Opublikowano Dodaj komentarz

Co zrobić, żeby polska piłka była na poziomie hiszpańskim?

To będzie wyjątkowy tekst. Dlaczego? Po raz pierwszy na moim blogu to ktoś inny napisał kilka słów od siebie. Jak to się stało, że Daniel Świrski został autorem na Fútbol Español? Jest to efekt przegranego zakładu ze mną o to, kto zostanie mistrzem Hiszpanii w La Liga. Nasz zakład miał miejsce w okresie pandemii, kiedy to Barcelona miała dwa punkty przewagi nad Realem Madryt, a do końca zostało 10 spotkań. Daniel jako wielki fan Barcelony poszedł za głosem serca, a ja za rozumem i postawiłem na Real. Wyszło na moje i dzięki temu możecie przeczytać poniższy tekst. Generalnie zachęcam wszystkich trenerów do współpracy, jeśli ktoś miałby ochotę napisać artykuł związany z hiszpańską piłką. A teraz już, zostawiam was z nowym autorem, mam nadzieję, że znajdziecie odpowiedź na pytanie: co zrobić, żeby polska piłka była na poziomie hiszpańskim?

Uczestnicząc w kursach on-line „Scenariusze gry” i „El Fussball Coaching” prowadzonych przez Aleksandra Kowalczyka, zauważyłem, że bardzo wiele metod uczenia się można znaleźć w jego warsztacie pracy. Zostały one  zaczerpnięte, świadomie lub nieświadomie, z książek „Włam się do mózgu” Radosława Kotarskiego, „Techniki zapamiętywania” Bartłomieja i Tobiasza Boral oraz z „Harvardzkiego poradnika skutecznego uczenia się” Petera C. Browna, Henryka L. Roedigera III, Marka A. McDaniela.

Olek wyznaje regułę polskich mistrzów pamięci – braci Boral: „ Nie da się raz na zawsze określić górnych granic ludzkiej pamięci”. Według książki „Harvardzki poradnik skutecznego uczenia się” nauka, która przychodzi łatwo jest niczym pisanie na piasku – dzisiaj jest, jutro jej nie ma. Idąc dalej tym tropem warto przytoczyć słowa Petera Browna, który tłumaczy, że mózg jest niczym las przez który chcemy przejść. Im więcej razy wydepczemy ścieżkę do danego wspomnienia, tym będzie ona głębsza i szersza, szybciej ją znajdziemy. Jeżeli będziemy chcieli przejść przez nią, lepiej ją zapamiętamy, bo będzie głęboka i szeroka. Inaczej ma się sprawa z przejściem przez las za pomocą GPS-u, który nas przeprowadzi, ale my nie zapamiętamy drogi, ponieważ ktoś nami kierował. To tak jak  jedziemy autem za pomocą GPS-u, nie pamiętamy wtedy ulic i drogi. Lepiej w takiej sytuacji posługiwać się mapą, bądź przeanalizować drogę dzień wcześniej za pomocą map Google.

Powrót do przeszłości

Zmierzając do sedna. W  tym artykule zajmiemy się również różnicami w metodach uczenia się piłki nożnej w Hiszpanii i Polsce. Mało kto pamięta, ale jeżeli wierzyć Mikelowi Etxarriemu (wybitnemu trenerowi, który pracował w klubach z La Liga), piłka hiszpańska  w latach 70-tych i 80-tych przeżywała głęboki kryzys. Żeby temu przeciwdziałać trenerzy hiszpańscy zaczęli jeździć na staże i wzorować sie na piłce francuskiej. Mało tego, poszli krok dalej, chcieli być lepsi od Francuzów i zaczęli zwracać uwagę na szybkość działania, zachowanie przeciwnika oraz metody wspomagające  rozwój  mózgu.

Jeżeli chodzi o polską piłkę, to nawet laicy wiedzą, że lata 70-te i 80-te były złotym okresem dla naszej reprezentacji. Mieliśmy fantastycznych zawodników, którzy perfekcyjnie prezentowali się pod względem piłkarskim, radząc sobie w różnych warunkach. Moim zdaniem była to zasługa piłki ulicznej, blokowisk i kreatywności piłkarzy. Jak było później każdy wie i nie licząc Igrzysk Olimpijskich w 1992 roku nastała, delikatnie mówiąc, stagnacja. Czyli w Hiszpanii poszli w kierunku rozwoju technik uczenia się, a w Polsce, powiedzmy szczerze, zachłysnęli się sukcesem.

