Opublikowano Dodaj komentarz

Baskijski finał (Athletic Bilbao)

Niespełna dwa lata temu, 24.06.2018r. w Warszawie organizowałem konferencję dla trenerów piłki nożnej. Piszę o tym nie bez powodu, jako że jednym z prelegentów był ówczesny trener rezerw Athletic Bilbao, Gaizka Garitano. Kilkadziesiąt trenerów z całej Polski miało okazję zobaczyć w jaki sposób pracuje ten szkoleniowiec. W dniu 5.03.2020r. baskijski szkoleniowiec dokonuje największego sukcesu w swojej karierze trenerskiej. Wprowadza Athletic Bilbao do finału Copa del Rey.

Warto też powiedzieć w jakich okolicznościach przejmował tę drużynę. W sezonie 2018/2019 po serii 13 meczów bez zwycięstwa, drużyna z Bilbao znajdowała się w strefie spadkowej. Widmo pierwszego w historii spadku do Segunda Division zespołu „los leones” sprawił, że ówczesny trener Eduardo Berizzo został zwolniony, a rolę „strażaka” powierzono osobie, która ma Athletic głęboko w sercu, czyli Gaizcę Garitano. Nowy trener, nie dość, że wyciągnął drużynę ze strefy spadkowej, to zanotował kapitalną rundę rewanżową, zajmując ostatecznie 8 miejsce. Apetyt urósł do tego stopnia, że do końca rozgrywek kibice Athletic liczyli, że uda im się zagrać w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. Ostatecznie zabrakło jednego punktu, aby wyprzedzić Espanyol, jednak zespół z Bilbao zostawił bardzo dobre wrażenie pomimo nieudanego początku.

Kiedy rozmawiam z Gaizką Garitano zawsze mi powtarza, że najważniejsze w piłce jest, aby dana drużyna była dobrze zorganizowana w defensywie. Jeśli zespół będzie miał solidny szkielet w obronie, to na tej podstawie można zacząć konstruować działania ofensywne. Dlatego też, pierwsze co zrobił po przejęciu zespołu to poprawa gry obronnej. Wcześniej drużyna Berizzo broniła używając krycia indywidualnego, zaś Gaizka zmienił to na obronę strefową. Piłka jako najważniejszy punkt odniesienia, zamiast przeciwnika. Obydwie drużyny realizowały wysoki pressing, jednakże obecny zespół posiada większą równowagę. Dzięki strukturze 1-4-2-3-1 środkowa oś boiska została dobrze zabezpieczona i Athletic stał się drużyną, której niezwykle ciężko strzelić bramkę. W obecnym sezonie aspekt ten uległ jeszcze większej poprawię. Zmiana ustawienia na 1-3-5-2 sprawiła, że Athletic jest jedną z najlepiej broniących drużyn w Europie. W tak wymagających rozgrywkach jak La Liga znajdują się na trzecim miejscu pod względem straconych bramek (ustępując tylko Realowi i Atletico Madryt).

Dodatkowo, drużyna stała się dużo bardziej praktyczna z piłką. W statystykach pomeczowych nie dominują jeżeli chodzi o posiadanie piłki. Unikają zbędnego ryzyka na połowie własnej decydując się na atak bezpośredni. Na połowie przeciwnika w dużej mierze bazują na podłączeniu się za akcją bocznych obrońców, tak aby zakończyć akcję dośrodkowaniem. Gaizka Garitano sprawił, że zawodnicy o dużej jakości, na przykład Muniain, Raul Garcia czy Williams są lepiej wkomponowani w zespół, co sprawia, że są w stanie zdecydować o wyniku spotkania w kluczowych momentach.

Jak to się stało, że Athletic Bilbao zagra w finale Copa del Rey? Moim zdaniem determinującym czynnikiem był aspekt mentalny. Początkowe dwie rundy przebrnęli dosyć łatwo, pokonując 3-0 CF Intercity i Sestao River 4-0. Jednakże, kolejne spotkania to gra do samego końca i zdolność do utrzymania koncentracji na najwyższym poziomie. Prawdziwy rollercoaster. Mecz z Elche, który zakończył się remisem po 90 minutach i o awansie do kolejnej rundy zadecydowały rzuty karne. Mało tego, na trzy pierwsze jedenastki gracze Athletic odnotowali tylko jedną bramkę, co stawiało ich przed bardzo trudną sytuacją. Ostatecznie seria rzutów karnych zakończyła się wynikiem 5-4 i drużyna z Bilbao awansowała do 1/8. Finału. Tam czekała na nich kolejna drużyna z Segunda Division, czyli Tenerife. Mecz nie zaczął się po ich myśli, gdyż już w pierwszej minucie czerwoną kartkę zobaczył bramkarz Iago Herrerin. Końcowy wynik to 3-3, a o awansie do kolejnej rundy ponownie zadecydowały rzuty karne, które Athletic wygrał 4-2.

Ćwierćfinał to mecz z Barceloną i zwycięstwo 1-0 w doliczonym czasie gry. Ciężko opisać jest słowami emocję Basków po tym zwycięstwie. Całe miasto oszalało. Ostatni krok do finału to dwumecz z Granadą, pierwsze spotkanie Athletic wygrał 1-0 u siebie, dlatego też przystępowali z dużym optymizmem do rewanżu. Pozytywne emocje zniknęły, gdy w decydującym meczu przegrywali 2-0 i awans do wymarzonego finału był zagrożony. Generalnie drużyna z Kraju Basków zagrała bardzo słabe spotkanie, ale byli w stanie skonstruować jedną akcję, która zakończyła się bramką i dała awans do finału. Po meczu zastanawiałem się, dlaczego akurat Yuri Berchiche przesądził o wyniku spotkania? Gaizka opowiadał mi, że ma z nim bardzo dobrą relację, mieszkają w tej samej miejscowości i często się spotykają poza klubem. Może akurat ta bliska więź zdecydowała o tym, że w kryzysowym momencie dla całej drużyny, to właśnie ten zawodnik pociągnął cały zespół?

 

Nie należy zapominać o bardzo istotnym fakcie. W dobie takich wielkich pieniędzy w piłce nożnej Athletic Bilbao jest w stanie dojść do finału Copa del Rey grając wyłącznie zawodnikami z Kraju Basków. To wielki sukces. Podążając za słowami Gaizki Garitano „to piękne uczucie, kiedy wychodzisz na mecz z zawodnikami z tego samego regionu, to coś więcej niż zwykła drużyna piłkarska”. Uważam, że w dobie kryzysu, który jest spowodowany koronawirusem, Athletic może sobie poradzić, właśnie dzięki swojej wyjątkowej filozofii. Nie wydają dużych pieniędzy na transfery, a środki ze sprzedanych zawodników inwestują w akademię bądź odkładają na „czarną godzinę”. Może właśnie teraz nadszedł ten moment?

Na jakie zachowania w grze Athletic warto zwrócić uwagę?

Podobał mi się plan na spotkanie z Barceloną, w którym to Baskowie zdecydowali się na realizację pressingu parzystego. Aby zneutralizować ustawienie 1-4-3-3 postawili na strukturę 1-3-5-2 dobierając poszczególnych zawodników w pary, co jest bardzo dobrze widoczne na poniższym wideo. Jedynym wolnym graczem był bramkarz Ter Stegen, który dokonywał złych wyborów, jako że nie widział wolnego zawodnika. Taki sposób pressingu może być niezwykle efektywny, ale jest również dosyć ryzykowny. Zwróćmy uwagę, że na połowie własnej Athletic zostawiał swoich środkowych obrońców w sytuacji 3×3, co mogło okazać się bardzo niebezpieczne.

 

 

 

Athletic to zespół, który wygląda bardzo dobrze w wysokim pressingu przede wszystkim grając u siebie. Według statystyk La Liga, które zapewnia Mediacoach, jest to drużyna (razem z Osasuną), która gra na najwyższej intensywności na własnym boisku przez pierwszej 15 minut. W wielu spotkaniach właśnie w tym przedziale czasowym udawało się zdobyć bramkę, która ułatwiała kontrolę spotkania. Co w przypadku gdy nie uda się tego zrobić? Trzeba być przygotowanym na plan B lub C. W bloku średnim ta drużyna jest również bardzo niewygodnym rywalem. Odległości pomiędzy poszczególnymi graczami oraz formacjami sprawiają, że ciężko jest znaleźć przeciwnikowi wolną lukę. Dodatkowo, odpowiednia realizacja obrony strefowej sprawia, że zawodnik z określonej strefy jest niezwykle agresywny, co wymusza na przeciwniku podjęcie bardzo szybkich decyzji.

 

 

 

W meczu są niektóre sytuacje, kiedy to koncentracja zawodników w obronie może być na niższym poziomie. Przykładowo, piłka wychodzi na aut i ciężko jest zmobilizować drużynę, aby od razu była dobrze ustawiona, w odpowiednich odległościach i utrzymując równowagę. Gaizka zwraca dużą uwagę na tego typu sytuację, mówiąc o trójkącie bezpieczeństwa. Przede wszystkim kiedy piłka jest w bocznym sektorze boiska. Zawodnik, wyskakuje do przeciwnika musi mieć za sobą dwóch partnerów, tak aby dokonać odpowiedniej asekuracji.

 

Aspekt, który jest najmocniejszym punktem drużyny z Kraju Basków to obrona w pola karnym. Czasami może się wydawać, że przeciwnik przeważa, posiadając piłkę w ostatniej tercji boiska, jednak obrońcy Athletic są bardzo dobrze przygotowani na tego typu sytuacje. Po pierwsze, trójka środkowych obrońców to gracze klasy światowej. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że Inigo Martinez, Unai Nunez i Yeray to najlepsze trio stoperów w całej La Liga, przede wszystkim pod kątem gry defensywnej. Wiele drużyn decyduje się na grę trójką środkowych obrońców, tak aby posiadać przewagę liczebną na połowie własnej, co w dużym stopniu ułatwia fazę wyprowadzenia piłki. W przypadku drużyny Athletic trio stoperów stanowi o sile gry obronnej poprzez odpowiednie zabezpieczenie środkowej strefy pola karnego. U każdego z tych graczy widać bardzo duże umiejętności. Może nie techniczne, ale detale taktyczne, które pozwalają w skuteczny sposób grać w defensywie. Krycie w polu karnym, wybicie oddalające ryzyko, asekuracja, trzymanie odległości, orientacja ciała, antycypacja to aspekty, które linia obrony ma opanowane do perfekcji.

 

 

 

 

W działaniach z piłką trójka obrońców jest wykorzystywana, ale przede wszystkim w momencie kiedy przeciwnik jest ustawiony nieco głębiej. W tej sytuacji obrońcy Athletic są w stanie przegrać piłkę z jednej na drugą stronę, co pozwala „przesunąć” drużynę przeciwną i stworzyć więcej miejsca. Z drugiej strony, narzędziem, które jest często wykorzystywane to podanie diagonalne, tak aby zmienić stronę. Jest to możliwe poprzez zapewnienie szerokości ze strony wahadłowych po przeciwnej stronie. W momencie otrzymania podania, następuje przyspieszenie akcji i wykorzystanie przewagi w bocznym sektorze boiska.

 

 

Innym momentem, w którym wahadłowi mogą się wyróżnić jest gra bezpośrednia, kiedy to obydwie drużyny okupują bardzo małą przestrzeń, tak aby być przygotowanym na zebranie „drugiej piłki”. Po wygraniu tego pojedynku, kolejne podanie ukierunkowane jest na zewnątrz, tak aby wykorzystać szerokość boiska. Wahadłowy wybiera odpowiedni moment na podłączenie się za akcją i otrzymuje piłkę w sytuacji, w której posiada przewagę pozycyjną (jest rozpędzony i przeciwnik jest spóźniony). Na ogół tego typu sytuację kończą się dośrodkowaniem, Athletic dobrze okupuje strefy w polu karnym, jak i przedpole, tak nie doszło do kontrataku.

 

 

Rozpatrując ofensywnych graczy warto wziąć pod uwagę ich charakterystykę. Ostatnio usłyszałem mądre zdanie, że kluczowe jest aby stworzyć danemu zawodnikowi kontekst meczowy, w którym czuje się dobrze, tak aby mógł w 100 % wykorzystać swój potencjał. Dodatkowo, warto zadbać o stworzenie odpowiednich mikro-relacji, pomiędzy graczami, którzy dobrze ze sobą współpracują. Jeśli to zidentyfikujemy, to należy sprawić, żeby ta sytuacja jak najczęściej pojawiała się w treningu. Nie muszą być to zawodnicy, którzy grają blisko siebie. W poprzednim sezonie wiele sytuacji bramkowych zostało stworzonych, dzięki współpracy Herrerin-Williams (bramkarz-napastnik). Umiejętność zagrania długiego podania na wolne pole połączona z szybkością i ruchem bez piłki.

W tym sezonie trójka ofensywnych graczy ma zupełnie inną charakterystykę, przez co bardzo dobrze się uzupełniają. Na przykład Muniain jest bardzo dobry technicznie i potrafi dostać podanie w strefę pomiędzy liniami. Po otrzymaniu piłki ma dobry pierwszy kontakt, co dodatkowo napędza akcję. To jedna z głównych cech tego zespołu, bycie wertykalnym na połowie przeciwnika. Poprzez odpowiednie prowadzenie piłki akumuluje wokół siebie przeciwników i stwarza wolne miejsce dla pozostałych graczy.

 

Z drugiej strony Raul Garcia jest stworzony do gry bezpośredniej. Dobrze się ustawia, gra ciałem, potrafi wygrać górną piłkę, a ponadto przedłużyć głową na wolną przestrzeń. Jego dobrym zamiennikiem jest Aritz Aduriz. Świetnie uzupełniają się z Inakim Williamsem, który żyje z tego typu sytuacji. Umie wybrać odpowiedni moment do ruchu na wolne pole i poprzez swoją szybkość jest bardzo niebezpieczny.

 

Główna broń Athletic to nie gra bezpośrednia, ani pomiędzy liniami, tylko gra na wolne pole. Odpowiednie wykorzystanie przestrzeni za plecami obrońców jest bardzo skuteczne, jako że wydłużamy pole gry. Posiadanie takiego zawodnika jak Inaki Williams to skarb i niewiele klubów na świecie może pochwalić się takim graczem. Jednak należy zaznaczyć, że jest bardzo dobrze wkomponowany do tej drużyny. I odwrotnie, sposób gry tej drużyny jest w dużej mierze uzależniony od charakterystyki tego gracza.

 

 

Nie licząc zdobycia superpucharu Hiszpanii w 2015, ostatni poważny tytuł Athletic to rok 1984. Zgodnie z tradycją, całe miasto świętuje tytuł z drużyną, która płynie łódką, zwaną „gabarra”. Mam nadzieję, że historia się powtórzy i Bilbao doczeka się kolejnego święta.

Źródło zdjęcia:

La ikurriña de Atotxa

Opublikowano Dodaj komentarz

Baskijski finał (Real Sociedad)

To będzie wyjątkowy finał. Pierwszy w historii. Jeszcze nigdy w ostatnim meczu pucharu Copa del Rey nie spotkały się dwie drużyny z Kraju Basków, Real Sociedad i Athletic Bilbao. Właśnie mija mój 3 sezon, od kiedy przeprowadziłem się do tego miejsca. Wiem, ile dla Basków znaczy piłka nożna i jak wyjątkowy będzie to dzień. Region, w którym mieszka nieco ponad 2 mln mieszkańców, o niewielkiej powierzchni (7234 km2) jest kolebką futbolu. Piłka nożna obecna jest wszędzie. Cieszę się, że mogę żyć w tak wyjątkowym miejscu.

Widać olbrzymią rywalizację, pomiędzy obydwoma klubami. Real Sociedad to największy rywal na domowym rynku dla Athletic. Rywalizacja ta, nie dotyczy wyłącznie drużyn seniorskich, tylko zaczyna się już dużo wcześniej, na samym dole tej piramidy. Jako że, filozofia drużyny z Bilbao zakłada grę wyłącznie zawodnikami z Kraju Basków, chcą oni kontrolować jak największą ilość zdolnych graczy. W wielu przypadkach ich wzrok jest skierowany na zawodników Realu Sociedad i zaczyna się konflikt interesów. Jednakże, jest coraz mniej przypadków zmian barw klubowych, ze względu na silną przynależność do danego regionu (Vizcaya lub Gipuzkoa) oraz identyfikowanie się z klubem. Najgłośniejsze transfery w ostatnim czasie pomiędzy tymi klubami to Inigo Martinez z Realu Sociedad do Athletic oraz bramkarz Alex Remiro w odwrotną stronę.

Korzystając z okazji zdecydowałem się rozebrać na czynniki pierwsze grę obydwu drużyn, zaczynając od Realu Sociedad. To nie jest przypadek, że po 32 latach drużyna z San Sebastian zagra w finale Copa del Rey. W ostatnim czasie, klub ten zrobił wiele rzeczy bardzo dobrze. Warto zacząć od ich filozofii. Często można usłyszeć hasła wypowiadane przez osoby zarządzające klubami: „stawiamy na swoich” czy „chcemy oprzeć pierwszą drużynę na wychowankach”, jednak mało ma to wspólnego z rzeczywistością. Real Sociedad może być przykładem w jaki sposób to osiągnąć. W ich obecnej kadrze, aż 56 % zawodników to wychowankowie klubu. Jako ciekawostkę, chciałbym przypomnieć, że najmłodszy rocznik w tej akademii to U-13! Duże znaczenie ma drużyna rezerw, która jest pewnego rodzaju łącznikiem pomiędzy akademią, a pierwszą drużyną. Co roku do zespołu z Primera Division wchodzą nowi wychowankowie. Nie tylko zawodnicy, ale również trenerzy.

Dobrym przykładem jest Imanol Alguacil, obecny trener pierwszego zespołu. Początkowo wiele osób podchodziło sceptycznie do jego osoby, jako że wydawał się przejściową opcją. Chodziło o to, aby dać czas Xabiemu Alonso na zebranie doświadczenia w drużynie rezerw i z upływem czasu, aby przejął pierwszą drużynę. Jednakże, dzisiaj pozycja obecnego trenera jest dużo mocniejsza i coraz bardziej przekonuje do siebie kibiców. Jako piłkarz grał na pozycji prawego obrońcy na poziomie Primera Division w Realu Sociedad i Villarreal. Po zakończeniu kariery rozpoczął swoją przygodę trenerską od podstawy piramidy. Pierwsze szlify zbierał w rodzinnym mieście Orio z drużynami U-12 i U-14, następnie U-18 w Zarautz, drużyny młodzieżowe Realu Sociedad, rezerwy oraz obecnie pierwsza drużyna. Jak sam powiedział: „To nie był mój główny cel trenowanie pierwszej drużyny, jednak byłem pewien, że jeśli miałbym tam dojść to przechodząc poprzez poszczególne etapy”. W jego zachowaniu widać ogromną pasję do tego co robi i że Real Sociedad jest ważnym elementem w jego życiu. Poniżej wstawiam link do jego reakcji w szatni po wyeliminowaniu Realu Madryt.

https://www.mundodeportivo.com/videos/copa-del-rey/20200206/2759747833397236/la-euforica-celebracion-en-el-vestuario-de-imanol-alguacil-con-sus-jugadores.html

Moim zdaniem modernizacja stadionu Anoeta również miała wpływ na lepsze rezultaty tego klubu. Wcześniej było to jedno z brzydszych miejsc w kalendarzu Primera Division. Dodatkowo bieżna atletyczna sprawiała, że meczu nie oglądało się komfortowo. Dzięki odpowiednim reformom, Real Sociedad ma nowoczesny stadion, na którym kibice mogą w pełni cieszyć się oglądaniem swojej drużyny. W konsekwencji widać większą więź zespołu z trybunami, co stanowi o ich sile.

Warto również poświęcić kilka słów osobie dyrektora sportowego tego klubu, czyli Robertowi Olabe. To on postawił na swoją zaufaną osobę, czyli trenera Imanola Alguacila. Dodatkowo, zreformował strukturę klubu, przede wszystkim w dziale scoutingu oraz analizy, stawiając na ludzi młodych o dużym potencjale. O efektach ich pracy mogą świadczyć udane transfery w poprzednim okienku transferowym. Martin Odegaard, Alexander Isak czy Cristian Portu są kluczowymi postaciami w tym zespole. Warto podkreślić, że zarówno Isak, jak wcześniej ściągnięty Mikel Merino, nie zrobili futory w innych klubach, a Real Sociedad pozwolił im wejść na wyższy poziom.

Co sprawiło, że doszli do finału? Jaką drogę przeszli? Pierwsze dwie rundy to zwycięstwa nad półamatorskimi drużynami, czyli CD Becerril (0-8) i AD Ceuta (0-4). Następnie 1/16 finału, pojedynek z RCD Espanyol (2-0) oraz 1/8 finału, zwycięstwo 3-1 nad Osasuną. Kluczowy pojedynek miał miejsce w następnej rundzie, czyli pojedynek na Santiago Bernabeu. Kto by się spodziewał, że po 56 minutach Real Sociedad będzie prowadził 0-3? Ostatecznie mecz skończył się wynikiem 3-4 i główny kandydat do zdobycia trofeum, czyli Real Madryt został wyeliminowany. Po historycznym sukcesie, przyszedł czas na ostatni krok, czyli pojedynek z rewelacją tych rozgrywek, drużyną Mirandes. Podwójne zwycięstwo (2-1 i 1-0) zapewniło wejście do finału Copa del Rey.

Przejdźmy do meritum, czyli w jaki sposób gra Real Sociedad? Nie jest to tylko moja opinia, ale również wielu osób związanych z piłką, że jest to drużyna, która gra najbardziej efektownie w La Liga w sezonie 2019/2020. Ich główne zalety to: atak pozycyjny bazując na wyprowadzeniu piłki od własnej bramki, gra kombinacyjna w strukturze 1-4-3-3, wykorzystując kreatywny środek pola (Odegaard, Mikel Merino, Zubeldia, Guevara). Każdy z tych zawodników znajduję się w bardzo dobrej formie, a przecież przed nimi jeszcze wiele lat gry i możliwość progresji. Na połowie przeciwnika posiadają zawodników bardzo wertykalnych, którzy powodują, że gra drużyny wchodzi na wyższy bieg (Portu, Januzaj, Oyarzabal). Dwa różne typy napastnika (William Jose vs Isak) pozwalają na wybór jednego z nich w zależności od typu spotkania, atak bezpośredni lub atak pozycyjny. Pierwszy z nich, typowa 9, punkt odniesienia, dobrze grający ciałem, kiedy spotkanie jest bardziej bezpośrednie. Zaś drugi, punkt zaczepienia w ataku, bardzo niebezpieczny, kiedy dostanie piłkę na wolne pole, świetne umiejętności techniczne i 1×1.

W obronie są w stanie dostosować się do różnych warunków meczu, realizując wysoki pressing w strukturze 1-4-2-3-1, broniąc w bloku średnim (1-4-4-2), czy w niektórych sytuacją bronić nisko i przechodząc na (1-5-3-2), jak chociażby w końcówce meczu z Realem Madryt. Kluczowy w tym wszystkim jest fakt, że trener przedstawił zawodnikom swoją ideę i cała drużyna w to wierzy, identyfikując się z tym pomysłem. Jest to drużyna bardzo młoda (średnia wieku w pucharowym meczu z Osasuną wyniosła 21,8 lat)! Jednak pomimo to, jest to zespół coraz bardziej dojrzały piłkarsko.

Wyróżniłbym trzy główne struktury podczas wyprowadzenia piłki. Pierwsza to 1-4-3-3, z bocznymi obrońcami ustawionymi nisko, tak aby stworzyć przewagę liczebną w fazie inicjacji i dać możliwość skrzydłowym wykorzystania szerokości boiska. Dodatkowo, zawodnicy w środku pola ustawieni są na różnych wysokościach, tak aby mogli ze sobą współpracować. Pierwsze podanie trafia do gracza, który pokazuje się do gry i jest ustawiony plecami do bramki przeciwnika. Jednak kolejne, dzięki ustawieniu diagonalnemu, do zawodnika, który jest ukierunkowany twarzą do bramki rywala. Poprzez to zachowanie, zarówno Odegaard jak i Merino są bardzo niebezpieczni, kiedy zaczną prowadzić piłkę na połowę przeciwnika. Warto też zwrócić uwagę na procesy poznawcze w trakcie tej sekwencji, obserwacja nie tylko przed, ale również po zagraniu, co umożliwia podejmowanie optymalnych decyzji, szczególnie Zubeldia jest bardzo dobry w tym elemencie.

 

Zdarza się również, że drużyna z San Sebastian przechodzi na trzech środkowych obrońców, obniżając defensywnego pomocnika. Chodzi o to, że Real Sociedad nie ma lewonożnego środkowego obrońcy, co w pewien sposób ich ogranicza i dlatego też, decydują się na takie rozwiązanie. Analizując ich mecze, można zaobserwować, że środkowi pomocnicy ustawiają się właśnie po lewej stronie boiska, tak aby zneutralizować tę sytuację. W przypadku tej struktury, bocznicy obrońcy grają dużo wyżej, co wymusza zejście do środka skrzydłowych. Ciekawym rozwiązaniem jest gra z pominięciem drugiej linii, tak aby zaskoczyć przeciwnika. W większości sytuacji grają z wykorzystaniem środka pola, jednak czasami środkowi pomocnicy pełnią funkcje wiązania bez piłki, a pierwsze podanie jest ukierunkowane do jednego z trzech graczy ofensywnych.

 

Real Sociedad to zespół, posiadający swoją tożsamość, jednak który potrafi przystosować się do warunków meczowych. Dużym zaskoczeniem był dla mnie sposób w jaki rozpoczynali akcję w rewanżowym spotkaniu z Mirandes. W pierwszym meczu podążając za swoją filozofią budowania akcji od tyłu, przeciwnicy wielokrotnie stworzyli sobie sytuację bramkową poprzez wysoki pressing. Aby tego uniknąć w rewanżu, Real Sociedad zdecydował się na grę dużo bardziej bezpośrednią. Ich plan na ten mecz, w dużym stopniu utrudnił działania zespołu z Mirandy. Drugoligowiec już nie mógł wykorzystać swojej największej broni, czyli wysokiego pressingu, który okazał się bardzo skuteczny w meczach z Sevillą i Villarreal.

 

Warto też, wyróżnić funkcje Alexa Remiro w ataku na połowie własnej. Było to bardzo dobrze widoczne w pierwszej połowie spotkania z Realem Madryt. Królewscy nie pozwalali przeciwnikowi na wyprowadzenie piłki od tyłu, dlatego też bramkarz Realu Sociedad zdecydował się na inne rozwiązanie. Wykorzystał grę „półbezpośrednią” szukając wolnego zawodnika w strefie pomiędzy dwoma formacjami Realu Madryt. Było to możliwie dzięki ustawieniu trzech zawodników ofensywnych Realu Sociedad, którzy wiązali bez piłki czterech obrońców Królewskich i poprzez to, jeden z graczy piętra niżej stawał się tzw. „hombre libre”, czyli wolnym zawodnikiem. Widać było dużą powtarzalność w tym zachowaniu.

 

 

 

 

Real Sociedad na połowie przeciwnika to drużyna niezwykle wszechstronna. Potrafią utrzymać się przy piłce w danym sektorze, tak aby zakumulować przeciwnika i w konsekwencji wykorzystać stworzoną przestrzeń po przeciwnej stronie. Podoba mi się w jaki sposób zmieniają tempo gry, jest to widoczne na połowie przeciwnika, gdzie są bardzo wertykalni i potrafią wykorzystać szybkość ofensywnych graczy. Zachowanie, które można często zaobserwować w ich grze, to w momencie kiedy jeden z zawodników schodzi po piłkę, inny od razu rusza na wolną przestrzeń. Nie grają tylko do nogi, ale również na wolne pole.

 

 

 

 

Ktoś mógłby się spytać jak to możliwe, że odnajdują się w różnych sposobach gry? Podążając za słowami trenera Eibaru, Jose Luisa Mendilibara: „dobry zawodnik odnajdzie się w każdym stylu gry”, gracze Real Sociedad dobrze wyglądają również w grze bezpośredniej, co było widoczne w rewanżowym meczu z Mirandes. Zbierali „drugie piłki” nie poprzez siłę, ale dzięki szybszej antycypacji od przeciwnika. Po przejęciu futbolówki byli w stanie utrzymać posiadanie piłki na małej przestrzeni, pomimo nacisku ze strony rywala. Moim zdaniem to właśnie ten aspekt decyduje o wartości piłkarza, szybkość podejmowania decyzji. Oglądając mecze Primera, Segunda i Segunda B, widziałem wielu znakomitych graczy, jednak to co wyróżnia tych najlepszych, to czas podejmowania decyzji.

 

 

Nie podlega żadnej wątpliwości, że największy atut Realu Sociedad to gra ofensywna. Jednakże, są aspekty, na które warto zwrócić uwagę w grze obronnej. W większości sytuacji zespół z San Sebastian decyduje się na grę w bloku średnim, płynnie przechodząc z ustawienia 1-4-3-3 w ataku do 1-4-4-2 w obronie. Na ogół to Martin Odegaard wciela się w role drugiego napastnika, jako, że ma bardzo dobry doskok pressingowy. W środku pola zawsze jeden środkowy pomocnik jest ustawiony nieco niżej, tak aby móc dokonać asekuracji drugiej linii. Ponadto, w przypadku gdy przeciwnik minie drugą linię, ten gracz jest bardzo istotnym elementem, tworząc wraz z linią obrony strukturę bezpieczeństwa 4+1.

 

 

Mocnym punktem Real Sociedad jest wzajemna asekuracja w różnych strefach boiska. Weźmy pod uwagę boczny sektor, w którym to odległość pomiędzy bocznym obrońcą, a skrzydłowym jest niewielka, co umożliwia wzajemną asekurację. Chodzi mi o to, że to nie jest drużyna w której skrzydłowi są ustawieni szeroko, głównie odpowiadając za atak, a w momencie straty nie zdążą wrócić do swojej strefy. W przypadku tej drużyny, skrzydłowi po stracie dokonują powrotu, tak aby z resztą drużyny tworzyć kompakt. Świetnie oddają to słowa Mikela Oyarzabala, który w jednym z wywiadów mówił o tym, że „cieszy się grą bez piłki”.

 

Ponadto, w tej drużynie widać chęć do opuszczania swojej strefy podążając za przeciwnikiem, bądź realizując asekurację kolegi z zespołu. Jest to dobrze zobrazowane na przykładzie środkowych obrońców. W niektórych drużynach, na przykład Atletico Madryt, stoperzy rzadko wychodzą ze swojej strefy, ich głównym celem jest zabezpieczenie środkowej osi boiska. W przypadku Realu Sociedad zarówno Le Normand jak i Elustondo opuszczają swoje strefy. Można to zaobserwować w momencie kiedy podążają za przeciwnikiem, starając się dokonać antycypacji pojedynku bądź dokonując asekuracji bocznych obrońców. Ma to swoje plusy, jednak aby było to skuteczne, reszta drużyny musi być na to przygotowana, tak żeby wypełnić pozostałą lukę.

 

 

Tak jak wspominałem wcześniej mocnym punktem tej drużyny jest umiejętność adaptacji. Dlatego też, kiedy jest taka potrzeba, decydują się na realizację wysokiego pressingu (na ogół w strukturze 1-4-2-3-1). Wysunięty napastnik wymusza na obrońcach drużyny przeciwnej podjęcie natychmiastowej decyzji, środkowi pomocnicy zapewniają równowagę, zaś obrońcy są przygotowani na zabezpieczenie dalszych stref poprzez skuteczne oddalenie ryzyka. Z drugiej strony, w meczu z Realem Madryt można było zaobserwować strukturę 1-5-3-2 w bloku niskim, tak aby zakumulować więcej obrońców w polu karnym oraz umożliwić efektywniejszą asekurację w bocznym sektorze.

 

 

 

 

Taki styl gry doprowadził drużynę Realu Sociedad do historycznego finału Copa del Rey. Za kilka dni postaram się opublikować charakterystykę gry ich rywala, czyli Athletic Bilbao. Bądźcie czujni!

Źródło zdjęcia:
https://as.com/futbol/2020/03/05/copa_del_rey/1583445153_898531.html

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Nunca dejes de creer

Dwumecz Atletico-Liverpool to jeden ciekawszych meczów na topowym poziomie, który można było ostatnio obejrzeć. Warto zagłębić się w ten pojedynek, jako, że w najbliższym czasie nie będzie można zobaczyć spotkań na takim poziomie, ze względu na epidemię koronawirusa. Nie lubię sprowadzania piłki nożnej do ogólnikowych komentarzy. Wygrali, bo mieli szczęście. Bramkarz wybronił im mecz. Drużyna będąca w posiadaniu piłki i stwarzająca większą ilość sytuacji zasłużyła na zwycięstwo. Między innymi takie opinie można było usłyszeć po dwumeczu Liverpool-Atletico. Ja uważam, że w piłce nie ma przypadku. Żeby wyeliminować taki zespół jak Liverpool trzeba zrobić bardzo dużo rzeczy dobrze. Dlatego też, postanowiłem przeanalizować ten pojedynek i wyróżnić kluczowe aspekty, dzięki którym Atletico wyeliminowało Liverpool.

Bez limitów

Coraz bardziej jestem przekonany, że o sukcesie w piłce ogromne znaczenia ma głowa. Gdzie jest granica cierpienia zawodników Atletico? Ile można biegać bez piłki? Diego Simeone sprawił, że każdy z zawodników jest w stanie grać ponad swoje limity. Nie oddadzą tego żadne statystyki, aspektów takich jak poświęcenie, intensywność czy wiara, nie można zmierzyć w żaden sposób. Argentyńczyk poprzez swoją postawę jest w stanie zarażać innych pasją do piłki nożnej. Nie zdajemy sobie sprawy jakie możliwości ma istota ludzka i jakie rezerwy ma każdy zawodnik. Podobał mi się filmik, w jaki sposób świętuje zwycięstwo rodzina Simeone. Emocje, które im się udzielają są podobne do drużyny rojiblancos.

https://www.marca.com/futbol/champions-league/2020/03/12/5e6a2dbb46163fa8718b460d.html

Zarządzanie emocjami

Jak silnym trzeba być mentalnie, żeby wytrzymać takie spotkanie? Grając u siebie utrzymać dyscyplinę taktyczną, która spowodowała, że Liverpool nie oddał celnego strzału na bramkę. Jednak zdarzenia na Wanda Metropolitano to była dopiero rozgrzewka przed rewanżem na Anfield. To właśnie tam zespół Atletico pokazał sztukę zarządzania emocjami. Będąc całkowicie zdominowanym przez Liverpool, cały czas zespół rojiblancos utrzymał koncentrację. Byli przygotowani na ciężkie momenty, gdyż wiedzieli, że w momencie, kiedy Anglicy będą prowadzić, może wkraść się rozluźnienie w ich poczynania, co odpowiednio wykorzystali.

Nie stracić bramki u siebie

Kontrola wyniku ma kluczowe znaczenie w przypadku spotkań mecz i rewanż. Zero z tyłu u siebie to bardzo dobry wynik, nawet jeśli miałby to być bezbramkowy remis. W przypadku Atletico udało się to uzyskać, wygrywając pierwszy mecz 1-0. Wynik ten zmusił Liverpool do gry bardziej ofensywnej w rewanżu, co w konsekwencji spowodowało, że byli bardziej narażeni na kontrę Atletico. Strata 1 lub nawet 2 bramek była wkalkulowana w grę rojiblancos. Wiedzieli, że Liverpool nie utrzyma koncentracji na najwyższym poziomie przez cały mecz i uda im się stworzyć sytuację bramkową. Kto by się spodziewał, że strzelą aż 3 bramki? Nie tylko eliminując rywala w wyśmienitej formie, ale pokonując go w obydwu meczach.

Jest jeszcze aspekt, o którym rzadko się mówi, czyli zarządzanie wynikiem. Drużyna jest w momencie kontrataku i głównym celem nie jest zdobycie bramki, ale sprowokowanie faulu, tak żeby odetchnąć i zabrać cenne sekundy. W jaki sposób wykonujesz rzut wolny, kiedy wygrywasz, a kiedy przegrywasz? Ilu zawodników bierze udział bezpośrednio w ataku bądź w obronie w zależności od wyniku? Czy jesteś w stanie wykorzystać „czas martwy”, tak aby zawodnicy złapali oddech lub aby zaskoczyć przeciwnika? Te zachowania drużyna Simeone ma opanowane do perfekcji.

 

Struktura 1-4-4-2

Należy zaznaczyć jak ważne w osiągnięciu celu była odpowiednia realizacja gry w ustawieniu 1-4-4-2. W jaki sposób Simeone dobiera wykonawców do jego pomysłu na grę. Można zauważyć, że część zawodników wzajemnie się uzupełnia. Na przykład skrzydłowi, w pierwszym meczu Koke i Lemar, zaś w drugim Saul i Correa. Spowodowało to, że pierwszy z nich dawał równowagę w środku pola, zaś dzięki szybkości drugiego, Atletico było bardzo niebezpieczne po odbiorze piłki. O podobnej różnorodności możemy powiedzieć w przypadku napastników, w pierwszym meczu Morata i Correa, w drugim Diego Costa i Joao Felix. Pierwszy typ to tzw. „punkt odniesienia” w ataku, dzięki temu Atletico skutecznie było w stanie realizować grę bezpośrednią, dodatkowo skupiał na sobie uwagę kilku obrońców, a przez to reszta zespołu miała więcej miejsca. Drugi napastnik charakteryzował się większą mobilnością oraz umiejętnościami technicznymi, które pozwalały wziąć głębszy oddech reszcie zespołu po obiorze piłki. Ważne było to, że po odbiorze piłki dwójka napastników była ustawiona na różnych wysokościach, dzięki temu ta współpraca była bardziej efektywna.

W obecnej drużynie Simeone, boczni obrońcy (Lodi i Tripper) charakteryzują się dużą mobilnością w ataku i defensywie doskakują bardzo wysoko. Ma to swoje plusy, jednak również minusy (Liverpool korzystał z wolnej przestrzeni za plecami bocznych obrońców). Cała struktura oparta była na solidnym kręgosłupie. Wybitnym bramkarzu (Oblak), dwójce środkowych obrońców, którzy nie mają umiejętności technicznych na najwyższym poziomie i wyprowadzenie piłki nie jest ich mocną stroną, jednak nadrabiają to poprzez agresywność oraz odpowiednie ustawianie się przede wszystkim w polu karnym (Savic i Felipe) oraz parze środkowych pomocników (Thomas i Saul lub Koke), którzy zapewniali równowagę tej drużynie, korygując ustawienie, realizując nieustanną asekurację, zaś z piłką dając ciągłość w ataku.

Bez ryzyka na połowie własnej

Podczas 180 minut wraz z dogrywką, drużyna Simeone, ani razu nie zdecydowała się na wyprowadzenie piłki wykorzystując atak pozycyjny. Dominowała gra bezpośrednia, w której to Jan Oblak kierunkował podanie w boczny sektor, przede wszystkim w kierunku napastnika „punkt odniesienia”. W tym przypadku ciężko jest wygrać „pierwszą piłkę” i płynnie przejść do ataku, dlatego też Atletico było nastawione na zebranie „drugiej piłki”. Ustawienie na różnych wysokościach oraz antycypacja stref, w które może spaść piłka decydowało o sukcesie tej akcji. Cała drużyna znajdowała się na bardzo małej przestrzeni, dzięki temu w przypadku gdy Liverpool wygrał tę sytuację, nie byli w stanie zaskoczyć Atletico.

 

Były momenty, w których drużyna Simeone zrealizowała dłuższą sekwencje podań. Sytuację te nie pojawiały się dosyć często, jednak były konieczne, tak aby móc „odpocząć z piłką” i nie biegać przez 90 minut wyłącznie za futbolówką. Działo się to w momencie, gdy udało się wygrać stykową piłkę i za pomocą „podania bezpieczeństwa” zagrać do tyłu. Realizacja kilku krótkich podań, które były możliwe ze względu na to, że Liverpool był nieco ustawiony niżej. Drużyna Kloppa przez krótki okres czasu może być pasywna w obronie, dlatego też sekwencje te nie były długie. W momencie gdy przeciwnik doskoczył, głównie Savic decydował się na dłuższe podanie za linię obrońców Liverpoolu, starając się wykorzystać tę przestrzeń, co w niektórych przypadkach okazało się skuteczne.

 

 

Na zewnątrz tak, przez środek nie

Struktura zespołu Atletico Madryt oraz charakterystyka poszczególnych zawodników wymusza w pewien sposób ich styl gry. Kiedy usłyszałem mądre zdanie, że zawodnik jest sam w sobie taktyką. Porównując ustawienia obydwu drużyn, wiadome było, że Atletico ciężko będzie miało stworzyć przewagę w środku pola, ze względu na sytuacje 2×3 w tym sektorze boiska. Dlatego też, starali się stworzyć przewagę na zewnątrz, wykorzystując ofensywne nastawienie bocznych obrońców, ustawienie skrzydłowego oraz wsparcie jednego z napastników, który często schodził w boczny sektor. Reszta zespołu, przesuwała się w kierunku strefy aktywnej, zabezpieczając dalsze strefy, przede wszystkim środkową oś boiska. Ważną funkcję pełnił skrzydłowy po przeciwnej stronie, który schodził do środka. Dzięki temu, w przypadku straty, drużyna była w równowadze i ciężko było ich zaskoczyć w przypadku odbioru piłki przez przeciwnika.

 

 

Efektywność

Dane w piłce nożnej nie zawsze muszą pokrywać się z wynikiem. Liverpool stworzył sobie dużo więcej sytuacji bramkowych, jednak efektywność ich ataków była dużo gorsza. W meczu rewanżowym na 12 strzałów celnych, 2 z nich trafiły do bramki (16% efektywności). Atletico było dużo bardziej skuteczne, 3 z 6 strzałów celnych zakończyły się bramką co daje 50% efektywności. Ilość podań obydwu drużyn, również dużo mówi na temat tego, w jaki sposób atakowała każda z drużyn (691 do 203 na korzyść Liverpoolu). Analizując ten dwumecz, mam wrażenie, że Atletico miało bardziej klarowne to co mają zrobić z piłką po jej odbiorze. Szukanie pierwszego podania do przodu, ruch bez piłki na wolne pole, tempo kontrataku oraz co najważniejsze wykorzystanie dezorganizacji drużyny przeciwnej. Liverpool słynie ze znakomitego „gegenpressingu”, co również było widoczne w tym meczu, jednak na połowie przeciwnika. Na połowie własnej, posiadając wielu zawodników zaangażowanych w atak oraz z dużymi odległościami pomiędzy graczami w obronie, nie udało im się zneutralizować zabójczych kontrataków Atletico Madryt.

 

 

Powrót, tak aby odbudować ustawienie

To co najbardziej podobało mi się w grze Atletico, to powrót całej drużyny za linię piłki, tak aby odbudować ustawienie. Generalnie nie tylko w tym meczu, ale już w poprzednich spotkaniach aspekt ten był widoczny i jest na stałe wpisany do DNA drużyny Simeone. Jest to jeden z zespołów, który najlepiej realizuję tę koncepcję na świecie. W jaki sposób Argentyńczyk sprawił, że zawodnicy wracają z taką samą intensywnością na swoją połowę jak ruszając do kontrataku? Dobre pytanie. Bardzo trudno to wytrenować, dlatego też duży szacunek za końcowy efekt. W tym meczu było to kluczowe, gdyż w momencie gdy Liverpool minął ich pierwszą linię pressingu, nie mógł czuć się swobodnie z piłką. Obrońcy umiejętnie opóźniali akcję, dając czas na powrót reszcie zespołu. W konsekwencji Atletico przechodziło do obrony niskiej posiadając 11 zawodników za linią piłki.

 

 

Popis gry obronnej

Atletico Madryt słynnie ze skutecznej gry obronnej, jednak w tym dwumeczu weszli na jeszcze wyższy poziom, zatrzymując taką drużynę jak Liverpool. Ustawienie 1-4-4-2 pozwala w symetryczny i racjonalny sposób okupować przestrzeń w obronie, dlatego też ciężko jest przeciwstawić się takiej strukturze przeciwnikowi. Ponadto, drużyna Simeone inteligentnie zagęszczała środek pola, oddając wolne miejsce na bokach (strefie pasywnej). Jednak w przypadku przeniesienia gry w boczny sektor, Atletico szybko przesuwało i najbliżsi zawodnicy realizowali doskok w strefie aktywnej.

 

 

Obrona w polu karnym

Niezliczoną ilość dośrodkowań w pole karne wykonał Liverpool, przede wszystkim w meczu rewanżowym. Niektóre sytuacje były bardzo niebezpieczne, jednak w większości sytuacji uważam, że drużyna Simeona dobrze wyglądała w tym elemencie. Nie tylko poprzez akumulację dużej ilości zawodników, ale również dzięki realizacji wielu istotnych aspektów. Okupowanie odpowiednich stref, tak aby poszczególni zawodnicy sobie wzajemnie nie przeszkadzali i byli efektywni. Ważne również było, aby strefa Oblaka, była stosunkowo duża, tak aby mógł wykazać się swoimi umiejętnościami. Odpowiednie ustawienie poprzez orientację ciała, która umożliwia kontrolę przeciwnika i skuteczną obronę. Wybicie piłki, tak aby oddalić ryzyko i nie spowodować kolejnego zagrożenia ze strony Liverpoolu.

 

 

 

 

Przestrzeń za plecami bocznego obrońcy

Generalnie Atletico zostawiło bardzo mało wolnej przestrzeni dla Liverpoolu, jednak była jedna strefa, która mogłaby zostać lepiej wykorzystana. Mam na myśli, przestrzeń za plecami bocznego obrońcy. Zarówno Lodi jaki Tripper mają nawyk wysokiego doskakiwania do przeciwnika. W tej sytuacji za ich asekurację odpowiedzialny był jeden ze środkowych pomocników, który nie zawsze zdążył z asekuracją (tak padła pierwsza bramka dla Liverpoolu). W niektórych drużynach (na przykład SD Eibar) odpowiedzialny za to jest bliższy środkowy obrońca, jednak Simeone chce pozostawić ich w polu karnym, tak aby wykorzystali swoje warunki w obronie chociażby podczas dośrodkowania.

 

 

Zmiany

Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że dobrego trenera poznaje się po tym jakie zmiany robi. O Simeone można powiedzieć, że ten element warsztatu trenerskiego ma bardzo dobrze opanowany. Kto wpadłby na pomysł, żeby zdjąć napastnika (Diego Costę) i wprowadzić nominalnego środkowego pomocnika (Marcosa Llorente), jednak ustawiając go na skrzydle? „Po odbiorze idzie do przodu, ma dobre uderzenie, dlaczego go nie spróbować”? Tak mówił o nim argentyński szkoleniowiec. Ważny jest również timinig, jeżeli chodzi o zmiany. W jakim momencie dany zawodnik przestaje dawać wystarczająco i można go zmienić na innego. Gdyby Simeone wprowadził Moratę 10 minut wcześniej za Joao Felixa, mecz mógłby się inaczej potoczyć. Dlaczego zmienia Trippiera i wprowadza Vrsaljko? Teoretycznie zmiana defensywna, a przegrywał 1-0, czyli musiał strzelić bramkę. Czasami poprzez poprawę gry obronnej, drużyna stwarza więcej sytuacji bramkowych w ataku. Mówił mi o tym Gaizka Garitano, na przykładzie meczu Betis Sevilla-Athletic Bilbao. Przegrywając po pierwszej połowie 3-0, zmienił ofensywnego gracza wprowadzając środkowego obrońcę, mecz zakończył się wynikiem 3-2, a Athletic w końcówce mógł ten mecz nawet zremisować. Na podobny manewr zdecydował się Diego Simeone. W drugiej części dogrywki wprowadza Gimeneza za Correę, przechodząc na trójkę obrońców i zabezpieczając strefę pola karnego. W konsekwencji udało się zamknąć spotkanie strzelając 3 bramkę.

Oblak vs Adrian

Porównując tych bramkarzy, oczywiste jest, że pierwszy z nich jest dużo lepszy i zaliczył fantastyczny występ. To o nim Simeone powiedział: „Barcelona ma Messiego, zaś my mamy Oblaka, najlepszego bramkarza na świecie”. Jednak nie lubię sprowadzać wyniku meczu wyłącznie do dyspozycji bramkarza. Moją myśl dobrze oddaje porównanie dwóch bliźniaczych sytuacji. Pierwsza z nich, to błąd Oblaka, bez konsekwencji, zaś prawie taka sama sytuacja, po złym podaniu Adriana, kończy się bramką dla Atletico. Mało się mówi o sytuacji Oblaka, zaś fala krytyki spadła na bramkarza Liverpolu. Co decyduje o powodzeniu tej akcji? Postawa bramkarza, czy zachowanie zawodników z piłką? W pierwszej sytuacji Salah, chce przyspieszyć, grając na jeden kontakt, jednak nie zdaje sobie sprawy, że Firmino jest na spalonym. W drugiej sytuacji, Joao Felix przejmuję piłkę, ale nie zagrywa od razu do przodu, tylko daje czas Marcosowi Llorente, aby uniknął pozycji spalonej i dopiero wtedy decyduje się podać do niego. Niby mały szczegół, a robi różnicę.

 

 

 

Taktyka indywidualna

W grze Atletico oprócz znakomitej organizacji zespołowej, podoba mi się w jaki sposób zachowują się poszczególne jednostki. Mam na myśli taktykę indywidualną, czyli powiązanie techniki z intencją taktyczną. Detale które trzeba korygować w treningu, tak aby poprawić każdego zawodnika. Dwa przykłady zachowań zawodników Atletico Madryt. Pierwszy, to obrona w polu karnym. Warto zwrócić uwagę na nawyk ustawienia rąk z tyłu, tak aby uniknąć przypadkowego kontaktu i w konsekwencji rzutu karnego. Drugi przykład to zachowanie Koke przed doskokiem pressingowym. W jaki sposób obserwuje to co ma za plecami, tak żeby odpowiednio odciąć linię podania oraz jak obniża środek ciężkości, żeby nie zostać miniętym.

 

Na koniec trzeba przytoczyć słowa Diego Simeone: „si se cree y se trabaja, se puede” czy „nunca dejes de creer”, czyli „jeśli się wierzy i pracuje, to można” i „nigdy nie przestawaj wierzyć”. Nie są to puste słowa, tylko idą za tym czyny, które są widoczne na boisku. To nie tylko wyeliminowanie tak klasowej drużyny jak Liverpool. To coś więcej. Jak śpiewają kibice tego klubu: „Enamorado del Atleti, no lo puedes entender”. Zakochany w Atleti, tego nie zrozumiesz.

Źródło zdjęcia: Twitter El Partidazo de Cope

Opublikowano Dodaj komentarz

Que bonito es, este Mirandes!

Jak to możliwe, że Mirandes zagra w półfinale Copa del Rey? Co sprawia, że zespół, który jest beniaminkiem w rozgrywkach Segunda Division wyeliminował Celtę Vigo, Sevillę i Villarreal? Obecny sezon to jeden z najlepszych w historii Mirandes, a może być wyjątkowy, drużyna ta nigdy nie była w Primera Division, ani nie doszła do finału Copa del Rey. Klub ten jest dobrze zarządzany, co ma przełożenie na grę całego zespołu. Skromność, pokora, zaufanie, te wartości najlepiej opisują drużynę z Mirandy. Co rozumiem poprzez dobre zarządzanie? Chociażby fakt, że pomimo 1 zwycięstwa w 10 pierwszych kolejkach, klub obdarzył zaufaniem trenera Andoniego Iraolę, który odpłacił się wynikami ponad stan w dalszej części sezonu. Obecny trener to była legenda Athletic Bilbao oraz były reprezentant Hiszpanii. Jako trener ma niewielkie doświadczenie, wcześniej prowadził AEK Larnaca na Cyprze. Zakwalifikował się do fazy grupowej Europa League oraz zdobył z tą drużyną Superpuchar pokonując APOEL.

 

W jaki sposób stworzono kadrę tego zespołu? Dobierając zawodników głodnych sukcesu, nie wydając przy tym dużych kwot na transfery bądź obfite kontrakty. Można stwierdzić, że jest to zespół złożony z zawodników niechcianych, niedocenianych lub którzy nie są jeszcze gotowi na rywalizację na najwyższym poziomie. Świadczy o tym duża ilość zawodników wypożyczonych (aż 10 w całej kadrze). Dobry przykład to Alvaro Rey. Zawodnik ten wcześniej grał w niższych ligach w Hiszpanii oraz podróżował po różnych zakątkach świata (USA, Grecja czy Polska). Dlatego też, nasuwa się pytanie, jak taki zawodnik mógł nie poradzić sobie w Arce Gdynia? Dlaczego nikt na niego nie postawił, tak aby mógł pokazać pełnię swoich umiejętności? Przecież właśnie takich zawodników nam brakuje. Charakteryzuje go szybkość, duże umiejętności techniczne, gra 1×1 i odejście z piłką. Alvaro Rey to kluczowy zawodnik w zespole z Mirandy. Widać, że klub jest skromny w swoich działaniach. Stadion Anduva może pomieścić nieco ponad 5 tysięcy osób, a drużyna nie jest tworzona ponad stan, tylko dostosowana do realnych potrzeb.

Miranda de Ebra to mała miejscowość (około 38 tysięcy mieszkańców) znajdująca się w prowincji Burgos, około 80 km od miejsca w którym mieszkam, czyli Bilbao. Ciekawostką historyczną jest fakt, że czasie II wojny światowej znajdował się tutaj najdłużej działający, bo do 1947 roku, frankistowski obóz koncentracyjny. To, że znajdują się w pobliżu Kraju Basków sprawia, że mogą korzystać z kopalni talentów wywodzących się z tego regionu. Inigo Vicente, Jon Guridi czy Martin Merquelanz to zawodnicy pochodzący z Kraju Basków, którzy znajdują się na wypożyczeniu w Mirandes. Zaintrygowany ich wynikami postanowiłem przekonać się na własne oczy co sprawia, że są w stanie rywalizować z najlepszymi drużynami La Liga. Wsiadłem w samochód, wybrałem się do Mirandy, aby zobaczyć jak eliminuje Sevillę, a w następnej fazie Villareal. Poniżej przedstawię Wam swoje wnioski.

Mirandes gra w ustawieniu 1-4-2-3-1 bądź 1-4-4-2. Doświadczenie oraz solidność z tyłu zapewnia im pozycja bramkarza, Limones (33 lata) wraz z dwójką stoperów Sergio Gonzalez (27 lat) oraz Odei Onaindia (30 lat). Nie podejmują zbędnego ryzyka, są bardzo zdecydowani w swoich działaniach i dzięki temu drużyna czuje się pewniej. Poprzez dobrą strukturę bezpieczeństwa, nie jest im łatwo stworzyć sytuację bramkową. Boczni obrońcy odgrywają ważną rolę w ataku, podłączając się za akcją w przypadku odbioru piłki. Zarówno Franquesa oraz Gonzalez świetnie wyglądają w ataku i dzięki temu dobrze wygląda współpraca, w ataku, w bocznych sektorach ze skrzydłowymi. Mój ulubiony zawodnik z tej drużyny to środkowy pomocnik Mickael Malsa, który występuje z Sanchezem bądź Guridim. Doskonale rozumie grę, wie kiedy przyspieszyć, kiedy ją spowolnić, dobrze się ustawia i dzięki temu notuje dużo odbiorów oraz zapewnia równowagę całej drużynie. Z przyjemnością się na niego patrzy, kwestią czasu jest kiedy zmieni barwy klubowe. Jednak kluczową rolę w ich stylu gry odgrywają zawodnicy ofensywni, skrzydłowi: Merquelanz i Alvaro Rey, ofensywny pomocnik Alvaro Pena i napastnik Matheus Aias. Są bardzo efektywni i pokazują pełnie swoich możliwości tuż po odbiorze piłki na połowie przeciwnika.

Zachowując wszelkie proporcje Mirandes przypomina mi Liverpool. Jest to zespół, który ma bardzo dobrze dopracowane fazy przejściowe. Przede wszystkim tuż po odbiorze piłki, są bardzo wertykalni, w ciągu kilku sekund są w stanie zakończyć akcję stwarzając zagrożenie. Z drugiej strony bardzo szybko reagują na stratę piłki, zagęszczając strefę piłki oraz wykonując powrót zawodników oddalonych. Podobnie jak Jurgen Kloop, Andoni Iraola jest fanem wysokiego pressingu, co widać w działaniach jego zespołu.

 

 

Analizę ich gry zacznijmy właśnie od tego aspektu. Wyróżnia ich to, że są w stanie wybrać odpowiedni moment na doskok pressingowy. Nie idą na każdą piłkę, tylko w momencie kiedy ich drużyna znajduje się w równowadze. Nie są chaotyczni w swoich działaniach i unikają dezorganizacji w obronie. Najbliższy zawodnik wykonuje doskok pressingowy, ukierunkowując przeciwnika do danej strefy, w której ma nastąpić odbiór. Dodatkowo, warto wspomnieć o tzw. „drugich obrońcach”, którzy są odpowiedzialni za antycypację stref, gdzie przeciwnik będzie chciał dokonać progresji w ataku. Jest taka rzecz, której nie widać na wideo, a można zaobserwować analizując mecz na żywo. Chodzi o zabezpieczenie dalszych stref poprzez ustawienie tzw „trzecich obrońców”. W meczu z Villarreal było to dobrze widoczne. Pomimo faktu, że piłka znajdowała się na połowie przeciwnika, środkowi obrońcy Mirandes byli ustawieni bardzo blisko napastnika Gerarda Moreno, który w tym meczu nie mógł pokazać pełni swoich możliwości. Jest to bardzo istotny element, o którym mało się mówi.

 

 

 

Podoba mi się zachowanie zawodników ofensywnych w obronie. Jest to drużyna, która stara się zaangażować cały zespół w działania defensywne. Rezygnują z pozostawienia zawodników z przodu na rzecz powrotu i posiadania całego zespołu za linią piłki. Dobrze to widać tuż po jej stracie. Są momenty, w których zagęszczają strefę aktywną, tak aby w ciągu kilku sekund ponownie być w posiadaniu piłki. Jeśli przeciwnik wyjdzie z tej sytuacji dokonują zorganizowanego powrotu do obrony. Dążą do odbudowania ustawienia tak, aby 10 zawodników znajdowało się za linią piłki. Nie wszyscy, gdyż jeden napastnik jest ustawiony nieco wyżej tak, aby być tzw. „punktem zaczepienia” w momencie odbioru piłki.

 

 

Powrót po stracie, nie tylko dotyczy zawodników ofensywnych, ale przede wszystkim obrońców bądź pomocników. Jak zachować się w przypadku, gdy przeciwnik odebrał piłkę, znajduje się w sytuacji 3×3 i ma dużo wolnego miejsca? Obrońcy Mirandes mają dobrze dopracowaną koncepcję opóźniania akcji, tak aby uniknąć bezpośredniego zagrożenia oraz dać czas reszcie zespołu na powrót i asekurację w obronie. Poprzez te zachowanie drużynie przeciwnej ciężko jest ich zaskoczyć poprzez kontratak.

 

 

Mirandes płynnie przechodzi z systemu 1-4-4-2 na 1-4-2-3-1. Pierwsze ustawienie widać realizując wysoki pressing, gdzie dobrze wykorzystują dwójkę napastników, tak aby ukierunkować przeciwnika do danej strefy. Zaś w przypadku obrony na połowie własnej decydują się na 1-4-2-3-1, gdzie zagęszczają środek pola i wysunięty napastnik oraz dwójka skrzydłowych będą receptorami pierwszego podania tuż po odbiorze.

Grając z przeciwnikami o większych umiejętnościach technicznych, ciężko jest grać przez 90 minut wysokim pressingiem. Dlatego też w zarówno w meczu z Sevillą jak i Villarealem były momenty, w których zostali zepchnięci do obrony na połowie własnej tak, aby bronić historycznego wyniku. Pomimo dominacji przeciwników z La Liga poprzez posiadanie piłki ciężko było im stworzyć sytuację bramkową. Dlaczego? Zespół z Mirandy dobrze broni strefy w polu karnym (odpowiednie ustawienie, pozycja ciała, kontrola przeciwnika, spojrzenia, komunikacja oraz jakość wybić piłki). Te detale decydują, że w danej sytuacji przeciwnik stworzy sytuacje bramkową bądź nie.

 

 

Zdecydowanie najlepsza cecha tego zespołu to przejście z obrony do ataku. Piłka nożna idzie w kierunku szybkości i w przypadku Mirandes widać, że podążają za najnowszymi trendami. Tuż po obiorze piłki odpalają swoje „petardy”, czyli Alvaro Rey, Merquelanz i Matheus Arias, którzy są bardzo efektywni w tym elemencie i po kilku sekundach od odzyskania piłki stwarzają sytuację bramkową. Obserwując tych graczy, można zauważyć dużą różnorodność w działaniach bez piłki. Poprzez odpowiedni ruch są w stanie uzyskać przewagę pozycyjną nad przeciwnikiem. Widać nawyk podłączenia się za akcją, reszty zawodników, chociażby bocznych obrońców, tak aby w przypadku niepowodzenia dalej móc kontynuować atak. Chęć zakończenia akcji za wszelką cenę, powoduje, że uniemożliwiają stworzenie kontry drużyny przeciwnej.

 

 

 

 

 

Czy można mieć inicjatywę w meczu bez dużego posiadania piłki? Uważam, że tak. Dobrze to widać właśnie na przykładzie zespołu z Segunda Division. Zarówno z Sevilla (33%) jak i Villareal (37%) mieli dużo mniejsze posiadanie piłki. Unikają tej fazy na połowie własnej, decydując się na grę bezpośrednią oraz wertykalną tuż po odbiorze. Dzięki temu są w stanie stwarzać podobną ilość sytuacji bramkowych jak przeciwnik (z Villareal 13 vs 15 i z Sevillą 15 vs 14). Poprzez wysoki pressing, dominację faz przejściowych oraz podejmowanie szybkich decyzji, sprawiają, że rywal czuje się niekomfortowo podczas meczu, przez co udaje im się kontrolować przebieg spotkania.

Wyprowadzenie piłki ogranicza się do gry bezpośredniej od bramkarza, tak aby przebywać jak najwięcej czasu na połowie przeciwnika. Są przygotowani na zebranie drugiej piłki, nie tylko poprzez dobre ustawienie, agresywność, ale przede wszystkim poprzez nastawienie mentalne. Szybsze przewidywanie stref, w które piłka może spaść powoduje, że to oni są w posiadaniu piłki. Te ułamki sekund są kluczowe, aby uzyskać przewagę nad przeciwnikiem i wygrywać stykowe sytuacje.

W grze Mirandes można zaobserwować sekwencje kilku podań, jednakże głównie na połowie przeciwnika, kiedy to przeciwnik jest zamknięty na połowie własnej. Charakteryzują się wysokim tempem gry, dlatego też nie ma tych sytuacji za dużo podczas meczu . Kluczową rolę odgrywa środkowy pomocnik Mickael Malsa, który bardzo dobrze różnicuje tempo gry. Wie kiedy przyspieszyć, a kiedy spowolnić grę. Dzięki temu drużyna trenera Areoli, jest w stanie „odpoczywać z piłką” na połowie przeciwnika.

 

 

Jest to drużyna, która jest skuteczna w stałych fragmentach gry. Jak powiedział mi kiedyś Kiko Ramirez, 80 % w tym elemencie to jakość dośrodkowania. W przypadku Mirandes, Merquelanz zapewnia jakość , poprzez swoją magiczną lewą nogę. Oprócz dośrodkowań jest w stanie zagrozić bezpośrednim strzałem na bramkę . Często szukają strefy dalszego słupka, jako że przeciwnik na ogół zaniedbuje te miejsce. Warto też zwrócić uwagę na rzuty z autu. Akumulują najbliższych zawodników przy linii bocznej, tak aby skupić uwagę przeciwnika i wykorzystać dalszego gracza. Jest to niezwykle skuteczny element, który wdrożyłem do gry mojego zespołu.

 

Cudowna przygoda zespołu z Mirandy w Copa del Ret wciąż trwa. Przed nimi bardzo trudny przeciwnik jakim jest Real Sociedad. Nie mogę doczekać się tego dwumeczu. Zderzenie ataku pozycyjnego z atakiem szybkim. Po cichu liczę, że drugoligowiec namiesza w półfinale i lokalni kibice znów zaśpiewają: „que bonito es, este Mirandes”, czyli ale piękne jest, to Mirandes!

Źródło zdjęcia: https://unionfutbolera.com.es/2020/01/30/cd-mirandes-sevilla-fc-el-matador-de-primera/

Opublikowano Dodaj komentarz

„El Loco” Bielsa

Do tej pory wszystkie artykuły na moim blogu dotyczyły hiszpańskiej piłki. Dlatego może ktoś zapytać dlaczego poświęcam artykuł Marcelo Bielsie, skoro na ten moment pracuje w Leeds United. Jednak „El Loco” w dużym stopniu został zapamiętany w miejscu, w którym obecnie mieszkam, czyli w Bilbao. Mieszkańcy tego miasta do dziś tęsknią za nim, ponieważ ich drużyna grała wtedy najlepszy futbol.

To właśnie on w sezonie 2011/2012 doprowadził Athletic do finału Europa League oraz Copa del Rey. Sam jako nastolatek z przyjemnością oglądałem jego mecze. Zawodnicy tacy jak: Javi Martinez, Fernando Llorente, Iker Muniain i Ander Herrera, robili na mnie duże wrażenie. Młodzi Baskowie, w dużej mierze dzięki Argentyńczykowi zaistnieli w futbolu na najwyższym poziomie. Do dziś pamiętam spotkanie na Old Trafford, Manchester United-Athletic (2-3). Na pytanie o ten mecz jeden z moich znajomych, który jest socio „los leones” powiedział, że był to najlepszy dzień w jego życiu. Świętował historyczne zwycięstwo swojej ukochanej drużyny w teatrze marzeń.

Całe Bilbao oszalało na punkcie Bielsy. Do tego stopnia, że kierowcy autobusów zamiast wyświetlać kierunek trasy, pisali Aupa Athletic! W tym momencie zrozumiałem, że trener piłki nożnej może mieć niesamowitą moc. Poprzez grę swojego zespołu jest w stanie uszczęśliwić wiele osób, dla których futbol jest pewnego rodzaju odskocznią od życia codziennego. Na stałe wpisał się w historię nie tylko tego miasta, ale całego hiszpańskiego futbolu jako wizjoner i wzorzec do naśladowania dla wielu trenerów.

Warto poświęcić chwilę czasu, aby obejrzeć treningi Bielsy w internecie. Wyróżniają się na tle innych jednostek treningowych. „El Loco” w dużym stopniu bazuje na trenowaniu poszczególnych mechanizmów, które mają być widoczne w grze. Wybrane koncepcje taktyczne były do tego stopnia powtarzane, że przekształcały się w ćwiczenia analityczne. To właśnie Bielsa zreformował ośrodek treningowy Athletic Bilbao w Lezamie. Zwracał uwagę na ilość boisk oraz na jakość murawy. Przed treningiem rozstawiał kilkadziesiąt grzybków na kilku boiskach, tak aby móc przechodzić z jednego ćwiczenia na drugie bez zbędnych przerw. Trawa musiała być na odpowiedniej długości, tak aby szybkość podań, a przez to tempo gry na treningu było wysokie.

O tym, że Bielsa jest kompletnym świrem świadczy też opowieść mojego znajomego trenera. Wybrał się on do Anglii, aby odwiedzić jednego z analityków, współpracujących z Argentyńczykiem. Podczas pobytu spędził dużo czasu ze sztabem szkoleniowym Leeds, a mojemu koledze bardzo zależało na rozmowie z pierwszym trenerem, jednak „El Loco” był bardzo niedostępny. Bielsa powiedział, że jeżeli chce z nim porozmawiać, to jedyny wolny moment to jego powrót do domu. Dlatego też, mój znajomy postanowił odprowadzić go do jego mieszkania, które było godzinę drogi na piechotę od ośrodka treningowego. Jak sam przyznał ta rozmowa była bezcenna.

Można zadać pytanie dlaczego więc Marcelo Bielsa obecnie nie pracuje w którymś z topowych klubów? Skoro jest inspiracją dla wielu trenerów, a wielu topowych szkoleniowców, tj. Guardiola, Pochettino czy Simeone uważa go za swojego największego mentora. Jedna z opinii to, że ma trudny charakter, inna to, że poprzez grę o tak wysokiej intensywności wyczerpuje swoich zawodników. Oscar de Marcos zapytany kiedyś czy chciałby, aby Marcelo Bielsa wrócił do Athletic Bilbao, odpowiedział, że nie. Jeżeli gość, który jest nie do zdarcia i był czołową postacią w drużynie Argentyńczyka nie chce jego powrotu to coś faktycznie musi być nie tak. To nie przypadek, że jego drużyny zaczynają na ogół dobrze, zaś końcówka jest bardzo słaba (Athletic Bilbao, Olympique Marsylia czy Lille).

Dla mnie jednak Marcelo jest wielki, gdyż jest olbrzymią dawką inspiracji. Podczas procesu rekrutacyjnego do Instatu musiałem przedstawić raport dowolnej drużyny na świecie. Wybrałem drużynę Lille Bielsy. Praca najwyraźniej się spodobała, bo zaproponowano mi współpracę. Kilka dni temu moi zawodnicy powiedzieli, że jestem jak Bielsa. Zrobiło mi się bardzo miło. Chodziło o to, że aby dogłębnie przeanalizować kolejnego przeciwnika udałem się na ich trening, co jak wiemy u Argentyńczyka jest standardem. Wysyła on swoich asystentów, żeby dostarczyli mu każdy detal o rywalu. Jak sam mówi, nie robi tego, żeby przekazać całość informacji swoim zawodnikom, tylko po to, aby być lepiej przygotowanym do meczu, a przez to czuć się spokojniej.

Ostatnio dużo osób zachwalało mecz Arsenal-Leeds, także postanowiłem to sprawdzić i obejrzeć powtórkę. Mecz spodobał mi się do tego stopnia, że zdecydowałem się obejrzeć go jeszcze raz i wybrać najciekawsze fragmenty. Czasami jeden mecz, może dać ci więcej niż 10 przeczytanych książek. Otwiera ci oczy na pewne sprawy, zmusza do refleksji oraz odpowiada na trudne pytania. Tak też było w przypadku Leeds, Marcelo Bielsy.

Wielu trenerów szufladkuje argentyńskiego szkoleniowca z atakiem pozycyjnym i utrzymaniem się przy piłce za pomocą krótkich podań. Owszem, drużyny Bielsy potrafią utrzymać się przy piłce, jednak nie rezygnują z gry bezpośredniej. Warto tutaj przytoczyć jego słowa: „jeśli za pomocą jednego podania jesteś w stanie przedostać się na połowę przeciwnika, to dlaczego należy na siłę utrzymywać się przy piłce na połowie własnej”? Jednak, to co mi się najbardziej podoba w tym aspekcie to przygotowanie na pressing strefy „drugiej piłki”. Jedna rzecz to grać długą, bezmyślną piłkę, bez żadnego celu. Zaś drużyna Bielsy jest do tego bardzo dobrze przygotowana. Ponadto jest w stanie bardzo szybko zakończyć akcję po zebraniu tej piłki.

Jeżeli chodzi o atak pozycyjny to też wyciągnąłem kilka ciekawych wniosków. Na przykładzie tego meczu dobrze było widać tzw. zróżnicowanie tempa gry, tak aby przyspieszyć w odpowiednim momencie. Generalnie drużyny Bielsy grają na bardzo dużej intensywności, ale ważne są też momenty w których drużyna potrafi „odpocząć z piłką”. Utrzymując się przy piłce na własnej połowie widać takie jak: zminimalizowanie czasu pomiędzy przyjęciem a podaniem, jakość i szybkość podania, ustawienie ciała, myślenie o kolejnej akcji, a nie o teraźniejszości. Wszystko to ma jeden cel, przyspieszyć grę z piłką.

Ponadto, gra na różnych wysokościach ułatwia utrzymanie się przy piłce oraz zapewnia możliwość gry za pomocą podań diagonalnych, unikając podań wszerz boiska. Nie tylko jeżeli chodzi o środek pola, ale o cały zespół. Co więcej stwarza to więcej rozwiązań dla zawodników z piłką, a dzięki temu drużyna jest bardziej nieprzewidywalna dla przeciwnika.

 

Z przyjemnością patrzy się na zawodników Leeds, jeżeli chodzi o grę bez piłki. Nie tylko zachowanie przed otrzymaniem podania, co widać poprzez odpowiedni ruch separujący i przygotowanie do kolejnego działania, ale również po zagraniu. Widać dużą ruchliwość po zagraniu piłki. Ruchy diagonalne zamiast ruchów wertykalnych. Dzięki temu są w stanie wyjść spod pressingu przeciwnika, grając z taką drużyną jak Arsenal.

Osobiście bardzo podoba mi się ruch środkowych pomocników po zagraniu piłki w „strefę Bielsy”, czyli w kierunku chorągiewki. Środkowi bądź boczni obrońcy przeciwnika są głównie skupieni na napastnikach lub skrzydłowych, a tu niespodziewanie rusza środkowy pomocnik, co powoduje dużą dezorganizację w grze obronnej. Muszę przyznać, że wdrażam tę koncepcję w swojej drużynie i widać duże efekty. Wydaję mi się, że to właśnie te nietypowe ruchy w dużej mierze wyróżniają Leeds na tle innych zespołów z angielskiej Championship.

Trzeba poświęcić kilka słów na temat mikro-relacji w zespole Bielsy. Generalnie widzę tendencję w piłce nożnej na najwyższym poziomie, że drużyny które są w stanie dopracować do perfekcji współpracę pomiędzy 2,3,4 zawodnikami są bardzo niebezpieczne. Zespół Leeds jest świetnym tego przykładem. Przede wszystkim w bocznym sektorze w jaki sposób współpracują ze sobą: boczny obrońca, środkowy pomocnik i skrzydłowy. Nawyk pójścia do przodu po zagraniu, niezwykle dynamizuje akcję i jest trudny do bronienia dla drużyny przeciwnej.

 

Jedną z głównych zasad, jaką Argentyńczyk stara się wpoić swoim zawodnikom, jest to żeby wejść w pole karne przeciwnika z jak największą częstotliwością podczas meczu. Co więcej, mają to być wejścia „jakościowe”, w których to mają przewagę pozycyjną nad przeciwnikiem. Zapewnia to duża ruchliwość zawodników ofensywnych oraz gra na jeden na dwa kontakty. Przeciwnik nie jest w stanie tak szybko zareagować i przez to zawsze będzie spóźniony. Kluczowe jest okupowanie wolnej przestrzeni w polu karnym tuż przed rywalem. To nie jest to samo być, a pojawić się w danej strefie.

Jeżeli chodzi o grę bez piłki to zawsze drużyny Bielsy starają się grać wysokim pressingiem. Podobnie widać to w przypadku gry obronnej Leeds. To co rzuciło mi się oczy to ukierunkowanie przeciwnika do stref, w której ma nastąpić odbiór piłki. Poprzez odpowiednie ustawienie ciała są w stanie wymusić na przeciwniku określone decyzje. Dużą rolę odgrywa również „ustawienie pomiędzy”, tak aby mieć możliwość interweniowania w więcej niż jednej strefie.

Bardzo istotny aspekt w pressingu to jego ciągłość. Po nieudanym działaniu w pierwszym momencie, bardzo ważne jest, aby pressing dalej trwał aż do momentu odbioru piłki. Drużyna musi znajdować się równowadze, jeden błąd nie ma prawa wprowadzić dezorganizacji w działaniach obronnych. Po odzyskaniu posiadania piłki, widać koncepcję „wyczyszczenia strefy” i zagrania podania bezpieczeństwa, tak aby nie stracić od razu futbolówki.

Aby skutecznie wykonać pressing, musi być w to zaangażowana cała drużyna. Począwszy od bramkarza i jego ustawienie, kończąc na napastniku, który na ogół inicjuje pressing. Widać to na przykładzie tzw. dalszych zawodników, czyli w tym przypadku obrońców, którzy pełnią bardzo ważną rolę, poprzez umiejętność antycypowania pojedynków 1×1 i zabezpieczenie dalszych stref. Obrońcy Leeds nie czekają, aż przeciwnik otrzyma podanie, tylko starają się temu przeciwdziałać poprzez odpowiednie czytanie gry. Dzięki temu, nawet jeśli przeciwnik zdecyduje się na zagrania dłuższej piłki, aby uwolnić się spod pressingu, drużyna Marcelo Bielsy jest na to przygotowana.

W większości przypadków Leeds akumuluje dużą ilość zawodników na małej przestrzeni i przez to przeciwnikowi jest bardzo trudno wyjść z takiej sytuacji. Jest to widoczne w przypadku reakcji po stracie piłki. Każde krótkie podanie kończy się stratą, a zagranie dłuższego podania jest nieprzygotowane. Kolejnym z detali jakie udało mi się wyciągnąć z tego meczu jest podążanie za przeciwnikiem po stracie piłki. W wielu przypadkach większość zawodników kieruje się w sektor piłki nie myśląc o potencjalnym receptorze podania. W przypadku Leeds można zaobserwować, że tylko jeden zawodnik podąża za przeciwnikiem, zaś reszta myśli już o tym, żeby odciąć od podania innego zawodnika.

Oglądałem kilka spotkań drużyny Argentyńczyka w tym sezonie, jednak żadne nie przypadło mi tak to gustu jak to z Arsenalem. Dlatego też, postanowiłem podzielić się swoimi wnioskami. Mam nadzieję, że będą w stanie utrzymać obecną formę i tym razem awansować do Premier League. Jeśli tak się stanie, to w przyszłym sezonie czeka nas dużo ciekawych spotkań do analizy. Oglądanie meczy drużyny tego Pana to przyspieszony kurs trenerski i kumulacja detali taktycznych, które są tak bardzo istotne w dzisiejszej piłce.