Opublikowano Dodaj komentarz

,,Jadę z Kyoto do Nary, jadę z Kyoto do Tokyo”

Jadę z Kyoto do Nary, jadę z Kyoto do Tokyo, słowa piosenki Quebonafide świetnie oddają to co czułem w ostatnim czasie. Przemierzyłem Polskę wzdłuż i wszerz, żeby hiszpańska metodologia treningu dotarła do różnych zakątków naszego kraju. W sumie przejechałem dokładnie 5054 km i odwiedziłem 11 ośrodków piłkarskich (Cracovia Kraków, Fundacja Megamocni, Antares Zalasewo, Gavia Choszczno, Pogoń Szczecin, WBS Warszawa, KA 4 resPect, DKS Dobre Miasto, Salis CRI, Sportowa Inicjatywa Warmia, Olimpijczyk Kwakowo). Jestem wdzięczny z całego serca osobom, które mnie zaprosiły oraz wszystkim tym, których mogłem napotkać na swojej drodze. Jestem dumny z tego, że mogłem zostawić cząstkę samego siebie w różnych regionach Polski.

Bardzo się cieszę, że mogłem zrealizować ten projekt. Ogromnie brakowało mi boiska, zapachu trawy, kontaktu z zawodnikami. W obliczu niepewnej sytuacji w Hiszpanii w dalszym ciągu nie mogę rozpocząć okresu przygotowawczego z moją nową drużyną, dlatego też zdecydowałem się wrócić na chwilę do Polski. Trenowałem zawodników o dużym przekroju, w zróżnicowanych warunkach, od kilkuletnich, którzy dopiero rozpoczęli swoją przygodę z piłką, niepełnosprawnych, juniorów z kadr młodzieżowych, kobiety, seniorów z niższych lig czy zawodników z występami w Ekstraklasie. Projekt ten dobiegł końca, ale chciałbym podzielić się moimi wnioskami na temat różnicy postrzegania treningu w Polsce, a w Hiszpanii.

Infrastruktura

Temat tabu. Podobno jeśli nie masz odpowiednich warunków to nie można zrobić dobrego treningu. Nie zgadzam się z tym. Często argument ten używany jest jako wymówka do treningu o niskiej jakości. Co więcej, sądzę, że infrastruktura w Polsce wcale nie jest gorsza od tej w Hiszpanii.  Na swoim przykładzie wiem, że połowa boiska do treningu to maksimum co mogę dostać. Dodatkowo, mam tylko 1,5 godziny na wszystko i muszę się tak zorganizować, żeby każda minuta została dobrze wykorzystana, bo przede mną i po mnie trenuje kolejny zespół. Co więcej, większość boisk jest sztucznych i nikt nie narzeka, że są kontuzjogenne czy, że w pełni nie oddają warunków meczowych.

W Polsce, w wielu miejscach widziałem, że trenerzy mają do dyspozycji całe boisko, przez nieograniczony okres czasu. Zarówno murawy naturalne jak i sztuczne. Może to wynikać z faktu, że są wakacje, ale bez wątpienia, jest to olbrzymi komfort do pracy, który powinien przełożyć się na jakość treningu. Oczywiście, ktoś może mi powiedzieć, że widział ośrodki Athletic Bilbao czy Realu Sociedad, ale to jest inny świat. Większość zespołów w Hiszpanii dysponuje jednym boiskiem na którym gra i trenuje kilkanaście zespołów. To tam grają największe talenty, które z czasem trafiają do największych klubów.

Warunki do pracy

Też nie mamy się czego wstydzić, porównując z warunkami w Hiszpanii. Tak naprawdę, żeby przeprowadzić dobry treningi wystarczą piłki, grzybki oraz znaczniki. Nic więcej. Jeżdżąc po Polsce i obserwując niektóre treningi z zewnątrz, czasami boisko przypominało pole minowe, a nie do gry w piłkę. Było tam wszystko: drabinki, płotki, piłki gimnastyczne, etc. Może się wydawać, że czym więcej sprzętu, tym trening wygląda bardziej profesjonalnie. Jednakże, uważam, że w prostocie siła i nawet najlepsze narzędzia nie zastąpią dobrego trenerskiego oka.

Co mam na myśli pisząc warunki do pracy? Również zarobki trenerów. Często słyszy się narzekanie w Polsce, że zawód ten nie jest dobrze opłacany. Za 1000-1500 zł miesięcznie, nie można w pełni oddać się tej pracy. Gdyby zarobki poszły w górę, to wtedy trenerzy byliby bardziej zaangażowani. Nie zgadzam się z tym. Jak to wygląda w Hiszpanii? Z zarobkami trenerów jest jeszcze gorzej. Na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że na początku mojej przygody z trenerką w Bilbao, dostawałem 100-200 euro miesięcznie. Jednak starałem się pracować jakbym był w Primera Division, bo wiem, że w przyszłości to zaprocentuje. Tylko nieliczni hiszpańscy trenerzy mogą pozwolić sobie na życie wyłącznie z piłki. Nawet w profesjonalnych akademiach, czy na poziomie seniorów Tercera Division, trenerzy muszą dodatkowo pracować, bo z samej piłki nie są w stanie się utrzymać. Fakt, że w wielu miejscach w Polsce trener juniorów może z tego normalnie żyć uważam za duży luksus.

Intensywność

Czym jest intensywność treningu? Jak ją poprawić? Często słuchając wypowiedzi polskich zawodników grających za granicą, mówią o tym, że trenują na zupełnie innych obrotach. Co mają dokładnie na myśli? Ilość pokonanych kilometrów czy sprintów na wysokiej intensywności? Nie tylko o to chodzi. Coraz bardziej wierzę w obciążenie mentalne niż fizyczne. Fakt, że zawodnik musi być cały czas skoncentrowany powoduje, że szybciej się męczy, nie czuje się komfortowo. Jak to osiągnąć? Na przykład poprzez wprowadzenie, drugiej lub trzeciej piłki. Ktoś może wtedy zapytać, ale jak to? Przecież na meczu jeśli jest druga piłka to sędzia przerywa grę, dlatego mało ma to wspólnego z rzeczywistością. Z drugiej strony, jestem coraz bliżej opinii, że piłka nożna to przypadkowy sport, w którym element losowości często występuje. Komuś piłka odbije się od kolana, ktoś się pośliźnie czy poda niedokładnie. W każdym momencie gry trzeba zadać sobie pytanie czy moje działanie jest rzeczywiście efektywne.

Dodatkowo, lubię manipulować ćwiczeniami. Po każdym treningu zastanawiam się, co jeszcze poprawić w danej jednostce, żeby była jeszcze bardziej skuteczna. Wprowadzając jedną bądź kilka zasad, jesteśmy w stanie wycisnąć jeszcze więcej z naszych zawodników. W wielu przypadkach, trenerzy byli w szoku obserwując swoich zawodników, jak bardzo byli oni zmęczeni, po jednym 10-minutowym ćwiczeniu. Dlaczego? Nie było zbędnych przerw, była ciągłość działań zarówno w obronie jak i ataku i co najważniejsze zawodnicy byli zmuszeni do ciągłego myślenia. Dodatkowo kiedy schodzili na picie wody, od razu mówiłem pozycje w kontekście kolejnego ćwiczenia, tak, żeby płynnie do niego przejść. Poprzez dobrą organizację również zwiększamy intensywność treningu.

Generalnie coraz bardziej wierzę w trening krótszy, ale bardziej intensywny. To znaczy, żeby czas efektywny był bardzo wysoki. Zminimalizować wszystkie możliwe przerwy, a przekaz trenera musi być krótki, ale treściwy. Na ogół moje treningi trwały 1h lub 1h 15 min. Uważam, że zawodnik schodzi z takiego treningu z poczuciem, że dużo się działo, ale bardzo mu szybko to zleciało i chce jeszcze więcej. Nie wierzę w treningi 2 godzinne, w których bardzo ciężko utrzymać intensywność oraz poziom koncentracji na wysokim poziomie.

Postrzeganie piłki 

Uwielbiam kiedy trenerzy w Polsce pytają mnie przed treningiem o temat zajęć. Oczekują odpowiedzi w stylu: doskonalenie gry wewnętrzną częścią stopy, wyprowadzenie piłki czy finalizacja. Ja wtedy odpowiadam jednym słowem: futbol. Według mnie, na treningu, ilość koncepcji do zrealizowania jest tak duża, że ciężko jest zdefiniować jeden temat zajęć. Pracując przykładowo nad wysokim pressingiem, pracujemy również nad wyprowadzeniem piłki, równowagą w ataku i obronie, zabezpieczeniem dalszych stref, etc.

Siedząc w Polsce obejrzałem wiele spotkań z polskim komentarzem. Zauważyłem, że jest bardzo duża różnica pomiędzy komentarzem hiszpańskim, a polskim. Ci pierwsi mówią przede wszystkim o tym co dzieje się na boisku, starając się wnikliwie analizować każde zachowanie, zaś w Polsce chodzi o to, żeby powiedzieć jak najwięcej ciekawostek, które mają mało wspólnego z wydarzeniami boiskowymi. Do czego zmierzam? W dużym stopniu komentarz ten kształtuje trenerów i w konsekwencji mówią oni podobnym językiem, często sprowadzając piłkę do ogólników typu: przegrali, bo nie są przygotowani fizycznie. Ten gość jest słaby, bo często traci piłkę. Trzeba zastanowić się dlaczego i znaleźć przyczynę każdego działania.

W jaki sposób postrzegamy piłkę nożną? Warto ustrukturyzować swoją wiedzę, tak żeby móc ją przedstawić w jak najbardziej klarowny sposób swoim zawodnikom. Zachęcam do refleksji na temat gry. Dzięki temu w trakcie ćwiczenia jesteśmy w stanie więcej zauważyć, a przez to lepiej skorygować poszczególne aspekty. Co się rzeczywiście dzieje na boisku? O co w danym momencie prosi Ciebie gra? Jak zobaczyć więcej? Kiedy ustawić się w środku, na zewnątrz, z przodu lub z tyłu ćwiczenia?

Mi akurat bardzo pomaga zdefiniowanie poszczególnych momentów i scenariuszy w grze. Unikanie mówienia o fazach przejściowych i zamiast tego skupienie się na dwóch głównych momentach, czyli ataku i obronie, które cały czas ze sobą współgrają i wejście w jak największe szczegóły. Atak po odbiorze, atak w rozwoju, atak przed stratą, obrona po stracie, obrona w rozwoju, obrona przed odbiorem, i tak w kółko. To jest moja wizja piłki, piękne jest to, że każdy może to widzieć inaczej.

Cykl treningowy

Który etap cyklu treningowego jest najważniejszy? Który jest najbardziej zaniedbany? Planowanie, przygotowanie, wykonanie, obserwacja, analiza, interpretacja? Mam takie spostrzeżenie, że w Polsce dużo czasu poświęca się na przygotowanie teoretyczne trenerów, a to boisko, czyli praktyka jest najważniejsza w naszym zawodzie. Nie możemy o tym zapominać.

Z drugiej strony, prowadzone są liczne dyskusje na temat długofalowego planowania mezocyklów czy perfekcyjnego przygotowania jednostki treningowej. Uważam, że są to ważne elementy i właściwie każdy szanujący się trener robi to skrupulatnie. W innym przypadku mamy do czynienia z patologią. Chciałbym zaznaczyć jednak, że coraz mniej wierzę w planowanie na dłuższą metę i skupiam się na tygodniowych mikrocyklach.

Przechodząc do sedna, według mnie obszarem, w którym jest największe pole do rozwoju są trzy ostatnie etapy, czyli obserwacja, analiza oraz interpretacja. Dlaczego? To właśnie tam można znaleźć przestrzeń na refleksję, zastanowienie się nad samym sobą, przeanalizowanie oraz zinterpretowanie poszczególnych aspektów i próbę poprawy. Tylko wtedy jesteśmy w stanie urosnąć jako trenerzy.

Okres przygotowawczy

Akurat przyjechałem w takim momencie sezonu, że większość drużyn dopiero co zaczęła rozgrywki ligowe bądź się do nich szykowali. Dlatego też wiele czasu dyskutowaliśmy na temat okresu przygotowawczego w Hiszpanii, a w Polsce. Generalnie, piłka nożna to taki piękny sport, w którym co tydzień mamy egzamin. Nie jest to lekkoatletyka, gdzie budujemy formę na jeden dzień, w którym mamy osiągnąć najlepszy wynik. Dlatego też, uważam, że już od pierwszego dnia przygotowań powinniśmy iść rytmem mikrocyklu ligowego, czyli rozwój gry naszego zespołu w ciągu tygodnia, zakończony sprawdzianem w weekend. Zawsze ciekawią mnie komentarze trenerów po pierwszej kolejce ligowej. Próbują się tłumaczyć, że nie mieli wystarczająco dużo czasu, żeby przygotować się do inauguracji sezonu. Ja się wtedy pytam, to co robiliście w okresie przygotowawczym? Graliście w piłkę czy trenowaliście lekkoatletykę?

Często w Polsce używamy sformułowań, których nie rozumiem. Co to znaczyć robić moc? Albo tlen? Gdzie w tym wszystkim jest piłka nożna? Dlaczego aspekty przygotowania motorycznego stoją ponad aspektami czysto piłkarskimi? Oczywiście uogólniam, jednak poprzez ten przekaz, staram się sprawić, żeby trenerzy w Polsce inaczej postrzegali okres przygotowawczy.

Pasja

Kluczowy podpunkt. Bez tego nie ma niczego. Uważam, że często to słowo jest nadużywane i mylone z hobby lub zainteresowaniem. Miejsce w którym aktualnie mieszkam, czyli Bilbao jest świetnią definicją pasji. Tutaj piłka nożna jest jak religia. Co to znaczy mieć prawdziwą pasję? Do jakiego stopnia jesteśmy w stanie się poświęcić? Jeśli jest ona prawdziwa, to każdy z zawodników to wyczuje, w końcu oni też są zwykłymi ludźmi. Z drugiej strony, jeśli podczas treningu nie ma tej iskry bądź jest ona sztuczna, to spada efektywność. Musi to być przekaz prosto z serca. Ponadto, pasja zaraża innych. Jeśli zawodnicy widzą prawdziwy ogień w naszych oczach, sami inaczej podchodzą do treningu. Gdy nasz zespół czuje, że trener jest tak zaangażowany, że jest cały spocony prowadząc trening, sam wejdzie na jeszcze wyższe obroty. Każdy wyznacza swoje limity w głowie i poprzez odpowiednią postawę można je stopniowo zwiększać. Tak to widzę.

Emocje=pamięć

Bardzo ważne jest, żeby emocje były obecne na treningu. Zarówno te pozytywne jak i negatywne. Podobnie jak w życiu, na ogół pamiętamy te zdarzenia, którym towarzyszyły dobre lub złe emocje. Lubię gestykulować, bo uważam, że mową ciała można sporo rzeczy łatwiej przekazać i lepiej to trafia do zawodników. Podobnie jak trener Mendilibar, wierzę, że trzeba być aktywnym podczas treningu. Być blisko zawodnika, móc go poczuć, postarać się zrozumieć co on rzeczywiście czuje. Ważne jest, żeby odpowiednio wybierać momenty na użycie krytycznych słów czy pochwał i dobrze nimi balansować. Przychodzi to z doświadczeniem, ale warto dobrze poznać zawodników, żeby wiedzieć na co można sobie pozwolić w danej sytuacji. Często staram nazywać się poszczególne elementy bądź koncepcje w taki sposób, żeby budziły emocje. Dzięki temu, zawodnicy łatwiej to przyswajają. Na przykład: strefa deserka, pressing sandwich czy rondo pralka to tylko niektóre wyrażenia, które na stałe wpisały się w słownictwo moich drużyn.

Rywalizacja

Staram się, żeby rywalizacja była obecna w każdym ćwiczeniu. Grasz tak jak trenujesz, a grasz po to, żeby wygrać. Dlatego też, nie zgadzam się z twierdzeniem, które czasami słychać w Polsce, że w najmłodszych latach powinniśmy unikać gry na wynik, bo liczy się dobra zabawa. Zawodnicy z Hiszpanii od dziecka, rywalizują na pełnych obrotach i dzięki temu kiedy ocierają się już o piłkę seniorską dużo lepiej radzą sobie z presją wyniku, gdyż są do niej przyzwyczajeni od wielu, wielu lat. Jest takie jedno słowo po hiszpańsku jak competir, które oznacza rywalizować. Jeśli hiszpański zawodnik je usłyszy, od razu wchodzi na jeszcze wyższy poziom. Kluczowe jest zatem, aby na treningu stworzyć odpowiednie środowisko do zdrowej rywalizacji, w której to nikt nie odpuszcza, bo wiedzą, że zwycięzca jest tylko jeden.

 

Sens

Uważam, że zawodnik na treningu musi czuć, że ćwiczenia, które robi mają rzeczywiście sens. Wie, że to co robi jest ważne, bo będzie mógł to potem wykorzystać w meczu. Dodatkowo, każde ćwiczenie jest przemyślane, przedstawia sytuacje meczową. Nie ma lepszej satysfakcji od momentu, gdy podczas meczu wychodzi nam coś nad czym pracowaliśmy w treningu i jeszcze przynosi to zamierzony efekt, czyli zwycięstwo. Z drugiej strony, najgorsze co może być to podświadoma irytacja danego gracza. Chodzi o sytuacje, w których zawodnik wie, że dane ćwiczenie nie ma sensu, ale i tak je robi, bo zdaje sobie sprawę, że nie ma innego wyjścia. W każdym działaniu musi być sens.

Ważne jest również żeby dobrze zarządzać przestrzenią. Uważam, że my trenerzy zarówno w Polsce jak i Hiszpanii, staliśmy się zakładnikami gier na małej przestrzeni. Zawodnicy je uwielbiają, jest to przyjemne dla oka, jest tempo, etc. Jednak, należy pamiętać, że piłka nożna to gra 11×11, w której to na każdego zawodnika przypada średnio powyżej 250 m2. Dlatego tak ważne jest odpowiednie dobranie wymiarów boiska w każdej jednostce treningowej, abyśmy w trakcie danego mikrocyklu pracowali nad wymiarem zarówno mikro, meso jak i makro.

Trafienie do zawodnika

Coraz bardziej przekonuje się do tego, że nie ważne jest jaka wiedzę się posiada, jeśli nie jesteśmy w stanie odpowiednio trafić do zawodnika. Czasami jeden gest, jedno słowo znaczy więcej niż długi, merytoryczny wykład. Warto zadbać o stworzenie odpowiedniej relacji, tak aby móc zrozumieć drugiego człowieka. Każdy zawodnik to przede wszystkim istota ludzka. W jaki sposób rozmawiamy zawodnikami? Czy mówimy tylko my czy potrafimy go również wysłuchać? Oczywiście czas działa na naszą korzyść, w kontekście budowania relacji, jednak ja wychodzę z założenia, że już od pierwszego treningu można zadbać o dobry feeling. Nie ważne czy ktoś jest z Polski, z Hiszpanii, z Afryki czy Azji.

Piłka nożna to sport zespołowy, jednak widzę coraz większe znaczenie aspektu indywidualnego. W końcu, żeby poprawić dany zespół, należy zacząć od każdej jednostki. Jeśli poprawimy każdego gracza z osobna, nasz zespół zyska na wartości. Zawodnik też nam to odda, gdyż będzie czuł, że skupiamy się na jego rozwoju. Wcześniej, w większości przypadków korygowałem działania zespołowe podczas treningu, a teraz widzę dużą wartość w podejściu indywidualnym. Jest to dobry punkt wyjścia do tworzenia mikrorelacji z innymi zawodnikami i na koniec łączenie tego w całość, czyli w działania zespołowe.

Właśnie wracam do Bilbao. Przede mną kolejne wyzwania. Jeśli kogoś zainteresował ten tekst bądź nie zgadza się z przytoczonymi argumentami to zachęcam do dyskusji pod adres mailowy: [email protected]

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *