rozstrzygnąć losy spotkania w drugiej połowie na korzyść zespołu Sevilli.

Jednym z elementów, który udało się bardzo dobrze zrealizować drużynie gospodarzy, było przegranie strony, tak stworzyć sytuację 1×1 lub 2×1 w bocznym sektorze. Ofensywni gracze Betisu nie wracali, aż tak głęboko, przez co zarówno skrzydłowi jak i boczni obrońcy Sevilli mieli do dyspozycji prawdziwą autostradę z wolną przestrzenią. Wiele tego typu sytuacji kończyło się bardzo niebezpiecznym dośrodkowaniem w pole karne poprzedzone podłączeniem się za akcją bocznych obrońców (Jesus Navas oraz Reguilon). Na ten moment Sevilla to drużyna, która najczęściej dośrodkowuje podczas meczu w całej La Liga (średnio 24 dośrodkowania). Bohaterem spotkania był jednak Lucas Ocampos, który wyrasta na jedną z czołowych postaci tego sezonu. Może nie jest typowym dryblerem, jednak z łatwością wygrywa pojedynki 1×1, jest niezwykle przebojowy oraz co najważniejsze zabójczo skuteczny. Były skrzydłowy Marsylii, to nie jest jedyny udany transfer Monchiego. Warto również pochwalić parę środkowych obrońców (Diego Carlos i Jules Kounde), którzy dają bezpieczeństwo z tyłu, przez co Sevilla może atakować z jeszcze większym polotem.

Ten mecz zupełnie nie wyszedł drużynie gości. Często Guido Rozdriguez schodził nisko po piłkę, jednak nie odnosili dzięki temu żadnej korzyści, jako że byli w sytuacji 3×1 na połowie własnej i w późniejszej fazie brakowało zawodników na połowie rywala. Można było zaobserwować bardzo mało narzędzi potrzebnych do progresji w ataku na połowie przeciwnika. Na przykład, pojawienia się w przestrzeni pomiędzy liniami obrony Sevilli, tak żeby obrócić się z piłką i przyspieszyć grę. Ponadto, zabrakło mi mikro-relacji pomiędzy zawodnikami tj. (Canales, Alena, Fekir, Tello). Warto zauważyć, że jeśli porównamy indywidualności tych drużyn, to nie ma aż takiej różnicy. Jednak w czwartkowym meczu derbowym różnica działań grupowych była ogromna.

 

Granada 2-1 Getafe (zarządzanie chaosem)

Muszę przyznać, że mam słabość do Getafe. Uwielbiam oglądać ich grę. Jest to dosyć kontrowersyjny pogląd, jako że dla przeciętnego kibica piłki nożnej jest to antyfutbol. Ludzie zastanawiają się jak to możliwe, że tak grająca drużyna jest w strefie europejskich pucharów. Uważam, że w piłce nie ma przypadku i drużyna Jose Bordalasa jeszcze nie raz w tym sezonie pokaże swoją klasę. Grają powyżej swoich limitów i potrafią do bólu wykorzystać błędy przeciwnika. Coś podobnego można powiedzieć również o Granadzie. Uważam, że Diego Martinez posiada jeden z najsłabszych składów w La Liga, a pomimo to wyciska z tego zespołu maksimum. Doskonale potrafią przystosować się do wydarzeń boiskowych. Wiedzą, kiedy grać bardziej bezpośrednio, a kiedy utrzymać się przy piłce. W którym momencie doskoczyć wyżej do przeciwnika lub cofnąć się i bronić strefy pola karnego. Skazani na pożarcie w tym sezonie, mają europejskie puchary na wyciągniecie ręki.

Pierwsza połowa to całkowita dominacja drużyny z pod Madrytu. Intensywność, wysoki pressing, oddalenie ryzyka, ciągłe asekuracje, gra bezpośrednia oraz podłączenie się za akcją po odbiorze piłki, tak aby jak najszybciej zakończyć akcję strzałem i ponownie odbudować ustawienie w obronie. Większość akcji Getafe to krótkie sekwencje o bardzo wysokim tempie gry. Kapitalnie zarządzają chaosem. Mam tutaj na myśli wszelkiego rodzaju „drugie piłki” czy „przebitki”, które w większości przypadków padają łupem drużyny Jose Bordalasa. Wydaje się, że mają szczęście, jednak jeśli spojrzymy nieco bardziej w głąb, to okaże się, że mają to świetnie dopracowane. Pomimo nieobecności kluczowych zawodników, mógł się podobać środek pola (Etebo oraz Timor). Poprzez odpowiednie ustawienie, antycypowali pojedynki i odnotowali dużą ilość odbiorów. Jednakże, tak naprawdę to w bocznych sektorach Getafe stwarzało zagrożenie (Cucurella, Nyom). Z drugiej strony, Granada posiadała piłkę, jednak niewiele z tego wynikało. Brakowało momentu do przyspieszenia gry, tak aby być nieco bardziej nieprzewidywalnym.

Na drugą połowę zespół Diego Martineza wyszedł z zupełnie inną mentalnością. Zmienili sposób gry na dużo bardziej bezpośredni, ale przede wszystkim poprawili swoje nastawienie. Lepiej zarządzali chaosem, przez co udawało im się wygrywać stykowe pojedynki. Po przechwycie futbolówki, stwarzali natychmiastowe zagrożenie tak, aby drużyna Getafe nie miała czasu na odpowiednią reakcję. Drużyna gości zupełnie odwrotnie, obniżyli poziom intensywności oraz koncentracji z pierwszej połowy, ostatecznie przegrywając to spotkanie. Cichym bohaterem okazał się Carlos Fernandez, który zapewnił zwycięstwo Granadzie. Generalnie w tym zespole widać grupę ludzi głodnych sukcesu, co stanowi główny napęd tej drużyny. Warto też oddać, świetne przygotowanie mentalne Granady. Diego Martinez zawsze powtarza, że jego drużyna gra do samego końca i nigdy się nie poddaje.

 

Valencia 1-1 Levante (gra na najwyższych obrotach)

To co przykuło moją największą uwagę w tym spotkaniu to tempo gry obydwu drużyn. Od pierwszej do ostatniej minuty. Losy meczu ważyły się do samego końca, dlatego też żaden z zespołów nie mógł pozwolić sobie na spadek intensywności. Może było to spowodowane godziną rozgrywania meczu (22 00)? Uważam, że było to spotkanie o najwyższym tempie z pośród wszystkich 28-ej kolejki. Mecz w stylu (ida y vuelta), czyli cios za cios, w którym mało było momentów na odpoczynek.

Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie zespół Levante, który pomimo dużo gorszych indywidualności niż Valencia, był niezwykle wymagającym rywalem. Jest to drużyna bardzo kompletna. Mają dobrze dopracowane różne scenariusze gry obronnej, wysoki pressing, wycofanie oraz obrona w polu karnym, co zapewnia dużą stabilność. Z drugiej strony świetnie wyglądają w ataku pozycyjnym. W strukturze 1-4-4-2, dwójka skrzydłowych (Rochina i Bardhi) jest ustawiona w taki sposób, aby mogli wchodzić do środka poprzez prowadzenie piłki swoją wiodącą nogą. Z przyjemnością ogłada się kombinacje na jeden, dwa kontakty, dzięki czemu przegrywają stronę i zmuszają do biegania rywala. O tempie akcji decyduje główny dyrygent, czyli środkowy pomocnik (Campana), na którym warto zawiesić oko. Potrafią wybrać odpowiedni moment na zagranie prostopadłego podania i wykorzystanie szybkości duetu napastników (Morales i Roger), którzy walczą o każdą piłkę. Z taką grą na pewno mogą pokusić się o coś więcej niż tylko środek tabeli.

Z drugiej strony, Valencia nieco mnie rozczarowała. W niektórych momentach było widać dużą nerwowość, niepotrzebne straty oraz podania horyzontalne, które mało wnoszą do nowoczesnej piłki. Przede wszystkim młoda para stoperów (Diakhaby i Guillamon) nie daje jeszcze takiej pewności. Najlepsze sytuacje gospodarze stwarzali sobie po grze z pominięciem drugiej linii i dostarczeniu piłki do jednego z zawodników (Rodrigo, Maxi Gomez). Podobała mi się mobilność tych napastników i wachlarz ruchów bez piłki. Gra bardziej bezpośrednia była spowodowana gorszą dyspozycją w tym dniu Daniego Parejo, który na ogół dyktuje tempo w grze, zaś w tym meczu był mniej widoczny. Valencia grała dosyć asymetrycznie, dużo bardziej aktywna była lewa strona. To właśnie tam Gaya, często podłączał się za akcją, zaś Guedes próbował swoich indywidualnych akcji. Remis jak najbardziej zasłużony, żadna z drużyn nie zdominowała na tyle przeciwnika, aby odnieść zwycięstwo.

Espanyol 2-0 Alaves (zdobycie przestrzeni za plecami obrońców)

Po pierwszych 15 minutach nic nie wskazywało, że spotkanie może zakończyć się zwycięstwem gospodarzy. Deportivo Alaves mogło się podobać ze względu na organizację w defensywie. Wysoko ustawiona linia obrony umożliwiała realizację wysokiego pressingu w 1-4-4-2. Dodatkowo po odbiorze piłki na połowie przeciwnika zespół z Kraju Basków był bardzo wertykalny, co przekładało się na sytuacje bramkowe. Gracze tacy jak: Burke, Vidal czy Mendez mogli to wykorzystać. Z drugiej strony, Espanyol rozgrywał swoje akcje w bardzo wolnym tempie, co ułatwiało działania defensywne przeciwnika. Aż do minuty 19-stej, w której to o swoim geniuszu dał znać Marc Roca, zagrywając kapitalne podanie na wolne pole, wykorzystując przestrzeń za plecami obrońców. Bramkarz drużyny z Vitorii (Pacheco) próbował ratować sytuację, jednak źle obliczył tor lotu piłki i złapał piłkę poza polem karnym, co wiązało się z czerwoną kartką. Uważam, że właśnie ten aspekt był kluczowy w tym meczu, skuteczne wykorzystanie przestrzeni za plecami obrońców w poszukiwanie pary napastników (Calleri i Wu Lei).

Tego typu sytuacje były widoczne kilkukrotnie i dzięki temu Espanyol mógł stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika. Generalnie bardzo mi się podoba dwójka stoperów Alaves (Ely i Laguardia), świetnie wyglądają w sytuacjach obrony w polu karnym, jednak nie radzili sobie z sytuacjami, gdzie było dużo wolnego miejsca za ich plecami. Może to wynikać z przerwy związanej z pandemią, jako że, nie czują jeszcze odległości tak dobrze jak wcześniej. Trener Asier Garitano próbował ratować sytuację, grając jednego mniej zmienił strukturę na 1-5-3-1, tak aby zabezpieczyć przestrzeń na połowie własnej. Wiązało się to z dużo mniejszą siłą rażenia w ataku i po stracie drugiej bramki, wrócił do ustawienia z czwórką obrońców, kończąc mecz w strukturze 1-4-4-1. Tego typu modyfikacje są często widoczne w grze Deportivo Alaves. Pamiętam jak oglądałem na żywo derbowy mecz z Athletic Bilbao, w którym to Asier Garitano aż trzy razy zmieniał docelowe ustawienie. Często pracują na zmianami systemów podczas treningów i mają to dobrze dopracowane.

Celta 0-1 Villarreal (atak pozycyjny w 1-4-4-2)

Z przyjemnością oglądało się nowy Villarreal. Napisałem nowy, bo widoczne były zachowania, których nie zaobserwowałem we wcześniejszej części sezonu. Miałem okazję oglądać ich kilka razy na żywo w tym roku, jednak nigdy nie widziałem takiej dominacji nad drużyną przeciwną. Często ustawienie 1-4-4-2 przypisuje się do zespołu, który gra bardziej defensywnie, wykorzystując atak bezpośredni. Przykład Villarreal pokazuje, że można również wykorzystać tę strukturę grając piłkę ofensywną. Widać było dużą elastyczność taktyczną. Gra na różnych wysokościach pary środkowych pomocników, okupowanie odpowiednich przestrzeni oraz przede wszystkim współpraca w bocznym sektorze. Co mam dokładnie na myśli? Umiejętnie akumulowali w środkowej strefie boiska z piłką, tak aby wykorzystać miejsce na zewnątrz. Następnie, jeden z dwójki napastników często schodził w boczny sektor, gdzie razem ze skrzydłowym oraz ofensywie nastawionym bocznym obrońcą, tworzyli przewagę 3×2, dzięki czemu mogli dokonywać progresji w ataku. Jedyne co uratowało Celtę Vigo przed pogromem w pierwszej połowie to osoba bramkarza, czyli Ruben Blanco. Analizując grę zespołu z Galicji, można było odnieść wrażenie, że grali w zwolnionym tempie, a poszczególni zawodnicy nie mieli dobrze opanowanych mechanizmów. Warto również zwrócić uwagę na intensywność działań pod kątem pressingu tuż po stracie piłki. Villarreal był dużo bardziej agresywny w tym elemencie co widać po liczbie fauli (20 do 5).

Tempo gry spadło w znaczący sposób w drugiej połowie. Główne motory napędowe zespołu Villarreal przestały odpowiednio funkcjonować, co zmusiło sztab szkoleniowy do wprowadzenia zawodników z ławki. Przede wszystkim wejście Samu Chukwueze ożywiło spotkanie i wprowadziło dodatkowy element gry, czyli nieszablonowość. Jestem wielkim fanem tego gracza i od dłuższego czasu twierdzę, że będzie wart duże pieniądze. Poprzez swoje umiejętności techniczne jest w stanie rozmontować szyki obronne rywala i z łatwością stworzyć sytuację bramkową. Tak też było w tym meczu. Dodatkowo, wejście Carlosa Bacci oraz Manu Triguerosa zwiększyły intensywność działań z piłką na połowie przeciwnika, co przełożyło się na zwycięską bramkę. Tego samego nie można powiedzieć o graczach Celty Vigo. Zawodnicy tacy jak Pione Sisto, Smolov, Rafinha, Aspas czy Denis Suarez mają dużą jakość indywidualną, jednak nie potrafią tego przełożyć na działania zespołowe. Zespół z Galicji to chyba największe rozczarowanie tego sezonu La Liga i muszą wziąć się do roboty, jeśli nie chcą wylądować w rozgrywkach Segunda Division.

Leganes 1-2 Valladolid (praktyczny futbol)

Patrząc na statystyki pomeczowe może się wydawać, że to zespół Leganes był stroną dominującą w tym spotkaniu. Posiadanie piłki (69% do 31%), ilość podań (528 do 252) czy ilość niebezpiecznych ataków (67 do 14). Jednak w piłce nożnej duże znaczenie ma efektywność działań. I właśnie dzięki temu Valladolid wygrał to spotkanie. Zagrali niezwykle praktycznie, będąc zespołem bardzo dobrze zorganizowanym w obronie (struktura 1-4-4-2) i czekając na błąd przeciwnika. Może się to wydawać bardzo proste do wykonania, jednak aby robić to efektywnie i powtarzalnie, trzeba opanować szereg ważnych elementów.

Podobała mi się struktura bezpieczeństwa w obronie (4 obrońców + 2 środkowych pomocników), dzięki której Leganes miało duże trudności w graniu przez środek. Z drugiej strony, kiedy ukierunkowali atak na zewnątrz, Valladolid dobrze przesuwał, zachowując równowagę wewnątrz całego zespołu. Oczywiście, były momenty w których to gospodarze wchodzili w pole karne, jednak obrońcy gości byli bardzo dobrze na to przygotowani (obrona strefowa, odległości, asekuracja, ustawienie ciała, oddalenie ryzyka). Jak to kiedyś ktoś mądrze powiedział: „czym lepiej bronisz, tym łatwiej można atakować”. I tak też było w tym przypadku. Zespół Leganes posiadał długo piłkę, jednak grając w wolnym tempie, co nie mogło zaskoczyć Valladolid. Nie byli dobrze przygotowani na reakcję po stracie, dodatkowo popełnili kilka kluczowych błędów, które wykorzystał przeciwnik poprzez kontratak i umiejętne podłączenie się za akcją reszty zespołu.

Końcówka gry dostarczyła emocji, jak przystało na zespoły prowadzone przez Javiera Aguirre. Każdy ich mecz, to gra o życie, także aspekty wolicjonalne są widoczne. Warto jeszcze wyróżnić Oscara Rodrigueza, który pomimo faktu, że Leganes jest jedną nogą w Segunda Division, zasługuje na to, żeby zostać w Primera Division. W wieku 21 lat to właśnie on wyrasta na najważniejsza postać tego zespołu i ma już 8 bramek na koncie.

Mallorca 0-4 Barcelona (gra od serca)

Nie chciałbym iść za głosem tłumu i podniecać się tym jak wspaniale wyglądała Barcelona w tym meczu. Oczywiście były dobre momenty, ale mnie osobiście nie przekonuje ten styl gry. Nudzę się oglądając zespół Quique Setiena. Fakt, na Mallorce to może starczyć, jednak co w przypadku jeśli Barca zmierzy się z klasowym zespołem? Zawodnicy o większej jakości obnażą ich defekty, które w tym meczu były widoczne, jednak nie zostały wykorzystane. Tempo gry na połowie własnej jest bardzo wolne i nie są przygotowani na stratę. Ponadto nie angażują całego zespołu w działania obronne, co powoduje, że jeśli przeciwnik odbierze piłkę będzie miał zarówno przewagę pozycyjną jak i liczebną. Dodatkowo, nie przekonuje mnie linia obrony w momencie, kiedy trzeba bronić strefy pola karnego, w wielu sytuacjach to Ter Stegen ratuje drużynę.

Żeby nie było, że tylko krytykuje grę Barcelony, było kilka elementów, które mogły się podobać. Na przykład wykorzystanie bramkarza jako dodatkowego obrońcy w wyprowadzeniu piłki. W tym spotkaniu Ter Stegen pełnił funkcję trzeciego stopera, zrealizował 64 podania (3 miejsce w zespole). Uważam, że trzeba wykorzystywać bramkarza w tym elemencie, gdyż jako jeden z nielicznych zawodników na boisku, ustawiony jest w środkowej osi boiska i dzięki temu symetrycznie widzi prawą i lewą stronę pola gry. Warto pochwalić Braithwaite’a, który napracował się w tym meczu, ale rzeczywiście był efektywny. Pomaga w działaniach obronnych na połowie własnej oraz potrafi ruszyć na wolną przestrzeń. Jest to bardzo istotne, żeby nie grać tylko do nogi, ale również na wolną przestrzeń, co zwiększa dynamikę gry w ataku. Nie jest to topowy zawodnik, ale jakże istotny w tej całej układance. Kolejny cichy bohater to Vidal, który potrafi odnaleźć się w różnych sytuacjach meczowych, przede wszystkim kiedy jest mało miejsca i czasu. Jest bardzo agresywny w obronie i skutecznie wykorzystuje błędy przeciwnika. No i oczywiście najlepszych piłkarz na świecie, czyli Messi. Jednym zagraniem potrafi przesądzić o losach meczu.

Mallorca podobała mi się z tego względu, że grała od serca. Pomimo swojej trudnej sytuacji, grali odważnie, bez kompleksów, wysoko ustawiając linię obrony. Były momenty w których Barcelona miała trudności w odnalezieniu przestrzeni pomiędzy liniami przeciwnika, jako że zespół gospodarzy był dobrze zorganizowany. Po odbiorze piłki, większość ataków było kierowanych w kierunku prawego skrzydła, gdzie swoją kreatywność oraz nieszablonowość mógł pokazać Takefusa Kubo. Ma momenty absolutnego geniuszu, możliwe, że brakuje mu nieco większej zadziorności, ale znacznie przerasta resztę zespołu. Ciekawy typ napastnika do Budimir, bardzo mi się podoba w jaki sposób się porusza, jakie ruchy realizuje i jak dochodzi do sytuacji bramkowych. Warto zwrócić uwagę na bocznego obrońcę Pozo, który w przyszłości może być głównym kandydatem na tą pozycję w kadrze Hiszpanii. Wynik sprawiedliwy, popełniając proste błędy w obronie nie można liczyć na to, że tak klasowy zespół jak Barcelona tego nie wykorzysta. Jednakże, pozostaje cień optymizmu w Mallorce, nie przez to jakich zawodników posiadają, ale przez to, że grają od serca.

Athletic 1-1 Atletico (żelazna obrona)

Analizują obydwie drużyny przed obejrzeniem tego spotkania można było zauważyć, że charakteryzują się bardzo efektywną grą w obronie. Tylko Real Madryt stracił mniej bramek (19) od Atletico (21) i Athletic (23) z pośród wszystkich drużyn La Liga. Posiadając te dane, dużo łatwiej jest sobie wyobrazić przebieg tego meczu. Niezwykle ciężko jest stworzyć klarowną sytuację grając przeciwko jednej z tych drużyn, co było widoczne również w tym spotkaniu. Obydwie drużyny mają dwóch znakomitych bramkarzy (Unai Simon i Oblak). To właśnie o drugim z nich Simeone powiedział: „Oblak jest dla nas kimś tak ważnym, jak dla Barcelony Messi”. Dodatkowo, para stoperów w obydwu zespołach, sprawia, że strefa, z której teoretycznie pada najwięcej bramek jest bardzo dobrze zabezpieczona.

Athletic próbował rozmontować drużynę gości poprzez dłuższe utrzymanie się przy piłce i uruchomienie w odpowiednim momencie jednego z dwójki bocznych obrońców (Yuri lub Capa), tak aby zakończyć akcję dośrodkowaniem. Od dłuższego czasu jest to element powtarzający się w grze drużyny z Kraju Basków i jest on dosyć skuteczny, jako że już nie jedna bramka padła właśnie w ten sposób. Tak było i tym razem. Przytomne podanie wsteczne Yuriego na gola zamienił Muniain. Ważne jest to, że używają różnego typu dośrodkowań oraz współpracują w nieszablonowy sposób w bocznych sektorach, co utrudnia antycypację drużynie przeciwnej. W tym spotkaniu Atletico starało się to zneutralizować poprzez obniżenie swoich skrzydłowych. Zarówno Koke jak i Carrasco pomagali w defensywie bocznym obrońcą.

Jednakże, atak pozycyjny to nie jest element w którym Athletic czuje się dobrze. Dużo lepiej wyglądają w ataku wertykalnym, kiedy istnieje miejsce na plecami obrońców i Inaki Williams może wykorzystać swoją szybkość. W tym meczu było to niemożliwe, jako że drużyna z Madrytu, umiejętnie zamknęła się na swojej połowie, zostawiając wolną przestrzeń jedynie na zewnątrz. Dlatego też, właśnie w tę strefę często schodził Williams, jednak nie mógł zaprezentować swojego pełnego potencjału.

Z drugiej strony, Atletico starało się wykorzystać swój moment, tak aby uruchomić duet napastników (Diego Costa oraz Marcos Llorente). Całkiem nieźle wyglądała ta współpraca, jako że są to zawodnicy o zupełnie innej charakterystyce, przez co dobrze się uzupełniali. Diego Costa poprawił formę fizyczną oraz skuteczność, zaś Marcos Llorente potwierdził, że mecz z Liverpoolem to nie był jednorazowy przypadek, tylko, że na pozycji „drugiego” napastnika również pomóc tej drużynie. Odnoszę jednak wrażenie, że Atletico Madryt opiera się w zbyt dużej mierze na ataku szybkim, całkowicie rezygnując z dłuższego utrzymania się przy piłce. Może to być skuteczne w jednym spotkaniu, jednak w przebiegu całego sezonu, aby bić się o czołowe lokaty w La Liga, potrzebne są dłuższe momenty dominacji nad rywalem poprzez działania z piłką. Tego elementu brakuje w grze Atletico porównując z poprzednimi sezonami, co ma odzwierciedlenie w tabeli.

Real Madryt 3-1 Eibar (grasz tak jak żyjesz)

Spotkanie, które miało jednego faworyta i do przewidzenia było to, kto wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku. Jednakże, chciałbym zaznaczyć, że jestem zakochany w drużynie z Kraju Basków, jako że wartości o których mówią można zaobserwować na boisku. Odwaga, pasja, pracowitość, pokora, pomimo niekorzystnego wyniku widać te elementy w każdym spotkaniu. Nie ważne z kim gra Eibar, zawsze starają się być odważni w swoich działaniach. Dzięki wysokiemu pressingowi, wielokrotnie udało się odebrać piłkę na połowie rywala, jednak zabrakło stworzenia sytuacji bramkowej tuż po odbiorze, wykorzystując dezorganizację rywala. Z drugiej strony zdarzają się sytuacje, w której tak klasowa drużyna jak Real Madryt wyjdzie z pressingu i będzie miała prawdziwą autostradę do bramki Eibaru. Taka sytuacja miała miejsce kilkukrotnie w pierwszej połowie. I to było główną przyczyną wyniku do przerwy (3-0).

Drużyna z Kraju Basków grała bez kompleksów, nie bali się utrzymywać przy piłce na połowie przeciwnika, co było widoczne przede wszystkim w drugiej połowie. Całkowicie zrezygnowali z krótkiego wyprowadzenia piłki od własnej bramki, przenosząc grę na połowę rywala, tak aby posiadać piłkę bliżej bramki rywala. Można było zaobserwować powtarzalne zachowanie z modelu gry Eibaru, czyli współpracę w bocznym sektorze i dośrodkowanie, jednakże zabrakło odpowiedniego okupowania stref w polu karnym, tak aby skutecznie zakończyć akcję strzałem. Należy również przyczepić się do reakcji po stracie piłki, jako że Real wygrywał większość stykowych piłek.

W tym spotkaniu widoczna była duża różnica w jakości poszczególnych zawodników. Dla zespołu takiego jak Eibar, neutralizacja takich graczy jak: Toni Kross, Sergio Ramos czy Benzema jest bardzo trudnym wyzwaniem. Odnośnie tego ostatniego zawodnika, uważam, że często jest niedoceniany, a w meczu z Eibarem ponownie pokazał, że jest to kluczowe ogniwo w drużynie Królewskich. W wielu sytuacjach może wydawać się niewidoczny, ale to właśnie dzięki jego ustawieniu, reszta ofensywnych graczy ma więcej swobody. Ciężko ocenić jest drużynę z Madrytu na podstawienie tego spotkania. W pierwszej połowie byli bardzo efektywni i do bólu wykorzystali słabości przeciwnika. Zaś w drugiej połowie, w znaczącym stopniu obniżyli tempo gry, Zidane dokonał pewnych roszad w składzie, co przełożyło się na dużo sytuacji bramkowych zespołu z Kraju Basków.

Real Sociedad 1-1 Osasuna (atak wertykalny kluczem do sukcesu)

Mecz, który zamykał kolejkę zapowiadał się bardzo ciekawie. Z jednej strony Real Sociedad, który gra jedną z najlepszych piłek w Europie, zaś po drugiej stronie stanął zespół z Pampeluny, na który z przyjemnością się patrzy pod względem działań obronnych, przede wszystkim na połowie przeciwnika, kiedy to realizują wysoki pressing. Tuż przed spotkaniem trener gości, Jagoba Arrasate zaskoczył nieco składem oraz ustawieniem. Zdecydował się na strukturę 1-3-5-2, co nie jest typowe dla zespołu z Navarry. Real Sociedad w swoim optymalnym składzie w ustawieniu (1-4-3-3 lub 1-4-2-3-1) próbując odpowiednio wykorzystać 3 zawodników w środku pola o zróżnicowanej charakterystyce (Zubeldia, Merino, Odegaard), ustawionych na różnych wysokościach oraz 3 ofensywnych graczy (Portu, Oyarzabal, Wiliam Jose), którzy potrafią zrobić różnicę.

Do momentu, kiedy Real Sociedad próbował dokonać progresji w ataku, utrzymując się przy piłce, był bezradny. Osasuna poprzez dobrą organizację oraz ustawienie, neutralizowała atuty w grze zespołu z San Sebastian. Gracze w środku pola mieli bardzo mało miejsca, będąc cały czas pod presją w sytuacji 3×3 (Brasanac, Oier, Inigo Perez). Dodatkowo, napastnicy oraz wahadłowi Osasuny realizowali doskok pressingowy w odpowiednim momencie, tak aby zawodnik z piłką z Realu Sociedad był cały czas pod presją. Jednakże, kluczowa była neutralizacja ofensywnej trójki na połowie własnej. Poprzez ustawienie trójki środkowych obrońców oraz wahadłowych, dzięki czemu Osasuna zawsze miała przewagę liczebną w obronie. Dodatkowo, przewyższali gospodarzy pod względem intensywności. Umiejętnie antycypowali stykowe pojedynki oraz realizowali natychmiastowy pressing po stracie. Jedynym sposobem na stworzenie sytuacji bramkowej było podłączenie się bocznych obrońców Realu Sociedad, co wiązało się z pewnym ryzykiem w przypadku straty piłki. Jednak, to co mi się najbardziej podobało w drużynie gości to działania w ataku. Mieli oni bardzo klarowne to co mają zrobić po odbiorze piłki. Starali się wykorzystać atak wertykalny, uruchamiając parę napastników (Adrian, Cardona). Jeśli nie było to możliwe, drugą opcją było podanie na zewnątrz i wykorzystanie bardzo aktywnych w tym meczu wahadłowych (Estupinan oraz Nacho Vidal). Świetnie to funkcjonowało przede wszystkim w pierwszej połowie.

Do momentu kiedy realizowali ten plan, wszystko układało się po ich myśli. Jednakże, w drugiej połowie Real Sociedad skorygował pewne elementy, dzięki czemu również doszedł do sytuacji bramkowych. Przede wszystkim zrozumieli, że nie mogą wyłącznie opierać się na ataku pozycyjnym, tylko muszą również wykorzystać swoją największą broń czyli atak wertykalny. Tylko w momencie kiedy Osasuna była zdezorganizowana w obronie mogli stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika. Mecz ten pokazał, że posiadając drużynę dobrze zorganizowaną w obronie, która gra na wysokiej intensywności, można zneutralizować przeciwnika, który posiada dużo lepszych zawodników.

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Kurs „El Fußball Coaching”

Kurs „El Fußball Coaching” to wyjątkowa okazja na zapoznanie się z metodologią pracy w trzech topowych europejskich krajach: Hiszpania, Niemcy oraz Anglia. W jednym miejscu spotkało się trio polskich trenerów: Aleksander Kowalczyk, Przemysław Gomułka oraz Alexander Trukan, którzy skonfrontowali ze sobą wizję piłki nożnej z najlepszych piłkarskich środowisk. Każdy z nich jest Polakiem, jednak w znaczący sposób zostali naznaczeni filozofią piłki nożnej danego kraju. Jest to niepowtarzalna możliwość dla uczestników na porównanie kluczowych zagadnień związanych z piłką nożną.

Czytaj dalej Kurs „El Fußball Coaching”