Kiedy poznałem Olka w maju na kursach on-line zacząłem z uporem maniaka wypytywać go co jest powodem tego, że hiszpańska piłka jest półkę wyżej niż polska. Oczywiście od Olka nie otrzymałem odpowiedzi, ale sam zacząłem analizować wiele aspektów. Kiedy poznałem osobiście Olka w Choszcznie, który przyleciał do Polski w wyniku pandemii koronawirusa, doszło do ciekawego zdarzenia. Jeden z trenerów Gavii Choszczno przed treningiem zwyczajnie zapytał, pewnie zgodnie z zasadami kursów związkowych, w których każdy z trenerów brał udział, co jest tematem dzisiejszego treningu, Olek z uśmiechem na twarzy odpowiedział „piłka nożna”. Ten zabawny epizod skłonił mnie do refleksji i po rozmowie z Olkiem doszliśmy do wniosku, że w Polsce podaje się temat np. uderzenia wewnętrzną częścią stopy, potem robi się 10-15 min rozgrzewki bez piłki, wykonując ćwiczenia z drabinkami, pachołkami i płotkami. Potem wchodzi się w  wyizolowane ćwiczenia z piłką, około 20-30 min. My trenerzy  jesteśmy wtedy bardzo zaangażowani, ale kiedy rozpoczynają się gry nie zwracamy uwagi na ułożenie ciała przy przyjęciu, skanowanie przestrzeni i przeciwnika. Chcemy, żeby ta gra dalej trwała. Nie korygujemy błędów. Olek bardzo często powtarza, że obszar techniki i taktyki to jedność. Dlatego zadaję pytanie: ile jest piłki nożnej w czasie trwania naszych treningów? Nie ma w Hiszpanii zawodnika, który rewelacyjnie prowadzi piłkę slalomem, a nie wie, kiedy złapać plecy przeciwnika lub zastosować się do odpowiedniej  koncepcji, takiej, o jaką prosi go gra i w której zawodnik słucha grę. Piłkarz jest kompletny, kiedy jego technika i taktyka tworzą całość.

Pretemporada

Zanim przejdziemy do technik uczenia się, które moim zdaniem funkcjonują już w Hiszpanii od wielu lat, zajmiemy się okresem przygotowawczym i zwrotem nielubianym przez Olka, czyli ładowaniem akumulatorów.

Nie będę rozpisywał się za bardzo o przygotowaniach przed sezonem, ale w moim odczuciu w Polsce dba się o to, żeby poprawić kondycyjne i koordynacyjne zdolności motoryczne, czyli szybkość, siłę, wytrzymałość, gibkość oraz koordynację ruchową. W Hiszpanii zatarły się już powyższe zdolności motoryczne i zamiast tego kształtuje się szybkość, ale myślenia, siłę w kontekście odporności, zapału do pracy, wytrzymałość, czyli determinację, gibkość, czyli elastyczność myślenia oraz koordynację ruchową, czyli ukształtowanie nawyków ruchowych. Nie wiem, czy teraz wielu czytelników spadło w tym momencie kolokwialnie mówiąc z konia, ale takie są realia. Zdolności mózgowe są nieograniczone, a my zajmujemy się zdolnościami motorycznymi, które może poprawimy o kilka procent, ale w perspektywie nie przełoży się to na rozwój zawodników. Zostając przy temacie okresu przygotowawczego, ilu z nas, jako trenerów, brało za priorytetowe koncepcje gry w ataku (koncepcja krótko-długo, koncepcja wiązania z piłką, czy koncepcja wykorzystania słabej strony przeciwnika), koncepcje gry w obronie (koncepcja pilnowania zawodników oddalonych, koncepcja muru, koncepcja wachlarza), nadrzędne nad przygotowaniem motorycznym.

Jak lepiej trenować?

Kolejne problemy, które zauważam w Polsce to ćwiczenie podań od pachołka do pachołka i oczywiście bez przeciwnika. Porównam to do ucznia klasy ósmej szkoły podstawowej, który umie płynnie czytać, a nauczycielka wymaga od niego, aby uczył się liter. Takiego ucznia dopada irytacja, mózg wyłącza się i wpada w stan hibernacji. To nie ma sensu. Powtórki dla powtórki to skandal.

Bardzo popularny polski trening w dwóch rzędach, często jest oderwany od specyfiki gry. Olek w niego nie wierzy, ja również, a mimo to jest najczęściej stosowanym środkiem treningowym. W Hiszpanii nie wierzą w formę ścisłą i trening bez przeciwnika. Dla nich trening jest wtedy, kiedy ciągle borykają się z przeciwnikiem. Ich mózgi nigdy się nie nudzą. Nie chcę, aby wszyscy teraz pomyśleli, że forma ścisła jest niepotrzebna, ale uważam, że w Polsce jest nadużywana.

Trening mózgu

Teraz chciałbym zająć się treningiem mózgu. Bardzo dużo osób wie, że największą jego efektywność osiąga się wtedy, gdy obie półkule ze sobą współpracują. Pytanie brzmi, co to oznacza, jak przeprowadzić trening, by to się stało?

Po pierwsze mózg nie posługuje się językiem polskim, czy hiszpańskim, tylko językiem obrazkowym. Kiedy słyszysz słowo „piłka”, widzisz w wyobraźni obraz piłki, natomiast kiedy słyszysz słowo bofulo, nie kojarzy ci się ono z niczym, ponieważ nie masz przyporządkowanego do niego obrazka (słowo „bofulo” w języku suahili znaczy chleb). Tak naprawdę trening pamięci to nic innego, jak trening wyobraźni i kreatywności, który przełoży się następnie na rozwój piłkarzy. Co sprawia jednak, że zawodnicy zapamiętują polecenia, ćwiczenia, bądź koncepty trenera? Jest na to kilka metod. Posłużę  się nazewnictwem z książek „Włam się do mózgu” oraz „Techniki zapamiętywania”.

Metoda terminatora

Pierwszą metodą jest metoda terminatora. W średniowieczu terminatorem nazywano młodzieńca, który uczył się u mistrza danej sztuki np. kowalstwa i poznawał właściwości fizyczne i chemiczne metali, np.  jak się zachowują pod wpływem wysokiej temperatury i wody, itp. Już wtedy ów młodzieniec zauważał, że lepiej zapamiętuje, gdy od razu zamienia teorię w praktykę. Czyli należy wcielać naukę w ruch.

Jeżeli chodzi o piłkę nożną, na przykład uderzenie wewnętrzną częścią stopy, musimy naszym podopiecznym wykładać teorię i od razu zamieniać ją w ruch. Ktoś od razu pomyśli studiując na AWF-ie, że to nic innego, jak pokaz i objaśnienie. Niby tak, ale tu zostawiłbym wzorową metodykę i systematykę. Często bywa tak, że należy zrobić 4 kroki do przodu, a potem 2 w tył, to nie może być schematyczne. Wtedy mózg to wszystko wymiesza, podświadomie wytworzą się nowe połączenia neuronów. W tej metodzie wykorzystywałbym kamerę lub tablet, by na bieżąco pokazywać zawodnikom ich własne błędy i je korygować w formie slow motion lub fast motion. Potem oczywiście możemy przesłać filmik z treningu na naszą grupę whatsapp i zawodnik za kilka godzin lub dni będzie mógł przećwiczyć nieudane zagrania w domu. Kluczem do sukcesu jest wprawienie ciała w ruch.

Metoda nauczyciela

Powyższą metodę powiązałbym z metodą nauczyciela. Bardzo często zdarza się w naszym treningu, że wyręczamy zawodników i po zadaniu pytania, nie czekając na odpowiedź, od razu sami na nie odpowiadamy. Czujemy wtedy, że mamy super wiedzę, ale czy korzysta z tego zawodnik, czy zapamiętuje te odpowiedzi? Nie wydaje mi się. Jeżeli zawodnicy sami znajdą odpowiedź to jest bardzo prawdopodobne, że zapamiętają ją na dłużej. Dlatego czekajmy na odpowiedzi zawodników, albo tak formułujmy pytania, aby mogli na nie odpowiedzieć. Przy metodzie nauczyciela starajmy się, aby przy nauce podopieczni, którzy wykonują poprawnie zadanie ruchowe stawali się nauczycielami, łączmy ich w pary, albo w grupy. Dajmy szansę wszystkim zawodnikom, by sami zaprezentowali daną czynność i stawali się nauczycielami, niech wypowiadają daną praktykę na głos. Wówczas nie będzie problemu z przyswajaniem nowych treści, a zawodnicy sami zauważą, że skończyła się nauka i rozpoczynają doskonalenie np. konceptów gry w ataku.

Metoda papugi

Kolejną metodą jest metoda papugi. Z tego miejsca pozdrawiam trenerów, Przemka Gomułkę oraz Aleksandra Adamusa (oni wiedzą dlaczego). Dlaczego papugi? A dlatego, że naukowcy odkryli, że ślad pamięciowy u papugi staje się mocniejszy, gdy wypowiadanym słowom, towarzyszą emocje. Papugi lepiej zapamiętywały wulgaryzmy wypowiadane rzadziej przez swoich właścicieli, niż wypowiadane częściej zwroty grzecznościowe np. dzień dobry. Tak samo jest z nami trenerami, pamiętajmy nasze emocje równa się pamięć naszych zawodników. Podopieczni zapamiętają tak samo emocje dobre i złe. Bardzo ważna jest nasza mowa ciała i pozytywne nastawienie. Wielu  specjalistów uważa, że inteligencja emocjonalna jest kluczową kompetencją trenera.

Metoda króla boksu

Jedną z lepszych metod uczenia się jest metoda króla boksu, chodzi tu oczywiście o legendarnego pięściarza Muhammada Ali. Ów zawodnik stosował niecodzienną metodę, by w jego mózgu pozostał mocny ślad pamięciowy. Założeniem tej metody jest trening, który wyprzedza rozwiązania stosowane przez różnych przeciwników. Jest to tak naprawdę przeprowadzenie zajęć w chaotyczny sposobów, na pewno nie blokowy. Nie ma powtarzania kolejnych ćwiczeń, czy serii, czyli każde kolejne ćwiczenie różni się od poprzedniego. Trening polega na nieustannym mieszaniu ćwiczeń, tak, aby mózg nie wykonywał monotonnych zadań ruchowych. Ali w swoim treningu mieszał wszystko, czyli dobierał sobie do treningu kilku bokserów z różnymi parametrami. Pierwszym sparingpartnerem przez kilka rund był niski zawodnik, drugim siłowy, a trzecim bardzo wysoki. Przeciwko każdemu z zawodników stosował różne techniki bokserskie, po to, aby mózg adoptował się do ciągle zmieniających się warunków, tak jak chociażby podczas ronda lavadora, czyli ronda pralka, wymyślonego przez Olka.

Przenosząc to na piłkarski grunt, trzeba uczyć zawodników kilku elementów technicznych i taktycznych podczas jednego treningu. Już słyszę głosy polskich trenerów, że zawodnicy nie nauczą się niczego. Jest to oczywiście błąd i funkcjonujący od lat stereotyp. Dzięki temu, że wymieszamy wszystko w piłkarskim treningu, podopieczni może od razu wszystkiego nie załapią, ale z biegiem czasu wytworzą się nowe struktury nerwowe w ich mózgu. Dla przykładu powinniśmy zacząć trening od podań wewnętrzną częścią stopy w formie rywalizacji, potem przejść do gry 1×1 w ataku i obronie, a skończyć grą akcentującą pressing i przejścia z ataku do obrony i odwrotnie. Albo rozgrywać mecze z różnymi przeciwnikami, tymi grającymi w pressingu niskim, średnim, wysokim lub stosującym grę bezpośrednią.

Metoda „dziesiątki”

Kolejną metodą jest metoda „dziesiątki”, która służy zapamiętaniu wszelkich informacji wyrażonych liczbami. Ponieważ nasz mózg posługuje się obrazkami, przyporządkujmy liczbom konkretny obraz, czyli 0-piłka (kulisty kształt, jak cyfra zero), 1-bramkarz (nr bramkarza), 2-bliżniaki (dwie osoby), 3-trójkąt (trzy boki), 4-stół (posiada cztery nogi), 5-pięść (pięć palców zaciśniętych w dłoni), 6-sześciopak (nasze wyćwiczone mięśnie brzucha), 7- Cristiano Ronaldo (CR7), 8-bałwan (kształt śniegowego pana), 9- Robert Lewandowski ( najlepsza dziewiątka na świecie). Ktoś zapyta po co piłkarzom zapamiętywać cyfry. Na przykład po to, aby zapamiętać drużynę składników pokarmowych według Akademii Młodych Orłów (1-białko, 2-węglowodany, 3-tłuszcz, 4-błonnik, 5-witaminy i składniki mineralne oraz 6-woda, czyli 6 elementów). Ułóżmy więc ciekawą i śmieszną historyjkę, która pobudzi wyobraźnię i kreatywność naszych zawodników. Wyobraźmy sobie bramkarza (1), który stoi w sklepie spożywczym i pije jogurt naturalny, czyli białko. Następnie wyobraźmy sobie, że stał się bardzo silny, jak siłacz. Wychodzi na dwór i dostrzega bliźniaków (2), którzy dają mu szuflę do przerzucania węgla (nasze węglowodany) na przyczepę, aby rozładować swoją energię. Pracował tak mocno, że widzimy, że spływa po nim tłuszcz, który tworzy na ziemi figurę geometryczną trójkąt (3). Aby uzupełnić braki energii zjada grahamkę (błonnik) i banana, które leżały na stole (4). Bramkarz znowu jest zregenerowany i zaciska pięść (5), aby pokazać swoją siłę, jednak wie, że musi w drodze do domu wstąpić na targ i kupić warzywa , owoce i nasiona (witaminy i składniki mineralne), aby stać się jeszcze silniejszym zawodnikiem. Przed wejściem do domu, w ogrodzie, zaczyna ćwiczyć brzuszki (6), po ćwiczeniach jest tak spragniony, że wyciąga ze studni wiadro wody i zaczyna ją pić. Gotowe, drużyna składników mineralnych została zapamiętana i to w takiej kolejności jakiej chcieliśmy, dzięki metodzie dziesiątki. Im historia bardziej pokręcona i zwariowana, tym lepiej dla procesu zapamiętywania.

Metoda Loci

Podobną metodą do powyższej jest metoda Loci, wykorzystująca przestrzeń. Możemy w niej wykorzystać metodę dziesiątki połączoną z przestrzenią lub filmem animowanym. Jeżeli chcielibyśmy nauczyć młodego adepta futbolu, jak ma zachowywać się, gdy jego drużyna posiada piłkę, wyznaczmy kolejność jego działań (fundamenty gry w ataku). 1. Czy znajduję się na właściwym miejscu boiska względem kolegów z drużyny (właściwa struktura). 2. Czy tworzę linię podania. 3. Czy znajduję się w pozycji otwartej, względem gry. 4. Krzyczę do partnera z piłką, żeby do mnie zagrał. 5. Przed podaniem obracam głowę za siebie. 6. Jak piłka do mnie zmierza to ponownie obracam głowę za siebie. Wykorzystamy do tego bajkę Shrek, znaną przez wszystkich. Wyobraźmy sobie bramkarza (1), który wkrada się do bajki o Shreku i zastanawia się, czy znajduje się we właściwym miejscu (wyobraź sobie właściwe miejsce na boisku). Następnie spotyka przyszywanych bliźniaków (2) – tu dwie osoby – Shreka i Osła, którzy mówią do niego, że aby uratować księżniczkę Fionę, muszą wyruszyć na wyprawę z liną (linia podania), aby pokonać niebezpieczny most. Po pokonaniu mostu Shrek zakłada hełm, którego góra część jest w kształcie trójkąta (3), aby uratować Fionę otwiera do niej drzwi (pozycja otwarta). Gdy Fiona wręcza Shrekowi chustkę, można sobie wyobrazić, że można nakryć nią mały stolik (4) nagle słychać ryk (krzyk) smoka (krzyczę do partnera, żeby zagrał mi piłkę). Następnie Shrek orientuje się, że muszą uciekać, zaciska pięści (5) i rozgląda się gdzie uciec (obracanie głowy przed podaniem). Gdy bierze przyjaciół pod pachę (jego brzuch napina sie, jak sześciopak-6),  już trwa ucieczka i co chwilę ponownie patrzy się za siebie (ponowne obracanie głowy za siebie).

Tak w telegraficznym skrócie wygląda metoda Loci. Może wydawać się śmieszna i nieźle naciągana, ale o to właśnie chodzi. Im bardziej jest zniekształcona, tym większa szansa, że zostanie w pamięci na dłużej. Uważam, że tę metodą można śmiało wykorzystać przy zapamiętywaniu przez naszych zawodników stałych fragmentów gry.

Metoda tancerki i testu zderzeniowego

Podsumowując wszystkie powyższe metody należy wyjaśnić, że każda z nich wymaga powtórzeń i mądrego treningu rozłożonego w czasie, czyli powtarzania wszystkiego metodą tancerki. Nazwa wywodzi się od legendarnej tancerki, która zauważyła, że jej podopieczne lepiej przyswajają dany układ choreograficzny, jeżeli jest powtarzany po jakimś czasie. Ucząc nowych elementów piłkarskich, czy konceptów, warto do nich po czasie wrócić, tak, aby mózg częściowo zapomniał o nich po to, aby włożył wysiłek w przypominanie sobie tych elementów.  Przez to powstaną trwałe, głębsze struktury w mózgu. Kompatybilna z tą metodą powinna być metoda testu zderzeniowego, czyli testowanie zawodników w formie meczów kontrolnych, aby przeegzaminować na przykład swoje wyuczone zasady gry w ataku i w obronie. Albo, żeby wychodzić na pierwszą połowę w pressingu niskim, a w drugiej połowie wyjść w pressingu wysokim. Chodzi o to, aby nasi zawodnicy w meczach mistrzowskich nie czuli presji i byli przygotowani na każdą sytuację meczową.

Jakich metod używa Aleksander Kowalczyk?

Analizują warsztat pracy Aleksandra Kowalczyka można stwierdzić, że stosuje on wszystkie wymienione metody, poza metodą dziesiątki i Loci.

Metoda terminatora nie jest mu obca, ponieważ Olek już jedną godzinę przed treningiem i dwie godziny przed meczem spotyka się ze swoim sztabem trenerskim i każdy z trenerów przekazuje swoje refleksje odnośnie treningów i meczów. Olek nagrywa każdy trening i mecz, jeździ na mecze przeciwników i na grupie drużyny na whatsappie dzieli się grupowo lub indywidualnie swoimi spostrzeżeniami, wsłuchując się w uwagi zawodników. Dzieli treningi lub mecze na krótkie filmiki i wyjaśnia nieścisłości. Bardzo często Olek patrzy na swój zespół z różnej perspektywy, jest w środku gry, poza boiskiem, na środku, poza liniami końcowymi lub na wzniesieniach. Twierdzi, że tak lepiej zauważy deficyty lub dobre strony swojej drużyny.

Drugą metodą, którą stosuje jest metoda nauczyciela. Daje zawodnikom swobodnie się wypowiedzieć przed każdym treningiem, stara się, aby to oni mówili, on słucha. Jest bardzo drobiazgowy, jeżeli chodzi o temat pressingu i chce, aby każdy zawodnik znał swoje zadania w różnych momentach gry na swojej połowie i połowie przeciwnika. Uczy zawodników, a raczej oni sami do tego dochodzą, że pressing na połowie przeciwnika będzie skuteczny, gdy przeciwnik ma kilka wariantów na popełnienie błędu i tu pojawia się koncepcja ustawiania między zawodnikami drużyny przeciwnej, zespołu Eibaru, której nie będę szerzej rozwijał. Nie wiem, czy Olek zdaje sobie sprawę, ale doskonale przekonuje zawodników do swojego stylu, grając pressingiem. Mało kto wie, ale zgodnie z instrukcjami zawartymi w książce  Daniela Kahnemana „Pułapki umysłu” zawodnik nie zacznie realizować celów trenera, dopóki sam nie zrealizuje swoich.

Kolejną metodą, którą Olek wykorzystuje w swojej pracy jest metoda papugi. Niczym najlepszej klasy aktor, jak Mel Gibson w filmie „Braveheart-waleczne serce” od początku treningu lub meczu wciela się w rolę trenera. Słowo pasja to najlepsze odzwierciedlenie jego podejścia do pracy. Mowa ciała jest na najwyższym poziomie. Swoim zachowaniem i pasją skupia uwagę zawodników, którzy, jak papuga zapamiętają wszystkie treści z treningu, bo towarzyszą temu emocje.

Podczas treningów Olek wykorzystuje kolejną metodę, czyli metodę króla boksu. Udziela krótkich wskazówek, jak na przykład ustawienie drużyny diagonalnie i granie piłek diagonalnych, dba o wysoką intensywność i zmieniające się warunki w bardzo dynamicznych grach. Zawodnicy są zmuszeni do pracy na bardzo wysokich obrotach, nie tylko pod względem motorycznym, ale głównie szybkością podejmowania decyzji, za co oczywiście odpowiedzialny jest mózg. Trening wygląda, jak bitwa dwóch drużyn. Drużyny ciągle przechodzą z ataku i obrony, próbują reagować na zmieniające się co chwila warunki. Cel został osiągnięty, warunki są meczowe, a zawodnicy zadowoleni z osiągniętych postępów.

Olek bardzo dużo uwagi poświęca metodzie tancerki i metodzie testu zderzeniowego. Powtarza często wyuczone koncepty, tak aby stałe się one głębsze i dłużej zostały  w naszej pamięci. Co tydzień jego drużyna  rywalizuje z innymi drużynami, realizując, ściśle nakreślone koncepty gry w ataku, czy obronie i dzięki temu bardzo szybko rozwija się piłkarsko.

Co zrobić, żeby polska piłka była na poziomie hiszpańskim?

Co mogę jeszcze dodać, na pewno to, że Olek nie lubi, jak się mu słodzi. Po treningu w Choszcznie nie pytał się, co było dobrze, tylko nad czym ma popracować. Nie wiedziałem, co mam mu odpowiedzieć. Dla mnie to był trening z innej planety. Trenerzy i  zawodnicy byli zadowoleni i pod wrażeniem jakości prowadzenia treningu.

Cały ten artykuł skłania mnie do refleksji, co zrobić, żeby polska piłka była na poziomie hiszpańskim. To co ja zauważam i oczywiście nie mam na celu nikogo krytykować, to fakt, że w polskiej piłce wszystko musi być proste, czyli podanie, dośrodkowanie i gol. W Hiszpanii konkretne zachowanie zawodników wyprzedza drugie. Mam tu na myśli na przykład koncept akumulacji konkretnych zawodników drużyny przeciwnej w środku pola, po to by za chwilę podać do boku, dośrodkować i strzelić gola.

Kolejnym aspektem, o którym wcześniej napisałem, jest przygotowanie motoryczne. Nie chcę tu nikogo pouczać. Na kursie poznałem znakomitego fachowca z tej dziedziny, Rolanda Kowalczyka, ale mam wrażenie, że my jako trenerzy za dużo uwagi poświęcamy przygotowaniu motorycznemu, a nie poszerzamy granic ludzkiego mózgu, nie dbamy o koncepcje, które powinny funkcjonować w naszej drużynie. Wydaje mi się, że dalej powinniśmy dbać o zdolności motoryczne naszych zawodników, zachowując odpowiednie proporcje, tak jak w Hiszpanii.

Uważam, że w Polsce około 10 % większych akademii pracuje, bądź zaczyna pracować zgodnie z hiszpańską metodologią , ale jest to zdecydowanie za mało. Potrzebna jest zmiana poglądów i stereotypów, które funkcjonują w naszej trenerskiej społeczności.

Od kilku lat PZPN idzie w dobrym kierunku, dokształcając trenerów i organizując takie turnieje, jak np. „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, lecz zmiana musi być globalna. My trenerzy musimy chcieć się zmieniać i patrzeć do przodu, a nie za siebie.

Z tego miejsca przytoczę słowa Sebastiana Mili, który zapytany w jednym z wywiadów  o to, co by powiedział sobie jako młodemu piłkarzowi, odpowiedział, że bardziej słuchałby się swoich trenerów, wsłuchiwałby się w ich uwagi, aby stać się lepszym piłkarzem. Być może my, polscy trenerzy, powinniśmy wsłuchiwać się w uwagi hiszpańskich trenerów? To  pytanie pozostawiam jednak bez odpowiedzi.

Literatura:

„Włam się do mózgu” Radosław Kotarski,

 „Techniki zapamiętywania” Bartłomiej i Tobiasz Boral,

 „Harvardzki poradnik skutecznego uczenia się” Peter C. Brown, Henryk L. Roediger III, Mark A. McDaniela,

„Pułapki myślenia” Daniel Kahneman,

Kurs on-line „Scenariusze gry” Aleksander Kowalczyk,

Kurs on-line :”El Fussball Coaching” Aleksander Kowalczyk, Przemysław Gomułka, Alex Trukan.

Autor tekstu:

DANIEL ŚWIRSKI: trener piłki nożnej UEFA A, trener drużyny żaków „Allsport Pełczyce”,

nauczyciel dyplomowany wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej w Lubianie.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *